Zioło na jesienną deprechę - lawenda! :)
Jakiś czas temu pisałam Wam na Facebooku o moim lawendowym odkryciu - zaparzyłam sobie pierwszy raz w życiu herbatkę z kwiatów lawendy i tym samym odkryłam jej magiczne wręcz właściwości natychmiastowego poprawiania nastroju i kojenia w sytuacjach stresowych, oraz cudowny smak. Olejki eteryczne lawendowe od dawna goszczą w moim zapachowiczu, ale do tej pory nie wpadłam na pomysł zaparzenia kwiatów. Czy ktoś jest zdziwiony, że Senderski w swojej księdze "Zioła, praktyczny poradnik o ziołach i ziołolecznictwie" podaje, iż lawenda wzmacnia system nerwowy, łagodzi bóle głowy spowodowane stresem i jest skuteczna w stanach depresyjnych?
To nie czary, nie od dziś przekonuję się, że zioła "przychodzą" do nas same - i to dokładnie takie, jakich w danej chwili potrzebujemy. Organizm mówi, czego mu trzeba. Mój organizm, na swoje nieszczęście mieszkający w smogu, ciemnicy i stresie, zapragnął lawendy, Prowansji, słońca i beztroski - i jakoś tak zamówiłam tę lawendę trochę nieświadomie, z myślą, że może zrobię z niej nalewkę, bo spirytus stoi i czeka na pomysł ;)
Przepis na herbatkę lawendową wg Senderskiego:
1 łyżkę kwiatów lawendy zalać szklanką wrzącej wody i zaparzać pod przykryciem przez 15 minut. Przecedzić. Pić 1/2 szklanki 2 razy dziennie jako środek rozkurczowy, przeciwbólowy, przeciwdrobnoustrojowy i uspokajający, zaburzeniach trawienia, przy bólach brzucha i wzdęciach, także w depresji i bólach głowy.
Napar hamuje rozwój flory bakteryjnej, zmniejsza fermentację oraz wzmaga wydzielanie soku żołądkowego i działa uspokajająco.
Tak sporządzony napar może być używany zewnętrznie do inhalacji przy schorzeniach dróg oddechowych oraz jako środek odkażający i gojący przy schorzeniach skórnych.
Od siebie dodam, że lawenda ma nieco gorzkawy smak, choć poza tym smakuje tak jak pachnie :) Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że piją perfumy, dlatego nie polecam zwiększać ilości suszu w naparze. Polecam za to dodać sobie parę łyżek lawendy do nielubianej puszki herbaty, z której wykończeniem się męczycie - aromat lawendy jest bardzo mocny i zdecydowanie przejmie kontrolę nad całą mieszanką, łatwiej będzie ją wypić.
Taka herbatka dodatkowo fantastycznie odświeża oddech - świetna opcja dla palaczy, zwłaszcza jeśli nie lubicie żuć gumy!
Ale idziemy dalej - bo zamówiłam ci ja tej lawendy całkiem sporą ilość. Otóż w innej książce, "Ziołowy zakątek" Klaudyny Hebdy znaleźć można prościutki przepis na macerat lawendowy. U Senderskiego też jest ten przepis, pod nazwą maści lawendowej na egzemę, tudzież inne schorzenia skórne.
Najprościej rzecz ujmując, garść lawendy zalewamy dowolnym olejem i macerujemy w cieple i słońcu przez 2-4 tygodnie wstrząsając słoikiem do jakiś czas. Jest to z kolei świetny sposób na zużycie zalegających zapasów olejów różnych. Ja dziś zużyłam do tego celu resztki oleju słonecznikowego i z kiełków pszenicy. Bardzo liczę na to, że oleje te mocno przesiąkną olejkami eterycznymi z lawendy i stworzę w ten sposób aromatyczny olej do masażu, tudzież przepisów wszelakich.
Olej taki fenomenalnie sprawdzi się na skórach z jakimś problemem - trądzikiem, egzemą, łuszczycą, generalnie tam, gdzie potrzebne jest działanie przeciwdrobnoustrojowe, ukojenie, pomoc w regeneracji skóry.
Pijecie lawendę? :)
Ściskam
Arsenic