Solanka termalna jodowo-bromowa - jak z niej korzystać?


Wiecie, dawniej tradycja kąpieli solankowych polegała na tym, że sól i minerały zawarte w takich kąpielach wspaniale pielęgnowały skórę, uzupełniały pierwiastki w organizmie, odtruwały ciało i pozytywnie wpływały również na układ nerwowy - koiły, relaksowały. Nie tak jak współczesne sole do kąpieli, które poza kolorem i zapachem niewiele więcej mogą zaoferować. Cóż, mowa o biochemicznym oddziaływaniu zawartych w solankach minerałów, które sprawiają, że nasz układ nerwowy, jak i całe ciało, pracuje sprawniej - a nie o samym fakcie odpoczynku w kąpieli po ciężkim dniu, co też w pewien sposób odpręża.

Moc wód mineralnych doceniłam już dawno - uwielbiam je pić (KLIK!), ale i stosować w kosmetyce (KLIK!) Dlaczego solanki są tak cenne dla nas? Zerknijcie na opis produktu, który Wam dziś prezentuję. Pochodzi on ze sklepu Organeo i moim zdaniem warto jest mieć przynajmniej jedną butlę w domu.
"W kontakcie z ciałem człowieka zaczyna intensywnie oddziaływać na organizm i to zarówno na skórę jak i na organy wewnętrzne. Dolewana do kąpieli ułatwia rozszerzanie się porów skóry oraz stymuluje proces wymiany jonowej miedzy ciałem człowieka a roztworem kąpielowym. Powoduje że organizm zaczynają opuszczać toksyny i takie produkty przemiany materii jak: mocznik, kwas moczowy i mlekowy, aceton czy kreatynina a wchłaniane są znajdujące się w solance minerały.
W efekcie, w organizmie zaczynają zachodzić korzystne zmiany. Odciążeniu ulega praca wątroby, nerek i innych organów wydalniczych, a pobudzony i wzmocniony zostaje układ odpornościowy, immunologiczny i hormonalny. Skóra zostaje dobrze nawilżona, wzrasta jej napięcie, ukrwienie i elastyczność.
Przed milionami lat część praoceanu łącznie ze znajdującymi się w nim formami życia roślinnego i zwierzęcego, w wyniku ruchów tektonicznych ziemi zapadła się i została uwięziona pod grubymi warstwami skał, gdzie nastąpił proces powolnego rozkładu substancji organicznych i powstanie minerałów termalnych. Solanka ta przez miliony lat nie miała kontaktu ze światem zewnętrznym a obecnie wydobywana jest z głębokości ok. 500 m w miejscowości Dębowiec."

Jak stosować solankę? 
To zależy, z jakim problemem się mierzycie. U mnie świetnie sprawdziły się po prostu ciepłe kąpiele z dodatkiem profilaktycznej ilości solanki - jednej, dwóch szklanek na wannę. Taka kuracja nie tylko świetnie pielęgnuje skórę - tłustej reguluje pracę gruczołów, suchą nawilża - ale przede wszystkim działa odtruwająco na cały organizm. Może się okazać, że po lecie pełnym śmieciowego jedzenia na wakacjach taka solanka zmniejszy jesienne depresje :)
Tego typu kąpiele mogą okazać się też zbawienne dla osób borykających się z nadmiernym poceniem. To samo dotyczy potliwości rąk czy stóp, a nawet grzybic - wystarczy regularnie moczyć stopy czy dłonie w roztworze solanki, tj. 2 - 3 szklanki na miednicę wody. Zabieg należy powtarzać codziennie przez minimum 15 minut.
Czasami rano, gdy moja skóra wyjątkowo tłusto zaczynała dzień - wiecie o czym mówię - stosowałam solankę jako tonik. Przemywałam nią twarz zanim jeszcze zaczęłam poranne ablucje - w jednej chwili skóra jest matowa, gładka, rozpromieniona. Weźcie tylko poprawkę na to, że po wyparowaniu solanki, na skórze pozostanie sól, którą należy spłukać. Dlatego jest to dla mnie jedynie opcja na pierwsze przetarcie z nadmiaru sebum, a przy okazji natychmiastowe wygładzenie i pobudzenie skóry do życia.

Podobno solanka działa dobrze również na rozstępy i cellulit, jeśli stosuje się ją w formie okładów. O rozstępach pisałam Wam tutaj: KLIK!
Nie bardzo wierzę w to, że same okłady z solanki sprawią iż rozstępy znikną. Możliwe, że przyniesie efekty w likwidacji cellulitu, ale rozstępy to nieco inna bajka. Na pewno jednak okłady z gazy zamoczonej w solance są genialnym remedium np. na chore stawy czy mięśnie bolące po treningu. Przerobiłam ten temat na Mężczyźnie, który boryka się z chorymi stawami i jest ulga.
Okłady z solanki świetnie też się sprawdzą w przypadku uporczywego trądziku - można sobie wówczas zaaplikować solankową maseczkę, nawet bez rozcieńczania. Ale, znów jak w przypadku przemywania twarzy solanką, należy liczyć się z solnym osadem na skórze :)
Jeśli ktoś w tym roku nie był nad morzem, solanka genialnie uzupełnia zapasy jodu w organizmie - wystarczą profilaktyczne kąpiele z dodatkiem 1-2 szklanek solanki na wannę.
Słyszałyście o wodzie morskiej w sprayu na włosy? Sprawdźcie, czy solanka termalna nie będzie tańszym odpowiednikiem :) 

A co, jeśli nie mam wanny?

Jeśli kąpiele nie wchodzą w grę, w takim razie proponuję zrobić sobie żel pod prysznic lub łagodny żel do mycia twarzy z solanką :)
Najprościej jest zrobić żel pod prysznic z solanką... po prostu dolewając jej do używanego przez siebie żelu. Ja tak robię i jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona tym, jak świetnie działa tak wzbogacony żel.




Może to być dowolny, nawet ekstremalnie chemiczny, różowy żel pod prysznic - po dodaniu solanki w ilości 1:2 (2 części żelu, 1 część solanki) taki drogeryjny, napakowany detergentami żel zamienia się w pielęgnacyjne cacko. Owszem, będzie nieco bardziej wodnisty, ale drogeryjne żele charakteryzują się tym, że zwykle są bardzo gęste - nadal więc to będzie żel a nie płyn lejący się przez palce.

Drugim sposobem na stosowanie solanki jest wykonanie dla siebie łagodnego żelu do mycia twarzy na bazie solanki.




Składniki (na ok. 50 g żelu):


Odmierzam na wadze pantenol i wsypuję do niego gumę ksantanową. W ten sposób przygotowuję ją do zmieszania z resztą składników. Gdybym wsypała ją bezpośrednio do solanki - powstałyby farfocle niemożliwe do rozmiksowania.



Do mieszaniny pantenolu i gumy ksantanowej dolewam odmierzoną ilość glukozydu i znów mieszam bagietką. 



Chcąc zrobić żel "prawidłowo" powinnam do pantenolu dodać wodę, aby guma ksantanowa zżelowała ją, ale w ten sposób również powstanie dość gęsty żel bez farfocli, jednak nie będzie konieczne użycie spieniacza do mleka, który sprawia, że żel zamienia się całkowicie w pianę i ciężko to później opanować.




Po wymieszaniu składników dolewam odmierzoną ilość solanki i znów mieszam. Guma ksantanowa potrzebuje czasu, ok 10-15 minut aby zacząć działać, dlatego nie denerwujcie się, że coś poszło nie tak i Wasz żel jest nadal wodnisty. Po chwili zacznie gęstnieć.




Czas na olejek eteryczny i konserwant, ten pierwszy to tylko opcja. Możecie z niego zrezygnować lub wybrać inny zapach. Ja dziś wybrałam olejek may chang, który pachnie niemal tak samo jak olejek lemongrassowy, ale nieco cieplej, słodziej. Bardzo fajny, optymistyczny zapach.
Konserwant to mus i basta.



Żel ten nadaje się również do pielęgnacji niemowląt - ale UWAGA! Należy zrezygnować całkowicie z dodatku olejków eterycznych. I bez nich żel pachnie neutralnie, swoiście dla solanki i glukozydu, ale przyjemnie.

Ten żel nadaje się do praktycznie każdego rodzaju cery - ma wszystkie właściwości solanki a dodatkowo łagodzi podrażnienia i nie wysusza cery.

Uwaga - żel w takim składzie prawie na pewno będzie miał dość wysokie pH, dlatego należy dodać kilka łyżeczek 0,05 ml kwasu cytrynowego dla uregulowania pH do jakiejś sensownej wartości - sami wybierzcie, czy będzie to 5,5 rodem z reklam Nivea czy wolicie zdrowsze, lekko kwaskowate pH 4,5.
Butlę niemal litrowej pojemności dostaniecie w Organeo za 26 zł - KLIK!
Butla wystarcza na wiele kąpieli, daje też możliwość eksperymentowania. 
Nawiasem mówiąc, bardzo mi się podoba design etykiety tego produktu - jest taki swojski!

Pozdrawiam serdecznie,
Arsenic

13 komentarzy:

  1. Z Ciechocinka przywiozłam sobie "ług" leczniczy i też rozkminiam jak go zużyć. Moczyć się w wannie po prostu nie lubię, myślałam właśnie o takim szamponie ze wskazaniem również na ciało. Tylko detergentów muszę dokupić, bo mi się pokończyły (poza SCI. SCI jest wieczny).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sobie czytam Twojego posta i dochodzę do wniosku, że taki wręcz uniwersalny produkt jest tym czego pożądam.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja używam solanki jako antyperspirantu, jest niezawodna

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy produkt. Myślisz, że sprawdziłby się jako wcierka do skóry głowy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Pytanie luźno związane z treścią posta: dlaczego olejki eteryczne są przeciwwskazane dla dzieci? Mam na myśli małe stężenia, poniżej 0.5% gotowego produktu, bo że duża ilość olejku może poparzyć albo uczulić, to oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, dobrze, że podpowiedziałaś co można zrobić z solanką jak w domu wody brak. Już drugi raz miałam chęć łazienkę rozwalać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też sprawdziłam ten sposób - potwierdzam niezawodność :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obawiam się, że włosy po takiej wcierce potrzebowałyby umycia ;) Taka ilość soli usztywni je, stąd moja propozycja aby spróbować użyć jej jako spray dodający objętości. Jako wcierka pewnie sprawdziłaby się na skórze łojotokowej, z łupieżem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzeba sobie uzmysłowić, że olejki eteryczne to bardzo silnie działające substancje aktywne - a nie tylko pachnidła. Sam fakt, że zaaplikowane w czystej postaci na skórę potrafią zrobić paskudne kuku, powinien dać do myślenia.
    Niektóre olejki silnie działają na ośrodkowy układ nerwowy jak również na gospodarkę hormonalną. Dodatkowo, skóra dziecięca chłonie substancje znacznie lepiej niż skóra osoby dorosłej, stąd zalecana ostrożność - a najlepiej po prostu unikanie olejków eterycznych w ciąży, w okresie karmienia i w przypadku małych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha no tak czułam, że ten sposób się może przydać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki. Sprawa jest dla mnie o tyle istotna, że moja niespełna półtoraroczna córka ma gęstą czuprynę (taka się urodziła, z włosami kilkulatka) i te same problemy, co ja - bardzo łatwo jej włosy przesuszyć, po czym szybko się przetłuszczają, a każdy tłuszcz bardzo mocno obciąża i go widać. Dla siebie znalazłam wreszcie rozwiązanie w postaci szamponu Sylveco z proteinami (nie ukrywam, że na firmę trafiłam dzięki temu blogowi - wreszcie producent, który nie upiera się, że włosy przetłuszczające się potrzebują mocnych detergentów). U córki zadziałał tak samo - po prostu rozwiązał problem.
    Tylko, że on zawiera (na ostatnim miejscu, za konserwantem, którego podobno nie może być więcej niż 0.5%) olejek z trawy cytrynowej. Przeciwwskazany dla dzieci do drugiego roku życia. Od ostatniego posta trochę poszukałam, ale znalazłam tylko tyle, że jest silnie drażniący skórę i może powodować wysypkę. Nie spowodował.
    No i mam teraz dylemat, czy jednak wrócić do wysuszania jej szamponami dla dzieci, czy skoro nie podrażnił, to się nie martwić, czy znowu szukać czego innego. Na tworzenie własnych przepisów brakuje mi wlonego czasu z dala od małych, ciekawskich rączek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze dobrym pomysłem jest skonsultowanie się z lekarzem, najlepiej od razu z dermatologiem. Niektóre olejki eteryczne są stosowane w leczeniu dzieci, a podstawową próbą uczuleniową jest po prostu zaaplikowanie go po rozcieńczeniu na skórę - jeśli nie ma reakcji, to ok. Ale są też olejki, które działają na OUN - stąd moja prośba o konsultację z lekarzem.

    OdpowiedzUsuń
  13. jejku... ale mnie ta solanka kusi. Głównie ze względu na ten brom. Tylko ja mam jakąś chyba obsesję :D - nie znoszę wypuszczania w kanały jakichś cennych substancji , więc kąpiel, gdzie taką solankę się rozcieńcza, i po której wodę wypuszcza się do rur, odpada. Z prysznicem zresztą podobnie.
    Zaintrygował mnie ten post o balsamie mineralnym, i teraz kombinuję z solą EPSOM, którą akurat mam... Ale i tą solanką chętnie bym się pomaziała i na to nałożyła jakiś prosty balsam, żeby pchnąć głębiej solankę... :) Ja nie wiem czy to ma sens, ale jak w kąpieli ma prawo przenikać to czemu by nie wsmarowana z jakimś kremem :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger