Paznokcie dla grzecznej dziewczynki - matowy mauve od Wibo


Zakupy w Rossmannie, zwłaszcza gdy trwa jakaś dzika promocja, to u mnie ostatnio (definicja "ostatnio" u mnie obejmuje okres nawet do dwóch lat wstecz) rzadkość ku uciesze Mężczyzny. Zwykle chodzę tam po Facelle, ewentualnie po kolejną parasolkę gdy poprzedniczka skończy jako rozcapierzony wrak wśród moich klątw. Zakupy kosmetyczne tam to dla mnie prawdziwy horror - zdecydowanie częściej są powodem frustracji niż zadowolenia, dlatego że kupujące (zwłaszcza w trakcie dzikiej promocji) generalnie tracą rozum i dobre wychowanie przy półkach z kolorówką. Omijam więc, choć niekiedy się skuszę, czasem moje nogi po prostu same tam mnie prowadzą. I całkiem niedawno znów to zrobiły, niesione chyba przeczuciem, że tym razem warto. W ten sposób stałam się posiadaczką kilku nowych lakierów do paznokci, w tym dzisiejszego bohatera, który chyba stanie się przyczyną napisania niebawem kolejnego postu o ulubieńcach :)

Nosząc na paznokciach zwykle albo czerń, czerwień, albo oczopląsowy róż, poczułam, że może czas poudawać czasem dorosłą.


Od jakiegoś czasu więc rozglądam się za neutralnym, zupełnie nieinwazyjnym odcieniem różu na paznokcie, żeby móc zgrywać niekiedy grzeczną dziewczynkę z krótkimi paznokciami. Widziałyście już pudrowy róż z Golden Rose: KLIK! i byłby całkiem niezły gdyby nie straszna konsystencja i jeszcze słabsza trwałość lakieru. Smuży się on, odpryskuje jeszcze tego samego dnia po pomalowaniu - no, nie za fajnie. Widać to dobrze na zdjęciu powyżej.
O matowo-satynowym wykończeniu również można w jego przypadku zapomnieć.



Kiedy więc stanęłam przed szafą Wibo w Rossmannie, od razu rzucił mi się w oczy ten egzemplarz, który tak wdzięcznie pozuje do zdjęć. Olśniło mnie - tak! Przecież od zawsze odcienie mauve w pomadkach były moimi "nude". Zgarnęłam go więc do koszyka nawet nie patrząc na cenę czy opis wykończenia lakieru i poszłam do kasy zadowolona. Zadowolenie trwa do dziś, to był wyjątkowo udany zakup. Lakier jest bardzo trwały, ma świetne krycie - na zdjęciach widzicie dwie cienkie warstwy lakieru dwa dni po pomalowaniu.



A potem, malując paznokcie w domu, zorientowałam się, że do tego wszystkiego... jest on matowy. O, słodziaczku ty mój! :D

Kolor jest idealny gdy chcemy przejść w tryb stealth - wyglądać dobrze, ale nieinwazyjnie. Do kościoła. Na imieniny babci. Na pierwsze spotkanie z rodzicami swojego wybranka. Albo gdy do uprania, posprzątania i ogarnięcia się ogólnego potrzebujemy wyjść z roli Chujowej Pani Domu. Warto wtedy najpierw zamarudzić i pomalować paznokcie, oglądając filmiki na youtube :D 



Opakowanie jest całkiem wygodne - odkryłam, że te sześcienne zakrętki to cud techniki pozwalający odkręcać nawet całkiem zaschnięte lakiery nawet natłuszczonymi po pachy smalcem rękami. Genialne w swej prostocie.
No i więcej takich płaskich buteleczek się zmieści, jedna obok drugiej, ciasno ułożone w szufladzie niż w przypadku pękatych buteleczek :)



Pędzelek... jest. Cóż więcej można o nim powiedzieć? Ani za długi, ani za cienki - tutaj i tak konsystencja lakieru odgrywa ważniejszą rolę, a jest ona bardzo w porządku. Kremowa, nie smuży, baaaaardzo, bardzo szybko schnie. Po 15 minutach od pomalowania paznokci mogę swobodnie pisać na klawiaturze, po 30 minutach zapominam, że mam świeży lakier na paznokciach.

