Arszenik w kuchni: zboczeniec kawowy
Jestem prawdziwym kawoszem. A raczej zboczeńcem kawowym, bowiem picie kawy jest moim codziennym rytuałem, rozpoczynającym się od rzuconego w przestrzeń pytanio-stwierdzenia: "kawa...?".
A najczęściej: "kawaciasto...?"
Po aprobacie wyrażonej przez mężczyznę mruczeniem, kawa idzie się robić.
Mamy kilka zasad picia kawy. Pierwszą z nich jest ban na kawę przed godz. 12.
Do południa pozwalam mojemu organizmowi działać samodzielnie, absolutnie wypisuję się z trendu nakazującego pić kawę zanim wydłubię śpiochy z oczu, który to trend każe jeszcze rozkładać ręce i tłumaczyć, że inaczej się przecież nie obudzę.
To śpij i nie chrzań głupot.
To jest jak stwierdzenie, że muszę palić, bo inaczej się nie wypróżnię. Muszę pić alkohol, bo bez tego źle się bawię.
Do diabła z tym, ja nic nie muszę.
O której więc przychodzi mi chętka na kawę? Zwykle między 15 a 17 mam chwilę na filiżankę aromatycznego napoju. W weekendy oczywiście jest to ceremonia na całego - piekę ciasto, parzymy jakąś pyszną kawę, włączamy film i spędzamy popołudnie na styl rzymski - leżąc. To jest nasza druga żelazna zasada dotycząca weekendowego picia kawy.
Najczęściej piję jakąś zwykłą, sklepową, nic specjalnego. Mam też młynek, w którym czasem mielę jakieś lepsze ziarna.
Pewien Tunezyjczyk zdradził mi kiedyś przepis na przepyszną kawę na mleku, może kiedyś Wam go tu opiszę, dziś chciałam opowiedzieć o naszym najnowszym odkryciu, mianowicie o kawie zbożowej - Kujawiance.
Znacie Inkę, to jest prawie to samo, z tym że Inka ma postać drobnego proszku, zaś Kujawianka prezentuje się jak trociny.
Poza tą różnicą smakują podobnie, choć Kujawianka wydaje mi się nieco bardziej wyrazista, co mi bardzo odpowiada.
Skład:
Żyto, jęczmień, cykoria, burak cukrowy - prażone.
Bez kofeiny, za to dużo, dużo witamin i mikroelementów. Najpyszniejsza z mlekiem.
Kupiłam ją w PoloMarket za grosze - ok. 2 zł? Coś w tym stylu.
Wiecie, dlaczego to jest takie dobre?
Ten bezkofeinowy napój kawowy ma niezwykle pozytywny wpływ na zdrowie.Ponieważ jest prażony z ziaren zbóż, zawiera cenny dla organizmu błonnik, białko, węglowodany, a przy tym nie zawiera tłuszczu.
Zawartość błonnika rozpuszczalnego zmniejsza poziom cholesterolu i glukozy we krwi, wspomaga wydalanie kwasów żółciowych, perystaltykę jelit, chroni przed nowotworami, kamicą, a także zwiększa uczucie sytości.
Zawarte w zbożu cukry złożone mają natomiast dobroczynny wpływ na jelita i zwiększają aktywność mikroflory jelitowej.
Jest więc „zbożówka” napojem zdrowym i dietetycznym – 100 gram gotowej kawy bez mleka i bez cukru, zawiera ok. 5 kcal.
Niech się schowają te nowomodne wynalazki, których nazwy nie wymienię, udające zdrowe napoje zbożowe. Szlag mnie trafia gdy oglądam te reklamy wmawiające mi, że produkt napakowany chemią i polepszaczami, kosztujący tyle, co cztery opakowania Kujawianki, zrobi mi lepiej niż zwykła zbożówka.
W kawie zbożowej znaleźć też można witaminy z grupy B, składniki mineralne jak potas, fosfor, magnez, fitoterpeny, fenolokwasy oraz inulinę. Zawarte w niej witaminy z grupy B wspomagają pracę układu nerwowego i odpornościowego, są ważne dla wyglądu skóry i włosów.
Dzięki zawartości magnezu, kawa zbożowa może działać kojąco na nerwy, magnez bowiem jest niezbędny do przekazywania impulsów nerwowo-mięśniowych i zwiększa odporność psychiczną na stres. Istotny jest także dla procesów energetycznych, prawidłowej budowy zębów i kości, dla układu odpornościowego, działa również ochronnie na serce.
Lubię pić ją solo, bez mleka i bez cukru. Świetnie smakuje też mrożona - z lodem i mlekiem.
Próbowałyście już tej kawy? A może znacie i polecacie jakieś inne kawy zbożowe, coś z ciekawymi dodatkami?
Piłyście Inkę w dzieciństwie?
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego!
Arsenic