Nabeel Empress - gładkość, poprawność i wyprostowane plecy
Zapach ten nie miał do mnie szczęścia - przyszedł do mnie wraz z Illusion, o którym pisałam TUTAJ i od razu z tego powodu zszedł na drugi plan jako mniej przebojowy, niezwykle grzeczny, dobrze ułożony, nienachalny - czyli wszystko to, czego przeciwieństw szukam w zapachach :)
Empress, czyli Cesarzowa, królewski zapach. No tak, dokładnie tak sobie wyobrażam zapach Księżnej Diany czy każdej innej kobiety, która musi wyglądać i zachowywać się perfekcyjnie, miec wyprostowane plecy i wiedzieć, którym widelczykiem zjeść ciastko.
Ma on więc dla mnie nieco więcej wspólnego z niewolnictwem niż z przywilejami Cesarzowej.
Jest gładki, niezwykle uroczy - jeśli wiecie, co chcę powiedzieć, bardzo delikatny, kobiecy, ale nie uwodzi jak Paloma Picasso - o nie, w tym sensie jest dziewczęcy niemalże.
W całym składzie jedynie bergamota próbuje coś wskórać na boku, ale jest mocno pacyfikowana różą, jaśminem, paczulą...
Nuty głowy: bergamotka, pomarańcza, grejpfrut
Nuty serca: róża, jaśmin
Nuty bazy: drewno sandałowe, paczula, fasola tonka, wanilia, piżmo
Och, oczywiście, że mi się ten zapach podoba, a raczej - lubię go. Będę go nosiła w te dni, kiedy muszę mieć na sobie szarą garsonkę i być profesjonalną. Albo w takie dni, gdy szperam w moim pudełku z zapachami i nic mi nie pasuje, wszystko już było - o tak, wtedy takie zapachy jak ten - grzeczne, spokojne, urocze, są potrzebne.
Na stronie sklepu Oudh&Musk te wszystkie roll-ony od Nabeel są w bardzo przyzwoitych cenach. Empress to wydatek całych 18 zł, może więc sobie stać, jeść nie woła,jak to uroczo skomentowała Kasia kiedyś :)
Nawiasem mówiąc, ja czasami lubię dodać kilka kropli tego zapachu do kominka - pięknie sprawdza się w pomieszczeniach! Nie wolno tylko przesadzić z ilością, bo czuć go wówczas aż na klatce schodowej.
Ściskam
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz