DIY: Serum All Inclusive z tetraizopalmitynianem askorbylu
Serum totalne to takie serum, które ma w sobie wszystkie składniki potrzebne skórze - i to są składniki najlepszego rodzaju.
Po zużyciu serum od Norel (KLIK!) stwierdziłam, że czas zrobić podobne ale według moich zasad i z takimi składnikami, jakie lubię najbardziej.Jest proste do wykonania i piekielnie skuteczne.
Dlaczego takie składniki, a nie inne?
Zależało mi na tym, aby połączyć w tej recepturze retinol z tetraizopalmitynianem askorbylu, czyli najnowocześniejszą, najstabilniejszą i najskuteczniejszą ze znanych obecnie formą witaminy C, a także z kwasem alfa liponowym, którego wielką fanką jestem od dawna.
Retinol to taki składnik, który w zasadzie powinien być w każdym kremie szanującej się trzydziestki. W moim serum witamina A występuje w postaci palmitynianu retinylu - a więc tej najsłabszej, a także nietrwałej. Z tych powodów serum to nie będzie podrażniać, ale trzeba na nie chuchać i dmuchać - nie wystawiać na działanie promieni słonecznych, trzymać w lodówce i stosować tylko na noc. A co dostaniemy od tego składnika w zamian?
"Jest to witamina A w postaci proretinolu. W skórze ulega przekształceniom z wydzieleniem retinolu - podstawowej formy witaminy A. Odmładza skórę, ujędrnia, rozjaśnia i regeneruje naskórek. Przy dłuższym stosowaniu ujędrnia skórę właściwą, wzmacnia włókna kolagenowe, dzięki czemu przywracana jest jej sprężystość." - ZSK
Z kolei o tej witaminie C rozpisywałam się obszernie tutaj: KLIK!
"Witamina C w postaci tetraizopalmitynianu askorbylu to innowacyjny i przełomowy składnik kosmetyczny. Został opracowany w laboratoriach japońskich naukowców, którzy poszukiwali postaci witaminy C o równie wysokiej skuteczności i aktywności biologicznej jak kwas L-askorbinowy, lecz nie posiadającej jej wad w postaci niestabilności, trudnej przenikalności i drażniącego działania. Tetraizopalmitynianu askorbylu jest bardzo trwałą i stabilną (ok. 12 miesięcy) olejową postacią witaminy C, nie wymagającą kwaśnego pH formulacji, dzięki czemu jest niezwykle łatwa i przyjazna w recepturowaniu. Cechy te czynią ją składnikiem idealnym do mazideł przygotowywanych w warunkach domowych i na własny użytek. Ponadto dzięki rozpuszczalności w tłuszczach wykazuje wysokie powinowactwo do bariery lipidowej skóry, dzięki czemu łatwo i szybko wnika w jej głąb. Jest efektywny już przy niskim stężeniu na poziomie 1-3%. W zakresie syntezy kolagenu wykazuje większą skuteczność niż kwas L-askorbinowy. Wspomaga gojenie, działa łagodząco i przeciwzapalnie oraz wzmacnia naczynka krwionośne. Brak wymagań w postaci bardzo kwaśnego pH powodują, iż tetraizopalmitynianu askorbylu jest składnikiem szczególnie odpowiednim dla osób o cerze wrażliwej i naczynkowj, które nie tolerują witaminy C w postaci kwasu L-askorbinowego. Dzięki tym cechom tetraizopalmitynianu askorbylu jest obecnie najskuteczniejszą i najdroższą pochodną witaminy C." - Mazidła
Z kolei kwas alfa liponowy znam od dawna z fantastycznych kremów z Kolorówki: KLIK!
"Kwas α-liponowy, naturalny składnik mitochondriów roślin i zwierząt jest niezbędnym kofaktorem przy procesach metabolicznych. W kosmetykach znajduje zastosowanie ze względu na bardzo wysoką aktywność antyoksydacyjną. Kwas bardzo łatwo przenika do głębszych warstw skóry, wewnątrz niej chroni przed skutkami działania promieniowania UV oraz przed wpływem wolnych rodników. Ze względu na swoją budowę rozpuszczalny jest zarówno w olejach jak i w środowisku wodnym dzięki czemu może reagować w środowisku wodnym jak i wewnątrz błony komórkowej.Dodatkowo, bazą mojego serum jest olej moringa, znany już w 1400 r.o.n.e. z właściwości przeciwzmarszczkowych :) Czyż to nie jest pocieszające mieć wiedzę i dostęp do takich składników?
Kwas α-liponowy (αLA) w naskórku i skórze właściwej ulega przekształceniu do kwasu dihydroliponowego (DHLA). Obydwie formy maja działanie antyoksydacyjne, wychwytują wolne rodniki tlenowe przy czym kwas DHLA ponadto regeneruje endogenne antyoksydanty (witaminę C i E, glutation i ubichinon) oraz naprawia zniszczone poprzez utlenianie białka." - ZSK
A ponadto, olej ten jest niezwykle lekki - nie obtłuści więc skóry, będzie się zachowywał przyzwoicie, nawet jeśli nie połączę go z żelem borowinowym.
A żeby było jeszcze milej, dodałam parę kropli witaminy E oraz po kilka kropli olejków eterycznych: lawendowego i bergamotowego. Nie tylko dla ich zapachu, oba mają bardzo silne właściwości kosmetyczne.
Olejek lawendowy znany jest ze swoich właściwości łagodzących podrażnienia, wspomagających gojenie oraz przeciwzapalnych. Stymuluje także wzrost nowych komórek, tworzenie się nowej tkanki - jest więc sam w sobie składnikiem również aktywnym.
Olejek bergamotowy natomiast ma właściwości przeciwwirusowe - to się przyda w okresie zimowym. Pozwoliłam go sobie dodać do serum równiez dlatego, że nie będę go stosowała na dzień. Olejek bergamotowy nie powinien być stosowany przed wyjściem na słońce... ak wszystkie olejki cytrusowe.
Jak zrobić serum?
Spodób wykonania przedstawiłam w filmie, natomiast sama receptura przedstawia się następująco:
Na 100 g serum:
- Olej moringa - do 100%, ok. 83g
- kwas alfa liponowy - 5g
- palmitynian retinylu - 1,2g
- tetraizopalmitynian askorbylu - 10g
- witamina E - kilka kropli
- olejki eteryczne - po kilka kropli z wybranych zapachów
W rzeczywistości część oleju moringa zastąpiłam olejem kokosowym, który lekko podgrzałam aby bezproblemowo rozpuścić w nim kwas alfa liponowy - 10 gramów do tego w zupełności wystarczy na tę ilość kwasu.
Obejrzyjcie jak się robi serum:
Przede wszystkim - trzymamy je w buteleczce z ciemnego szkła (lub w normalnej, ale owiniętej folią aluminiową!), którą chowamy do lodówki. Najlepiej w kartoniku.
Serum stosuje się na noc, pod krem, lub tak jak ja - mieszając na dłoni z taką samą ilością żelu borowinowego, siarczkowego lub hialuronowego. Lubię mieszać sera w ten sposób, bo wtedy wszystko ładnie się wchłania, a ja mam dodatkowo profity ze składników żelu.
Będzie piekło - ale każde kolejne użycie serum zmniejsza te odczucia. Po tygodniu moja skóra przyjmuje go bez mrugnięcia okiem i jest zadowolona. Nie pojawiają się grudki, nierówności, zaskórniki; jest porządnie nawilżona i rozświetlona.
Jest to nadal kosmetyk z dość luksusowej półki cenowej, choć oczywiście samoróbka zawsze będzie wychodziła taniej niż gotowiec. 100 a nawet 50 gramów tego cuda to potwornie dużo. Zdarza mi się więc nieraz dodać ładną porcję tego serum do porcji balsamu do ciała po prysznicu. A co! Niech skóra na tyłku też ma trochę radości :)
Wszystko jasne? Coś wytłumaczyć? :)
Pozdrawiam ciepło
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz