Primer Redness Correction - Kolorowka.com
O primerach z Kolorówki pisałam już kiedyś w poście podsumowującym trzy ich rodzaje, które wówczas były dostępne w sklepie. Obecnie mamy możliwość wybierania spośród aż siedmiu rodzajów: KLIK!
Jedną z nowości jest Primer redukujący zaczerwienienia skóry, zawierający w składzie mikę Anti Redness. A poza tym, że redukuje zaczerwienienia, świetnie nadaje się do cery mieszanej i tłustej, wygładza też fakturę skóry i sprawia, że nałożony nań podkład trzyma się dłużej. Jak to powinien robić dobry primer.
Jest to więc produkt dwa w jednym, który nie tylko przedłuża trwałość makijażu i wygładza skórę ale również "gasi" zaczerwienienia.
Mika Anti Redness może nieco przypominać mikę Satin Green lub Silk Green, jest jednak od niej zdecydowanie delikatniejsza, nie błyszczy aż tak mocno. Jej kolor też jest znacznie bardziej przygaszony, przez co nie wybija się aż tak w Primerze.
Inna sprawa, że tego typu Primer koryguje zaczerwienienia w zupełnie inny sposób niż zwykły zielony korektor. Klasyczny sposób korygowania zaczerwienień sprawiał nieraz, że zielony korektor był widoczny na skórze dając szarawy efekt a jeśli poszalałyśmy z ilością, to i wręcz zielony. Primer Redness Correction odbija światło w taki sposób, że zaczerwienienia są neutralizowane a sam jest niewidoczny na skórze. Myślę, że pokochają go przede wszystkim osoby dotknięte trądzikiem różowatym.
Zobaczcie, jak łatwo jest go wykonać - zrobiłam dla Was szybki tutorial:
Wychodzi na to, że nie słucham własnych rad. Chcąc uniknąć rozsypania Primera po całym pokoju sugeruję dwa udogodnienia:
- Primer przesypujemy z torebki odcinając w niej róg, dzięki czemu po prostu przesypuje się łatwiej, proszek nie zbiera się w zamknięciu torebki strunowej i mamy kontrolę nad niewielkim otworem.
- Primera jest naprawdę dużo, zatem nie przesypujemy całości do opakowania lecz napełniamy pudełko mniej-więcej do połowy. Resztę chowamy do szuflady jako zapas na później.
Serio, pudełko napełnione do połowy nie zrobi nam niespodzianki podczas wkładania sitka. Ja Wam to doradzałam kiedyś przy okazji tworzenia jakichś minerałków... no i zapomniałam.
W przeciwieństwie do wszystkich innych Primerów z Kolorówki, ten jeden nie powinien być stosowany jako puder wykańczający. Jest on lekko transparentny, choć nałożywszy go w większej ilości może trochę skórę bielić.
Nadaje się do stosowania zarówno pod podkłady mineralne, sypkie jak i te w płynie. Do kupienia jest tutaj:
Zestaw - primer Redness Correction 10 g
I nie przedłużając - tak prezentuje się na skórze. Moja twarz ma trochę zaczerwienień, zwłaszcza w okolicy ust i nosa a także na powiekach. Nie mam ich wielu ale są up... orczywe i potrafią się przebijać przez podkład, jeśli ich nie potraktuję korektorem. Tak wygląda moja twarz bez żadnego makijażu:
Musicie wybaczyć to przeurocze odbijanie światła. Tak wyglądają bladolice istoty po natłuszczeniu się filtrami. Niemniej, chyba widać o co mi chodzi z tymi zaczerwienieniami.
Tak prezentują się moje czerwone przebarwienia po nałożeniu Primera Redness Correction (na razie bez podkładu i reszty makijażowej ferajny):
Tak prezentują się moje czerwone przebarwienia po nałożeniu Primera Redness Correction (na razie bez podkładu i reszty makijażowej ferajny):
Tak, ten Primer przy okazji matowi i wygładza cerę, piszę to już chyba po raz kolejny, ale teraz widzę po tych zdjęciach, jaką różnicę to robi.
Na tak przygotowaną cerę nakładam przeważnie krem CC z Gosh - bo szalenie podoba mi się rozświetlenie jakie daje a także fakt, że nie jest to ciężki podkład. Utrwalam go Primerem Satin, który jest moim ulubieńcem - daje lekki kolor, wygładzenie i rozświetlenie.
Ogólnie zatem rzecz biorąc mój makijaż nie należy do kategorii tych ciężkich i mocno kryjących a wręcz przeciwnie, bardzo lubię gdy moja skóra jest tylko wygładzona, rozświetlona a jej koloryt wyrównany. Dlatego stosowanie zielonego korektora, choć mam swojego ulubieńca z Delii, jest mi nie po drodze bo wymusza stosowanie bardziej kryjących podkładów. Primer korygujący zaczerwienienia z Kolorówki sprawdza się tu doskonale i jak widać - naprawdę dobrze kryje zaczerwienienia.
Cóż, jeśli jesteście fankami ciężkich i mocno kryjących podkładów, ten Primer również dobrze się sprawdzi. Warto spróbować, tym bardziej, że w składzie mamy również puder perłowy, bardzo przez skórę lubiany :)
Bardzo fajny, przydatny i poręczny produkt. Dodam, że jak zwykle w przypadku Kolorówki dostajemy tutaj bite 10 gramów produktu - ilość nie do przerobienia. Wspomniałam wcześniej o moim ulubionym Primerze Satin - tak, używam go niemal codziennie i zgadnijcie co :) Tak, to nadal jest ta pierwsza porcja! A zrobiłam go już tak dawno, że pewnie data ważności mnie już ściga...
Ściskam
Arsenic