Dr Wilsz Norel seria Renew Extreme



Tak, trzeba wreszcie o tych produktach napisać, bo są jednymi z lepszych, jakie ostatnio miałam przyjemność używać. Trafiły do mnie na spotkaniu Secrets of Beauty i wstępnie już Wam zarysowałam historię tej serii tutaj. Dzisiaj rozwinięcie - jak się sprawdzają? Komu polecam?

Seria składa się z serum i kremu. Oba zawierają witaminę C w postaci tetraizopalmitynianu askorbylu, oraz retinol. Mamy więc za jednym zamachem zarówno silne działanie depigmentacyjne i antyoksydacyjne, jak również przeciwzmarszczkowe, zatrzymujące czas :)



Serum jest w postaci lekkiego oleju - i faktycznie jest to formuła bardzo lekka, wchłania się u mnie do matu. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że również bardzo tłuste cery mogą go używać, bo po pierwsze - jest dość lekki, a po drugie - jeśli coś się nie wchłania, do boju powinny wkroczyć żele Sulphur Busko Zdrój (siarczkowy i borowinowy), które fanstastycznie poprawiają wchłanialność nawet smalcu ze skwarkami z Biedry :D

Co mamy w składzie serum? A to właśnie:



Jest niezwykle prosto, ale nie prostacko. I skutecznie - serum z wit C i retinolem nie potrzebuje niczego więcej niż dobrej jakości bazy do tych dwóch składników. Co więcej, w serum tym mamy więcej niż jeden rodzaj witaminy C - a to się  chwali.

Producent deklaruje, że zarówno witaminy C jak i retinolu jest w tym serum po 2%. To i dużo, i mało. Dużo, bo to wystarczy aby zadziałać, a w dodatku jest to kombinacja dwóch silnie działających składników. Mało - dla osób lubiących sobie robić kosmetyki samemu, przyzwyczajonych do nie cackania się i zapodawania sobie maksymalnych stężeń.

Mam zresztą w planach stworzenie własnego "Serum totalnego" właśnie z retinolem i tetraizopalmitynianem askorbylu - i tam z pewnością będzie dobroci więcej. Tym bardziej, że ja olejowe sera lubię rozrabiać z żelami przed nałożeniem na skórę.



Bazą w tym serum są porządne oleje dobrane tak, aby nie zapychać cery a przy okazji dostarczyć jej trochę dobroci. Mamy tutaj olej sojowy, wspaniały z pestek winogron, makadamia, olej z nasion bawełny a także ultralekki i znoszący lepkość innych - skwalan.
Jest tak jak ma być, produkt nie jest przekombinowany. Zrezygnowałabym jedynie z ostatniego składnika - no ale to jest moja bajka.

Serum już mi się skończyło, ale nie żałowałam go sobie - lądowało nie tylko na twarzy, ale również na szyi i dekolcie, a reszteczki wycieralam o ramiona :) Zwykle mieszalam je na dłoni z żelem borowinowym oraz żelem hialuronowym tworząc w ten sposób ultranawilżającą emulsję, która wchłaniała mi się do matu po krótkim masażu.



Nie piecze, nie podrażnia, jest lekkie i w widoczny sposób redukuje drobne przebarwienia. Te po lecie zeszły u mnie do zera. Skóra naprawdę jest wygładzona.
Mogę ten produkt polecić z czystym sumieniem jako pierwszy strzał dla osób młodych, ale palących (fe!), mających przebarwienia po lecie, ale przede wszystkim - dla osób starszych, chcących zachować skórę w dobrym stanie. Polecałam tę serię na dermokonsultacjach i mam sygnały, że te osoby, które z polecenia skorzystały, są zadowolone. I o to chodzi.



Krem natomiast ma za zadanie wzmocnić i wesprzeć działanie serum, a dodatkowo skórę porządnie nawilżyć. Serum stosowane solo tego nie robi - chyba, że miesza się je z żelami. 
Dlatego w kremie jest nieco mniejsze stężenie retinolu i witaminy C, ale za to mamy tam kwas hialuronowy oraz kwas fitowy, który dodatkowo wspiera działanie wybielające serii.

Tak patrzę na te opisy producenta... I zastanawiam się, jak u nich przeszło hasło "odmładzający krem". Halo, halo, Kinga, wypowiesz się na ten temat?

Dobra, składniki super, ale co mnie urzekło... to konsystencja ;) Krem jest gładziutki, miękki, sunie elegancko po skórze i wchłania się pięknie.
Kombo serum + krem stosujemy na noc, bo wtedy skóra czerpie z tych składników po prostu lepiej.




W kremie mamy w zasadzie powtórzone składniki z serum, ale wzbogacone o substancje nawilżające i emulgatory. Jest także znienawidzony przez fanki natury silikon, ale... a niech sobie tam będzie. Komu on szkodzi? To on sprawia, że konsystencja jest taka milusia, a skórze jest to obojętne czy on tam jest, czy nie. A nawet, na upartego, dimetikon może działać pośrednio nawilżająco, ograniczając TEWL.

Czy jest idealnie? Nie. Byłoby, gdybym w składzie znalazła niacynamid, znany ze swoich właściwości rozjaśniających, przeciwzapalnych, antyoksydacyjnych i stymulujących produkcję kolagenu oraz ceramidów. Droczę się, ok? Ten krem już ma wystarczającą ilość składników, które to robią, myślę sobie jednak, że witamina B3 byłaby ładnym wykończeniem całości. 
Wybaczcie, zboczenie zawodowe. Patrząc na skład myślę o tym, jak ja bym go ułożyła, co bym dodała, z czego zrezygnowała.

Jest dobrze, a krem wspominam bardzo pozytywnie. Jest wydajny, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest go niewiele w opakowaniu. Otóż nie - dostajemy standardowe 50 ml i wystarcza to spokojnie na miesiąc, do 6 tygodni stosowania bez oszczędzania. 
Oba produkty kupić można tutaj: KLIK!

Serię bardzo polecam a marce gratuluję dobrych składów.

Pozdrawiam serdecznie
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger