Faszyn from Raszyn - hialuronowy wypełniacz ust marki DermoFuture Precision
Wyobrażam sobie, że tak to właśnie działa. Ktoś napisze na blogu recenzję, popartą pięknymi zdjęciami, my wpadamy w euforię, wyobraźnia podsuwa nam niesamowite obietnice i ręka sama klika na Allegro "Kup teraz".
Ja też temu ulegam, choć gdzieś tam za uchem zawsze siedzi taka zrzęda-sceptyk, która wiecznie marudzi: "A po co ci to", "to nie zadziała", "masz już takie", itp.
Kiedy więc Michał napisał reckę hialuronowego wypełniacza ust postanowiłam to kupić i zaprezentować Wam widowiskową porażkę w jego działaniu a jednocześnie wetknąć nos w skład.
Kosmetyk nie jest drogi, kosztuje ok. 20 zł i nie mam pojęcia czy jest dostępny poza Allegro. Opakowanie jako żywo skojarzyło mi się z moją "ulubioną" marką Eveline, co - tuż po skrzywieniu ust na widok ceny - zsumowało się na mniej-więcej już połowę opinii na temat tego specyfiku nim jeszcze go użyłam. A potem dodatkowo przypomniałam sobie jeszcze o błyszczyku hamującym apetyt i myślę, że hialuronowy wypełniacz do ust postawiłabym na półce właśnie obok niego, gdybym na swoje nieszczęście pracowała w Rossie.
Miało być medycznie i profesjonalnie, a wyszło jak zwykle.
Na omówionym opakowaniu producent napisał wyraźnie, iż po pięciu minutach od zastosowania moje usta będą miały ładniejszy kolor i będą pełniejsze. Dodatkowo umieścił tę samą informację w formie obrazkowej dla tych, którzy mają trudności ze zrozumieniem tekstu.
Następnie dla podkreślenia wagi tej informacji wymienił właściwości kwasu hialuronowego zapodanego w formie iniekcji.
Kto bardziej ogarnięty już zaczyna się zastanawiać, dlaczego nie ma "pełniejszej" skóry całej twarzy, skoro od lat używa kremów z kwasem hialuronowym. Ja twardo brnę dalej. Może w składzie jest coś zajedwabistego, poza kwasem hialuronowym, co jednak powiększy mi moje usta. Nie, żebym coś do nich miała, tu nie chodzi w istocie o moje usta :)
Producent wspomina, iż preparat ten zawiera SuperSize Complex mający za zadanie poprawić koloryt naszych ust, ujędrnić je i poprawić ukrwienie. Poszukajmy go zatem w składzie.
Skład INCI hialuronowego wypełniacza do ust:
- Aqua - woda
- Paraffinum Liquidum - parafina ciekła
- Glycerin - gliceryna
- Butyrospermum Parkii Butter - masło shea
- Helianthus Annuus Seed Oil - olej słonecznikowy
- Polyglyceryl-3 Polyricinoleate & Sorbitan Isostearate - emulgator na bazie roślinnej
- Caprylic/Capric Triglycerydes - Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego
- Magnesium Sulfate Heptahydrate - stabilizator emulsji
- Collagen - kolagen
- Parfum - związki zapachowe
- Phenoxyethanol and Ethylhexylglycerin Triisostearin - konserwanty
- DMDM Hydantoin - konserwant
- Aqua and Propylene Glycol and Capsicum Frutescens Fruit Extract - o, jest i nasz magiczny SuperSize Complex składający się z wody, glikolu propylenowego oraz ekstraktu z... ..::*werble*::.. owoców papryki cayenne.
- Hyaluronic Acid - kwas hialuronowy
- Benzyl Nicotinate - nikotynian benzylu. Pochodzenia chemicznego. Składnik o działaniu poprawiającym ukrwienie, rozgrzewającym, nadaje skórze zdrowy, promienny wygląd. Ma właściwości rozgrzewające
Mamy tutaj więc do czynienia z prostą mieszaniną emulsyjną z niewielkim dodatkiem wyciągu z papryki zawierającym ujędrniającą i poprawiającą ukrwienie kapsaicyną oraz z nikotynianem benzylu, dodatkowo poprawiającym ukrwienie.
To te składniki odpowiadają za lekkie uczucie mrowienia na ustach. I to one również sprawiają, że po pewnym czasie regularnego stosowania usta mogą (ale nie muszą) stać się pełniejsze. Absolutnie nie ma tu nic do rzeczy kwas hialuronowy w składzie. Znalazł się on tam po to, aby producent miał chwytliwe hasło do reklamy. Kwas hialuronowy jest szeroko znany ze swoich właściwości nawilżających i każda gospodyni domowa w Raszynie słyszała o powiększaniu ust kwasem hialuronowym - kij z tym, że dotyczy to wyłącznie zastrzyków, bo zewnętrznie kwas hialuronowy niczego nie powiększy. Liczy się pierwsze skojarzenie, aby chwyciło.
O kapsaicynie mało kto wie, a już prawie nikt nie skojarzy jej z powiększaniem ust. A tymczasem to ona robi w składzie to, co producent reklamuje kwasem hialuronowym.
Kwasu hialuronowego i kolagenu jest zresztą tutaj tak mało, że wątpię aby ich obecność w tym preparacie miała jakiekolwiek dla skóry ust znaczenie. Poza tym składniki te działają na powierzchni skóry, wygładzając ją i nawilżając wierzchnie warstwy naskórka. Ich cząsteczki są zbyt duże aby mogły wniknąć głębiej - bo wątpię, aby producent zastosował tutaj kwas hialuronowy ultramałocząsteczkowy.
W składzie znajdziemy również masło shea i olej słonecznikowy, co się chwali, ale patrząc na konsystencję kremu śmiem twierdzić, że znacznie więcej w składzie mamy parafiny niż masła shea. Preparat nie nawilża moich ust, pozostawia po aplikacji dość grubej warstwy nieprzyjemne wrażenie suchości i napięcia.
Preparatu mamy w poręcznej tubce 12 ml. Stosuję go regularnie i cierpliwie, codziennie. Po pięciu minutach moje usta...
...dobra, jaja sobie robię. Ale nie mogłam się powstrzymać :)
Po pięciu minutach od posmarowania moje usta są trochę bardziej wysuszone, ale poza tym nie zmienia się nic. Ani kolor, ani ich kształt. Nawiasem mówiąc, powyższe zdjęcie wykonałam kilkanaście minut przed trzaśnięciem tych dwóch poniżej. Miałam tam na ustach odrobinę różanego błyszczyka z Pat&Rub, który dał więcej koloru i nawilżenia niż to obiecywał hialuronowy wypełniacz.
Po lewej przed posmarowaniem, po prawej pięć minut po posmarowaniu. Są węższe bo uśmiecham się drwiąco, czego nie widać dobrze ;)
Różnice w kolorystyce zdjęć wybaczcie, to zależy od kaprysu słońca i chmur.
Gdy minie 28 dni, o których wspomina producent na opakowaniu, uaktualnię ten post o kolejne zdjęcie moich powiększonych ust, dla porównania zmian. Ale, wiecie, nie spodziewam się cudów.
Znam działanie zarówno ekstraktu z papryki jak i kwasu hialuronowego czy kolagenu stosowanych miejscowo. Możliwe, że po miesiącu regularnego stosowania faktycznie trochę ujędrnią i powiększą oraz nawilżą usta. Ale bez przesady, ani Carla Bruni, ani Doda, ani Edzia Górniak czy Natalia Siwiec raczej z tej metody nie skorzystały.
Czekam zatem na efekty, przypomnę się Wam 15 kwietnia :)
Macie go? Zrobił Wam już dwa serdelki z warg?
Całuję
Arsenic
Piękna ściema. Ale masz i tak ładne usta, na co Ci powiększać. :)
OdpowiedzUsuńKryzys wieku średniego ;)
UsuńA tak serio - nie liczę na powiększenie, chciałam zweryfikować doniesienia na temat produktu.