Cóż, wiwat Wibo - produkt pierwsza klasa, a do tego tanioszka. Macie? Co jeszcze od nich polecacie? Skusiłam się jeszcze na Glamour Satin nr 3 - piękny, głęboki odcień fioletu biskupiego; czerń mającą dawać efekt faktury skórzanej na paznokciach (no, ciekawe, ciekawe) oraz połyskujący brokatowo piasek, dla odmiany w odcieniu głębokiego fioletu biskupiego :) 
Dwa pierwsze czekają na testy, piasek dał radę - jak nie znoszę piasków, tak te połyskujące wchodzą mi całkiem nieźle.

Pozdrawiam
Arsenic

20 komentarzy:

  1. Też skusiłam się na Wibo w Rossmanowej promocji ;) Ale mam dokładnie odwrotne odczucia co do poręczności ich zakrętek. Zupełnie nie pasują do mojej dłoni. Cienkie o wiele bardziej mi "leżą". W jednej buteleczce nie jestem fizycznie w stanie jej zakręcić tak, by wróciła na swoje miejsce. Brakuje jej 45 stopni by zgrać się z linią butelki i to nie wygląda dobrze ;). Natomiast sam lakier i pędzelek jest ok. Spróbowałam na razie czarnego z serii "skórnej" i jest niezłej jakości. Za to zielony z jakiejś tam linii WOW glamour strasznie słabo kryje i jestem ogólnie zawiedziona kolorem (liczyłam na więcej zielonego, a przeważa zdecydowanie czarny, w którym zielone drobinki są zatopione-smuteczek ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolor lakieru bardzo mi się podoba - dłonie wyglądają schludnie i czysto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. lakierów w ogóle nie znoszę, więc w tej kwestii się nie wypowiem, ale jestem zakochana w wibowych bibułkach matujących.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie kolorystycznie bardzo ciekawy - jednak u mnie nie wiem dlaczego lakiery Wibo bardzo krótko się trzymają na paznokciach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lakiery z WIBO to moje niedawne odkrycie, a że Rossmann mam pod klatką to uzbierałam już kilka kolorów :) super krycie, ładnie sie rozprowadza, pieknie wygląda nawet bez top coat'u i trzyma się 3 dni bez żadnych uszczerbków - potem już coś tam zaczyna sie dziać, ale za taką cenę nie ma co narzekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwieeeeelbiam takie kolory, serio! Wibo ląduje na chciejliście :D Szkoda, że nie wiedziałam tego przed promocją 1+1 (lub w trakcie) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, te zakrętki nie zawsze zakręcają się tak jak powinny - mam wciąż poczucie, że nie są zakręcone do końca, a gdy się z nimi siłuję to są krzywo. Powinny klikać i zaskakiwać na swoje miejsce, ale i tak dla mnie są wygodniejsze w użyciu niż klasyki.
    Ta skórzana czerń chyba jutro wyląduje u mnie na pazurkach, ciekawa jej jestem bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapomniałam dodać - ten kolor świetnie nadaje się też jako baza pod świecidełka różnorakie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba je miałam, ale z kolei ja w ogóle nie używam bibułek matujących ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Równowaga w przyrodzie musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No u mnie właśnie trzeci dzień leci i choć paznokci ani dłoni ogólnie nie oszczędzam, lakier wygląda dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też poszłam do Rossa bez żadnego planu i nie nastawiałam się na nic - ot, wpadło i cieszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ładny. Wreszcie coś w moim guście. Gdyby nie to, że _nie znoszę_ malować paznokci, to pewnie bym się za nim rozejrzała.

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurczę, to by oznaczało, że początki są miłe a potem się zbiesi... Póki co naprawdę świetnie mi się nim pracuje.

    OdpowiedzUsuń
  15. Skórzana czerń na paznokciach najbardziej przypomina mi...bryłę węgla. Mam takie wspomnienia z dzieciństwa, jak się ten węgiel oglądało, obracało w ręku, a potem wrzucało do pieca. To jest dokładnie ten kolor i dokładnie ten biały połysk. Przynajmniej przy 2 warstwach lakieru tak to u mnie wygląda i nie powiem, odpowiada mi to ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ok, zmywam to i biorę się za tę skórę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny odcień :) Ja tym razem nie uległam promocji mając trzy pudła lakierów do pokazania :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiesz jak to jest - moja "szuflada lakierowa" też jakoś specjalnie się nie odchudziła, ale no nie bez powodu wspominam o ergonomii ich opakowań :D Jeszcze kilka wcisnę.

    OdpowiedzUsuń
  19. To samo pochwaliłam i u siebie :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger