Podstawy receptury kosmetycznej: jak podmienić składniki?
Najłatwiejszym sposobem na to, aby zacząć robić własne kosmetyki nie wykupując połowy asortymentu sklepu z półproduktami jest kupienie gotowego zestawu z odmierzonymi składnikami na konkretny kosmetyk, jakiego potrzebujemy. Dostajemy wówczas każdy poszczególny składnik odmierzony w takiej ilości, żeby kosmetyk się udał - a to, moje kochane, jest wspaniały sposób aby zacząć kombinować :D
Nie ma bowiem nic fajniejszego i bardziej poręcznego niż właśnie taki kosmetyk rozbity na popakowane osobno składniki - można wówczas jeden olej (który np. uczula albo jest zbyt mało burżujski) zastąpić innym, można zrezygnować z niektórych składników, albo zamiast wody użyć czegoś innego - żelu borowinowego, żelu siarczkowego, naparu ziołowego, hydrolatu, solanki termalnej... Jest cały szereg możliwości.
Takie kombinowanie ze składem jest już podstawą do tworzenia później swoich ulubionych kosmetyków, spersonalizowanych i spełniających indywidualne wymagania. Łatwiej jest później zacząć tworzyć swoje własne receptury od zera.
Kremów z kwasem alfa liponowym z Kolorówki zużyłam już wiele opakowań, uznaję ten krem za jeden z najlepszych dla mojej cery. Sprawdza się on naprawdę świetnie i dobrze współpracuje z tonikiem z glukonolaktonem. Trudno zresztą kwasu alfa liponowego nie lubić :)
Na przykładzie tego kremu zaprezentuję Wam, jak można w prosty sposób modyfikować jego recepturę. Podstawowym sposobem takiej modyfikacji jest właśnie podmienianie składników - w tym kremie, przykładowo, zamiast wody dołączonej do zestawu, dodałam do kremu żel borowinowy. Idea jest prosta - wszak tworząc własne kremy od zera, również raczej zamiast wody używam naparów ziołowych czy hydrolatów po to, aby również składniki bazowe dodawały kremowi nieco więcej substancji czynnych.
Całą czynność pokazałam i wytłumaczyłam w tym filmie:
Jeśli zamiast wody dodajecie coś, co ma postać żelu, weźcie pod uwagę fakt, iż Wasz krem będzie nieco bardziej gęsty - co jest logiczne, porównując gęstość obu składników. Z tego powodu wysoce prawdopodobne jest, że nie będzie już potrzebna guma ksantanowa do zagęszczenia kremu z dodatkiem żelu borowinowego.
Jeśli zmieniacie oleje na jakieś inne, w zasadzie nie ma większych przeciwwskazań - poza tymi przypadkami gdy zamiast oleju płynnego dodajecie olej w postaci stałej, np. masło kakaowe, shea czy olej kokosowy. Wówczas również może się okazać, że Wasz krem będzie bardziej gęsty i trzeba będzie zrezygnować np. z dodatku części wosku pszczelego.
Zwróćcie też uwagę na to, czy olej, który wymieniacie, jest tzw. bazowym (występuje w spisie składników fazy olejowej) czy dodatkowym (jest w spisie dodatków). Chodzi o to, że niektóre oleje są w danej formulacji składnikiem aktywnym, ponieważ są cennymi surowcami, pozyskiwanymi metodą na zimno i nierafinowanymi, a zatem naszpikowanymi cennymi substancjami biologicznie czynnymi, które ulegają degradacji w wysokich temperaturach.
W tej recepturze takim olejem, który dodaje się już do zimnego kremu na samym końcu, jest olej z pestek malin. Olejowi ze słodkich migdałów wysoka temperatura nie szkodzi, dlatego został w tej recepturze użyty do roztopienia wosków i emulgatorów.
Jeśli wymieniacie olej bazowy na jakiś inny, sprawdźcie czy olej, który wybrałyście, można podgrzewać.
Do mojego kremu na koniec dodałam również 15 g liposomów z Fitomedu, o których pisałam tutaj: KLIK! Jest to świetny składnik nawilżający, genialnie nadaje się do wzbogacania nie tylko kosmetyków samoróbkowych, ale też i gotowych.
Dodanie ich do kremu sprawiło, że jego konsytencja stała się luźniejsza, lżejsza. Nie musicie tego robić, jeśli nie chcecie lub nie macie liposomów z Fitomedu - ale chciałam Wam pokazać, że można, że da się, i jak krem po dodaniu liposomów wygląda :)
Czego nie warto podmieniać? Składników aktywnych. Po to wybieracie krem o takim, a nie innym działaniu, żeby już tych składników aktywnych - odpowiedzialnych za takie a nie inne działanie kremu - nie wymieniać. Jeśli nie pasuje Wam kwas alfa liponowy, wybierzcie po prostu inny zestaw w Kolorówce! :)
Nie polecam też przesadzać z ilością dodatków i kombinacji. Najlepiej zawsze działa podmienienie jednego składnika, może dwóch. Jeśli do gotowej receptury zaczniecie dodawać naście składników, które akurat macie w magazynku, podmieniać wszystko jak leci - gwarantuję porażkę i smuteczek.
Dana receptura trzyma się kupy dlatego, że ktoś to sprawdził, nim wypuścił na rynek, wie jak dane składniki ze sobą współgrają i dopracował przepis tak, żeby emulsja się nie rozwarstwiła, pH było odpowiednie i działanie dobre bez niepożądanych skutków ubocznych. Jeśli przesadzicie z dodatkami, emulsja może się rozwarstwiać a działanie poszczególnych składników - znosić. Dlatego bez szaleństw, jedna podmianka, jeden dodatek i wszystko powinno być dobrze.
Trzymam kciuki za Wasze eksperymenty!
Arsenic
Aaa, najlepszy! I starcza na pół roku :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Bardzo lubię ten krem!
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie się w ten krem zaopatrzyć! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam, wracam do niego dość często - wierność niebywała u blogerki ;)
OdpowiedzUsuńlubię patent z naklejką, najlepsza modyfikacja ;D Sama pisałam zawsze na tej dodanej do zestawu i zabezpieczałam ją taśmą klejącą. Ale w sumie tak jest szybciej, więc mó leń się cieszy niezmiernie :D
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to bardzo ci dziękuję za ten post. W modyfikacjach kosmetyków zawsze brakowało mi odwagi, z obawy o to ze coś spitolę i już nie odratuję. I cieszę się, że wróciłaś z filmikiem :)
Akurat ten zestaw czeka u mnie w szafie na swoją kolej :) Wypróbuję Twój pomysł z żelem borowinowym, ale liposomów nie mam, więc będzie bez gumy :)
OdpowiedzUsuńlubię robić sama kremy, mam już w swej historii dwa.. jeden z gotowego zestawu, drugi wymyślony przeze mnie na bazie tego gotowego zestawu;)
OdpowiedzUsuńświetna zabawa:)
Uwielbiam słuchać Twój głos, Twój konkretyzm i czystość i że jak mówisz nie ma "yyyy" - mi to jeszcze nie wychodzi;)