Jak się sprawdził własnoręcznie zrobiony dezodorant? + nowa receptura



Już prawie trzy miesiące minęły od czasu, kiedy zrobiłam sobie dezodorant z ałunem potasowym (KLIK!). 
Odsyłam Was do tamtego wpisu, jeśli chcecie sobie zrobić taki dezodorant. Znajdziecie tam dokładny przepis jak i opis wykonania krok po kroku.





Robiąc go nie miałam pojęcia jak się sprawdzi w wysokich temperaturach, ale w ciągu ostatnich kilku tygodni miałam wiele okazji aby się o tym przekonać, upał bowiem w Krakowie nie odpuszcza, co mnie zresztą tylko cieszy.
Zużyłam ten dezodorant do ostatniego glutka i przyznam, że ckni mi się już za nowym zapachem.
Dzisiejszy deo ma nieco zmieniony skład w stosunku do swojego poprzednika. Przede wszystkim, odkryłam w sklepie Kolorówka nanokoloidy miedzi, które redukują nadmierną potliwość i eliminują przykry zapach wynikły z bakteryjnego rozkładu potu - stąd świetnie sprawdzą się we współpracy z ałunem o podobnych właściwościach. 



Nanokoloidy miedzi 50 ppm
6,65 zł
Nanokoloidy miedzi 50 ppm
Niejonowy, nanokoloidalny roztwór cząstek miedzi.

Skład: nanocząsteczki miedzi metalicznej 4N, woda demineralizowana







Kolejną innowacją w składzie jest zmiana zapachu - w poprzednim dezodorancie użyłam tylko olejku eterycznego z drzewa herbacianego, który nadał cały zapach mojemu kosmetykowi. Tym razem rozpieściłam się dodatkiem aromatu jaśminowego ze sklepu ZielonyKlub.pl.
No i dodałam kilkanaście kropli maceratu z nagietka, który ostatnio dodaję do wszystkiego, dzięki czemu wszystkie moje kosmetyki mają ten charakterystyczny, żółtawy kolor ;)

Czy jestem zadowolona z działania mojego dezodorantu? I tak, i nie. Wiem, że na pewno taka opcja nie spodoba się tym z Was, które nie tolerują ani kropli wilgoci pod pachami podczas treningu... no dobra, przesadziłam. Podczas treningu pocimy się i nie ma bata. Ale podczas upałów nie lubimy tych uroczych mokrych plam na koszulce pod pachami.

Trzeba zrozumieć, że ten dezodorant niweluje przykry zapach ucinając łeb wszelkim bakteriom, jakie mamy pod pachami. NIE blokuje wydzielania potu i szczerze mówiąc obawiałabym się używać takiego specyfiku. To trochę jak wytaczanie bomby atomowej przeciwko komarom. 

Dlatego, owszem, dezodorant sprawdza się dobrze w chłodniejsze dni lub u tych osób, które nie pocą się zbyt obficie z różnych przyczyn (główną zwykle jest niedostateczne nawodnienie organizmu, ale nie wtykam już kija w mrowisko). On daje komfort ładnie pachnącej skóry (nawet gdy jest mokra od potu) i robi to przez caluteńki, bity dzień i całą noc - serio. 

Osoby, które - tak jak ja - trenują codziennie i robią sobie przy tym konkretny wycisk niezależnie od pogody tak, że pot nieraz zalewa oczy, mogą się z tym kosmetykiem nie polubić, jeśli oczekują nie tylko blokowania zapaszku, ale głównie utrzymywania wydzielin swoich gruczołów w ryzach.  

Gruczoły potowe dzielą się na dwa rodzaje:

  1. Ekrynowe - na całej powierzchni skóry. Najwięcej na stopach, dłoniach i głowie. Odpowiedzialne są za regulację cieplną i czynne są od chwili narodzin. 
  2. Apokrynowe - najwięcej w okolicach płciowych, odbytu, pach i w otoczkach brodawek sutkowych. Swoją czynność rozpoczynają w okresie pokwitania, nadają indywidualny zapach. Podlegają czynnikom emocjonalnym i hormonalnym, nie biorą natomiast udziału w termoregulacji.
Pot ekrynowy ma pH 4-6,8 i jest składnikiem hydrolipidowego płaszcza skóry. Natomiast pot apokrynowy ma odczyn obojętny lub lekko zasadowy, przy okazji jest też doskonałą pożywką dla bakterii.


Co składa się na zapach naszego potu?


  • Substancja zapachowa apokrynowych gruczołów potowych
  • Lotne niższe kwasy tłuszczowe z potu i łoju skórnego
  • Produkty rozkładu przy jełczeniu kwasów tłuszczowych
  • Własne zapachy bakteryjnej flory skórnej (bakterie i grzyby)
  • Bakteryjne produkty rozkładu substancji białkowych


No i trudno, pocę się. Nie bardzo chcę coś z tym robić, bo taka jest natura naszych ciał. Po treningu wskakuję pod prysznic i zmywam pot z siebie; a w upały zwykle pocę się przecież nie tylko pod pachami. Grunt, że nadal ładnie pachnę.

Najważniejszą cechą tego dezodorantu jest fakt, że niesamowicie pielęgnuje skórę. Podczas jego używania nie zdarzyło mi się przesuszenie spowodowane goleniem, żadne podrażnienie czy wrastający włosek. Skóra mi nie ciemnieje pod pachami i nie mam białych wałeczków kruszącego się dezodorantu w załamaniach skóry. Pełny komfort.

Mój najnowszy deo pachnie jaśminem, a konkretniej Jaśminową Nocą - trochę zbyt słodko dla mnie, ale dodałam tego zapachu jedynie 2,3 krople aby nie kłócił się z innymi zapachami jakie mam zamiar nosić. 

Czujcie się więc uprzedzone - deo jest świetny, ale nie dla każdego. Na pewno jednak polecam go każdemu bezwzględnie w chłodniejsze dni :) Warto czasem odstawić blokery i aluminium.

Miłego dnia!
Arsenic

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger