Uniwersalny żel Coslys... do mycia wszystkiego :)
Pamiętacie pewnie, jak dawno, dawno temu polecałam Wam żel Facelle dostępny w Rossmannie, jako "myjadło" do absolutnie wszystkiego - od twarzy, włosów, całego ciała aż po zastosowanie zgodne z myślą producenta, czyli do higieny intymnej. Wpis znajdziecie tutaj: KLIK!
Otóż znalazłam coś jeszcze fajniejszego i w pojemności takiej, że macie z głowy temat mycia na pół roku.
Uniwersalny żel do mycia marki Coslys różni się od Facelle przede wszystkim, oczywiście, składem. O ile w Facelle nie uświadczymy żadnych ekstraktów roślinnych (no, ok, jest wyciąg z rumianku, ale... hej, jest go jeszcze mniej niż związków zapachowych w tym składzie!) i jest to po prostu, cóż, rozwodniony, choć dość łagodny detergent, tak w żelu Coslys cały skład bazuje na hydrolacie z kwiatów pomarańczy, który mamy już na drugim miejscu.
I ten charakterystyczny zapach neroli czuć, choć jest to woń delikatna i idę o zakład, że nie odstraszy ona nawet tych z Was, które za neroli nie przepadają.
Zapach zapachem, można go sobie dodać samemu, wkraplając odrobinę olejku eterycznego do żelu - tego, czy Facelle... ale hydrolat z kwiatów pomarańczy poza zapachem daje nam szereg dobroczynnych właściwości:
- działa przeciwzapalnie
- antybakteryjnie
- nawilża
- lekko ściąga
- reguluje pracę gruczołów łojowych
- relaksuje
- zawarte w nim bioflawonoidy działają przeciwutleniająco
Ponadto, skład tego żelu może pochwalić się również obecnością wyciągu z aloesu, który działa odkażająco, przeciwzapalnie i ściągająco. Wygładza i ujędrnia skórę, regeneruje ją, utrzymuje wilgotność, działa przeciwzapalnie, łagodząco, posiada właściwości filtrujące promienie słoneczne. Pobudza regenerację naskórka i ziarnowanie tkanki łącznej właściwej. Dzięki temu przyśpiesza gojenie pryszczy, krostek, ranek powstających po oczyszczaniu twarzy. Sok z aloesu ułatwia gojenie ran, nawet zaniedbanych, wykazuje bowiem działanie bakteriobójcze. Likwiduje przebarwienia, wypryski i wysięki skórne.
Ponadto, czym Facelle pochwalić się nie może, produkt ten ma certyfikaty Cosmebio i EcoCert.
Wielka butla tego żelu (1 litr!) kosztuje ok. 65 zł w sklepie Matique: KLIK!
Moim zdaniem warto i serdecznie Wam go polecam - przede wszystkim jeśli chcecie ujednolicić trochę pejzaż w swojej łazience, a mówiąc prościej: ograniczyć ilość butelek i innych opakowań. Od zawsze powtarzam, że podział na produkty do mycia twarzy, pupy i reszty ciała jest sztuczny i niepotrzebny - podobnie jak sztuczny i niepotrzebny byłby podział na produkty do mycia łokci i dużych palców u stóp czy owłosienia na brodzie.
Produkty do mycia... mają myć. A ten żel robi to doskonale. Nie podrażnia, nie wysusza (sprawdzone na wszystkich częściach ciała... dosłownie!), pieni się dobrze i sprawdzi się nawet jako "piana" do kąpieli.
Co więcej, dobrze myje też włosy, choć sprawdzi się pewnie lepiej w przypadku włosów krótszych niż moje - może więc to dobry pomysł na prezent dla mężczyzny?
No i niezmiennie polecam Wam tego typu naturalne, neutralne, nieinwazyjne żele jako bazę do peelingów. Po zmieszaniu na dłoni odrobiny glinki, bromelainy czy korundu z tym żelem, otrzymujecie świetnie czyszczący i łatwy do spłukania peeling. Spróbujcie też tej metody na włosach, dodając do niego swoje ulubione półprodukty - pantenol, niacynamid, keratynę, spirulinę... czy co tam chcecie :)
Czy znacie markę Coslys? Dla mnie to nowość, ale ich oferta wygląda interesująco. Jeśli miałyście inne ich produkty - polećcie mi coś fajnego :)
Ściskam
Arsenic