"Dodatkowo umieścił tę samą informację w formie obrazkowej dla tych, którzy mają trudności ze zrozumieniem tekstu." przypomniała mi się instrukcja nowego lapka (wcześniej była to książeczka) teraz karta papieru z kilkoma obrazkami, nic się nie dowiesz prócz tego gdzie jest guzik Power :D
OdpowiedzUsuńI że należy wcisnąć ;)
UsuńMnie to się jeszcze skojarzyło z obrazkowym wyjaśnieniem budowy i funkcji skóry zaprezentowanym na stronie innego producenta dermokosmetyków - Cetaphil. Płakałam nad tym ze śmiechu, bo to było jak wzruszająco nieporadne, tak upupiające nas, homo podobno sapiens, że długo nie mogłam się uspokoić.
Właśnie tego nie napisali, ja wciskałam i nie mogłam włączyć kompa, nie napisali, że guzik należy tylko dotknąć. Masakra jakaś z tymi obrazkami zamiast tekstu :/
UsuńCetaphil też był dobry :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńByły już kremy zmieniające, a nawet zawierające DNA. Żaden hialuronowy wypełniacz mnie nie zdziwi.
OdpowiedzUsuńŻarty żartami, ale tak się zastanowiłam - gdyby jakiś kosmetyk FAKTYCZNIE po tych 5 minutach pompował usta, to ja bym bardzo poważnie przemyślała najpierw czy chcę go użyć. Coś, co działa tak silnie i szybko nie może być bezpieczne.
UsuńDNA w kremie? Chyba z bakterii...
Leciała kiedyś taka reklama o kremie z DNA. Zastanawiałam się, czy w takim razie można z nim porozmawiać. ;) A tak serio, to żeby usta się tak nagle napompowały, to chyba tylko przy ostrej reakcji alergicznej. Innej drogi nie widzę.
UsuńPowiem tak :) ja nie spodziewałem się niczego wielkiego, ale jakiś efekt uzyskałem. Czyli działa, tak jak powinien krem :) nie można się po takim kosmetyku spodziewać efekty wprost z gabinetu lekarskiego :)
OdpowiedzUsuńCzemu nie można? Na opakowaniu widnieje efekt po 5 minutach i jest ewidentnie 'wprost z gabinetu. :)
UsuńWłaśnie o tym mówię. Nieważne, że my kumamy te sztuczki - producent na opakowaniu jak byk obiecuje całkiem konkretny efekt, którego w rzeczywistości nie ma. I nie będzie.
UsuńTo się nadaje na pozew, gdyby było tylko wiadomo kogo ciągać po sądach - na opakowaniu ani słówka o tym, kto jest producentem. Jest wyłącznie namiar na dystrybutora.
Podobno można go kupić w Naturach (tak mi napisali na fb) - ja go zamówiłam na jakiejś stronie internetowej. Ogólnie używam go chyba 2 tygodnie i już mnie nawet nie mrowi lol XD Efekt jeśli jakiś jest to chwilowy i minimalny, tylko przez to że usta są podrażnione (i dzieki tobie już wiem, że to papryka cayenne :) Jedyne co zauważyłam to efekt "psychologiczny" (placebo normalnie) bo ciągle zerkam w lusterko i paczę czy dziubek jest :P Mam w planach napisać jego recenzję jak skończę tubkę ale raczej będzie taka bez fajerwerków.
OdpowiedzUsuńhaha no ja też tak mam z tym zerkaniem w lusterko ;) Ale mrowiło mnie tylko za pierwszym razem, teraz zero reakcji. Zużyję to opakowanie, cyknę zdjęcie i zobaczymy.
UsuńŚciema, ściema. Nie ma cudownych kosmetyków a jednak tyle osób się nabiera. Jakby to było takie łatwe nie było by tylu gabinetów oferujących poprawki a wszyscy byli by piękni bez dbania o siebie ;) a fotka/żart wymiata :)
OdpowiedzUsuńAaaaaa ja pamiętam jak moja znajoma dała mi do spróbowania błyszczyk powiększający usta... u niej wywołam lekkie mrowienie i tylko lekkie spuchnięcie ale ja zareagowałam tak silnie że miałam usta na pół twarzy...( mam duże usta, chciałam sprawdzić czy działa, tak z ciekawości) reakcja alergiczna hahahaha:P ale do dzisiaj mam uraz do mrowienia i nawet carmexu przez to nie użyję....
OdpowiedzUsuń