Złocisty krem z dyni, jabłek i ze szczyptą szałwii


Niestety, nie mogę pochwalić się tradycją corocznego przygotowywania smakołyków dyniowych. Skłamałabym pisząc, że co roku z Mężczyzną (w roli wielbłądka) idziemy na targ i wybieramy tę najpięknięjszą, najkrąglejszą z dyń aby ją obedrzeć potem ze skóry, ewentualnie wypatroszyć, podpiec, zmiksować i zjeść w rodzinnej atmosferze.
Właśnie myśl o drążeniu mnie nieco zawsze stopuje w mych zapędach. Ale tym razem Mężczyzna sam przytargał do domu dyńkę i wybrał najmniejszą jaką znalazł wśród 50-kilogramowych potworów, z których z powodzeniem można sobie zrobić budę dla psa albo basen dla dzieci.
No to robimy krem dyniowy! :)

Przepis jest banalnie prosty - jak wszystkie moje przepisy. Ale jednocześnie, ma tak dobrane składniki aby zadowolić nieco wybredniejsze gusta. 



Składniki na złocisty krem:


  • mała dynia (nasza ważyła nie więcej niż 1,5-2 kg)
  • 2,3 jabłka
  • szczypta szałwii
  • 0,5 litra wody (lub soku jabłkowego, jeśli masz swój własny, nie taki z kartonika)
  • łyżka białka sojowego
  • łyżka oliwy z oliwek
  • curry, sól, pieprz

Dynię miałam wydrążyć aby zrobić gustowny świecznik, ale poddałam się - zwalam to na karb osłabienia chorobą. Przekroiwszy drania na pół, pozbywam się pestek a potem skóruję. Pozostały miąższ kroję na grube kawałki, skrapiam oliwą, solę i piekę w piekarniku przez ok. 30-40 minut.


Gdy będzie już ładnie przypieczona (wcale nie musi być, może być jedynie zrumieniona na złocisto - zróbcie ją tak, jak lubicie) wyciągam ją i pozwalam lekko przestygnąć i odsapnąć. A potem znów ją biorę w obroty.



Jabłka myję porządnie lecz nie obieram ze skórki, kroję w kawałki. Moje jabłka były bardzo słodkie, dlatego dodałam tylko dwa. Nie chciałam, aby mój krem wyszedł zbyt mdły. Jeśli macie bardziej kwaskowe jabłka, spokojnie można dodać ich więcej. Sprawią, że smak zupy będzie wykończony tą wytrawną słodyczą i znacznie bogatszy niż zupa z samej dyni.

Dynię i jabłka wrzucam do miksera. Dodaję wodę i oliwę, a także szczyptę szałwii. Jeśli do tej pory zioło to kojarzyło Wam się wyłącznie z naparem na bolące zęby to czym prędzej powinniście włączyć je do swojego menu. 



Szałwia jest bardzo aromatyczna i już niewielka jej ilość bardzo podbija smak i zmienia charakter dania. A zupa z dyni i jabłek bardzo potrzebuje takiego wyrazistego dodatku, aby nie pozostać po prostu mdłą papką. Dla tych, którym zbrzydło dodawanie charakteru dyni za pomocą chili, polecam właśnie szałwię. Będzie to inny sposób na dodanie zupie cojones, zupełnie nieostry, ale zdecydowany. 

Dodaję jej dosłownie szczyptę. Dwie szczypty potrafią uczynić to danie zbyt gorzkim - sprawdza się w to w przypadku ciężkich mięs, ale delikatna, aksamitna dynia potrzebuje łagodnego traktowania.



Na koniec do miksera wsypuję kopiastą łyżkę białka sojowego. Jest to wynalazek pozwalający w łatwy i smaczny sposób przemycić trochę białka do potraw - do zup czy sosów. I jednocześnie lekko te zupy i sosy zabiela oraz zagęszcza. 

Szukajcie w sklepach ze zdrową żywnością, można ten produkt dostać też w niektórych supermarketach. 



Polecam szczególnie wegetarianom, którym tego białka wiecznie brakuje, ale też laskom spędzającym wolny czas aktywniej niż przed komputerem. 
Jest to kremowy proszek, pachnący charakterystycznie dla soi - ale bardzo delikatnie. Ma niezły smak, który na pewno nie zdominuje potrawy. Robi to, co w zupie robi śmietana, ale nie zawiera tyle tłuszczu.



Całość miksuję na gładki krem i próbuję. Jeśli czegoś brakuje - dodaję :) Ja przeważnie nie solę swoich potraw, bo wolę naturalny smak składników. Ale bardzo lubię curry, które do tej zupy pasuje idealnie - podbije smak i kolor równocześnie, więc go sobie nie żałuję. 
Dodaję także grubo zmielony pieprz i podaję krem gorący, ze świeżym lubczykiem.

Smacznego!
Arsenic

7 komentarzy:

  1. Ja ogolnie nie przepadam za dynia wiec chyba nawet nie odwazylabym sie sie sprobowac;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja bym spróbowała a co tam :P do odważnych świat należy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam zupę dyniową ale moja jest jeszcze prostsza ;)
    Ostatnio miałam cudowną odmianę, do zużycia w całości, bez farfocli. żółta, słodka, i taka tez była zupa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbuj kiedyś tylko pokroić dynię na kilka kawałków i upiecz w skórce, upieczona dynię wyjmiesz łyżeczką ze skóry bez tego okropnego obierania, ja tak szykuję musy z dyni na zimę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułam, że istnieje jakiś łatwiejszy sposób :) Dzięki!

      Usuń
  5. A ja się zakochałam w dyni tej jesieni :) A jako żem skończona makaroniara to robiłam głównie pastę z dyniowym dodatkiem. W tym jeden był wegetariański, ale zawierał śmietankę i parmezan (Nie pamiętam już czy jesteś weganka, czy może spożywasz nabiał). Znalazłam ten przepis na kwestiasmaku.com, ale oczywiście zrobiłam raczej wariację na jego temat, bo tez nawaliłam curry, które uwielbiam... Mam pytanie odnośnie tej przyprawy/raczej mieszanki przypraw/ - znasz jakieś godne polecenia? Ja zawsze kupowałam Lidlowe, ale to od Kanii, i było świetne, a nie w torebce, gdzie w składzie był glutaminian (fuj!). Potem jakoś go długo nie widziałam w sklepie i zaczęłam szukać po typowych, kamisach, kotanyi, itp. i jakoś nie mogę się przekonać...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger