Ancient Minerals - balsam do ciała z łatwo przyswajalnym magnezem


Ostatnio śmiałam się z mleczka do kawy, które na opakowaniu miało informację, iż zawiera magnez. Kawosze z czystym sumieniem mogą więc pić piątą kawę danego dnia, będąc spokojnymi o to, że ich poziom magnezu w organizmie jest w porządku, bo przecież mleczko :P No i nie zapominajmy o tym, że ciemna czekolada zjedzona do tej kawy również posiada całkiem znaczącą ilość magnezu - więc im więcej jej zjemy, tym lepiej dla naszych nerwów. 
Żarty żartami, ale przecież od lat znane jest działanie choćby soli Epsom, bogatej w magnez i siarkę. Sama do niedawna nie interesowałam się tematem zbyt dogłębnie, ale okazuje się, że magnez podobno wchłaniany jest lepiej przez skórę niż podany doustnie - z pożywieniem wchłaniamy go na poziomie 15-40%. Ot, ciekawostka. Z góry przepraszam kawoszy i miłośników czekolady za wytrącenie z rąk atutów magnezowych ;) Jestem przekonana, że znajdziecie kolejne, przemawiające za pozostaniem przy kawie i czekoladzie.



Wchłanianie pierwiastków przez skórę to nie jest temat nowy, znają to wszyscy kuracjusze sanatoriów przeróżnych, znacie to i Wy z mojego postu na temat solanki termalnej: KLIK!
Okazuje się jednak, że jeśli nie mamy wanny i nie chcemy łykać suplementów magnezowych, możemy użyć... balsamu do ciała z łatwo przyswajalnym magnezem transdermalnym. Nie jest to tania impreza i jestem tego świadoma pisząc tę recenzję. Ale podliczywszy koszty mleczek z magnezem, suplementów magnezowych i decyzji podjętych w nerwach gdy magnezu w organizmie zabrakło, dochodzę do wniosku, że może i warto?

Wiecie, że osteoporoza w krajach zachodnich nie wynika z niedoboru spożywanego wapnia? Wręcz przeciwnie, spożywamy go znacznie więcej niż mieszkańcy np. Afryki, gdzie osteoporoza występuje sporadycznie - o co więc chodzi? Ano o to, że gospodarka - że tak to ujmę - wapniowa, jest w organizmie silnie powiązana z magnezem i fosforem. Jeśli brakuje magnezu, wapń przechodzi do tkanek powodując zwapnienia. Kości stają się mocniejsze, jeśli zapodajemy organizmowi odpowiednią ilość magnezu - wówczas wapń przechodzi z tkanek do kości wzmacniając je.
Odnoszę wrażenie, że propaganda mleczna na zachodzie wiąże się bardziej z biznesem niż z naszym zdrowiem. Ale to już temat-rzeka. Zachęcam Was do przeczytania tego artykułu (KLIK!) na temat chlorku magnezu przyswajanego przez skórę. Traktuje temat dość szczegółowo i prawdopodobnie odpowie na większość Waszych pytań.

Produkt, który dziś Wam przedstawiam jest źródłem łatwo przyswajalnego magnezu transdermalnego - czyli, nie inaczej, przyswajanego przez skórę.
Jest to balsam o imponującym składzie - dostajemy więc nie tylko magnez, ale też wysokiej jakości składniki pielęgnujące skórę.




Skład INCI balsamu magnezowego Ancient Minerals:

  • Water - woda
  • Genuine Zechtein magnesium chloride - chlorek magnezu
  • Organic vegetable glycerin - gliceryna roślinna
  • Organic simmondsia chinensis seed oil - olej jojoba z upraw organicznych
  • Squalane - skwalan
  • Cetearyl olivate - Naturalny oleisty wosk, emulgator. Działa zmiękczająco na skórę i włosy. Składnik organiczny.
  • Sorbitan olivate - naturalny emulgator ,zmniejszający utratę wody w skórze, mający silne działanie nawilżające, jest hipoalergiczny.
  • Organic cocos nucifera oil - olej kokosowy z upraw organicznych
  • Glyceryl stearate - Stearynian glicerolu, emulgator
  • Cetyl alcohol - Alkohol cetylowy, emulgator
  • Organic butyrospermum parkii - masło shea z upraw organicznych
  • Hydroxypropyl starch phosphate - emlgator, zmniejsza tłustość produktów
  • Xanthan gum - guma ksantanowa, zagęstnik
  • Caprylhydroxamic acid - konserwant
  • Caprylyl glycol - Glikol kaprylowy jest kwasem tłuszczowym związanym z cząsteczką najprostszego alkoholu dwuwodorotlenowego. Jest doskonałą substancją nawilżającą i delikatnie natłuszczającą o prostym składzie. Nie ma nic wspólnego - z chemicznego punktu widzenia - z glikolem propylenowym

Jak wspomniałam, balsam ten jest dość drogi. Można go kupić w sklepie Forever Young (KLIK!) za ok. 95 zł/ 237 ml. Przy czym odnoszę wrażenie, że cena wynika raczej z faktu użycia w składzie organicznych, naturalnych olejów, które są dość drogie niż dlatego, że balsam zawiera chlorek magnezu. Starożytny czy nie, Matka Natura zna jeden związek zwany chlorkiem magnezu i wygląda on tak samo, niezależnie od sposobu pozyskania. 
Za tę cenę kupujecie więc naprawdę dobry jakościowo balsam do ciała, z dodatkową opcją magnezową. 



Przypominam, że w sklepie Forever Young nadal trwa promocja na hasło "Arsenic" - upoważnia ono do zniżki 15% na cały asortyment. Hasło należy wpisać w polu "Nazwa firmy" i po złożeniu zamówienia dostaniecie mail od sklepu ze skorygowaną ceną, nie płaćcie więc od razu, lecz czekajcie na info :)

Balsam zamknięty jest w poręcznej, plastikowej butelce z wygodnym zamknięciem. Na opakowaniu widnieje informacja o tym, że dostajemy cacko z oryginalnym, czystym magnesium chloride wydobywanym z głębokości ponad 2 km z dna morskiego. Jak wspomniałam, czysty chlorek magnezu to chlorek magnezu, który - jako związek chemiczny o wzorze MgCl2 - wszędzie wygląda tak samo: czy z dna morza, czy z laboratorium. Taki sam można kupić w czystej postaci na Allegro za ok. 20 zł/kg i dosypać go sobie do wanny aby zrobić sobie kąpiel magnezową lub zrobić z niego oliwkę magnezową mieszając w proporcji 1:1 po prostu z wodą. Polecam wybierać chlorek magnezu czystości farmaceutycznej aby mieć pewność, że nie wchłaniamy przez skórę metali ciężkich.




Jest to na pewno opcja znacznie tańsza a równie skuteczna jak stosowanie tego balsamu, choć, oczywiście, balsam ma swoje zalety. Przede wszystkim - wydajność zwala mnie z nóg. Stosuję go od dobrych dwóch miesięcy - owszem, nie codziennie, przyznaję - i mam go jeszcze całkiem sporo. Efekt nawilżenia skóry jest znaczący, ale to mnie akurat nie dziwi, gdy patrzę na jego skład. 
Wielkim atutem - jak dla mnie - jest brak jakichkolwiek substancji zapachowych, dzięki czemu balsam pachnie neutralnie. Zdecydowanie polecam go tym z Was, które są skłonne wydać 40-50 zł na masła do ciała znanych firm kosmetycznych i jednocześnie kupują suplementy z magnezem do łykania. Sumując wszystko do kupy - wychodzi na jedno, a magnez w tym balsamie jest wchłaniany po prostu lepiej i wszystko załatwiamy za jednym zamachem - pielęgnację skóry i nerwów ;)

Balsam nawilża i pojędrnia skórę, uwielbiam go stosować po peelingu wykonanym rękawicą Kessa, ale radzę uważać na skórę podrażnioną czy z drobnymi rankami, np. po depilacji - wówczas potrafi paskudnie zapiec po wsmarowaniu balsamu w skórę :) Uczucie mija po chwili, ale do przyjemnych nie należy, dlatego uprzedzam.




Tego typu kosmetyk naturalny z magnezem sprawdzi się też w przypadku nadmiernej potliwości - i nie mówię tutaj tylko o poceniu się pod pachami czy w czasie upałów, ale o poceniu się zawsze i wszędzie, a dodatkowo w nadmiarze. Zarówno tego typu balsam zastosowany na całe ciało, jak i kąpiele w solankach termalnych mogą tutaj bardzo pomóc.

Jest to więc też dodatkowa opcja dla osób, które nie przepadają za kąpielami solankowymi lub nie mają wanny - chyba mogę go polecić, choć już rozglądam się na Allegro za chlorkiem magnezu aby pokazać Wam parę przydatnych przepisów :)

Pozdrawiam
Arsenic

18 komentarzy:

  1. Ooooo, super nie wiedziałam, że magnez wchłania się przez skórę.
    Magnez w tabletkach zajadam regularnie, bo pracuję w systemie zmianowym i mam troszkę rozregulowany rytm dnia, a co za tym idzie kawę piję w ilościach hurtowych.
    Ciekawa propozycja, zwłaszcza, że o tabletkach zdarza się zapomnieć, a o balsamie nigdy nie zapominam :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sztuka dla sztuki. Może i pomagasz koncernom farmaceutycznym, ale niestety większość takiego magnezu z tabletek wychodzi tak, jak weszła (no może drugą stroną). W miarę racjonalnie odżywiający się człowiek nie potrzebuje suplementów, a składniki mineralne najlepiej przyswajają się z pożywienia. Jest sporo smacznych rzeczy, które zawierają dużo magnezu: pestki dyni, migdały, orzechy laskowe i włoskie, kasza gryczana, biała fasola, groch itp. Z wapniem to rzeczywiście inna historia. Wiele głosów się pojawia wśród naukowców, że to właśnie wysokie spożycie nabiału, nawoływaniem do którego koncerny spożywcze piorą nam mózgi od najmłodszych lat, może być winowajcą tak często występującej w Europie osteoporozy. Rzeczywiście w wielu miejscach świata nie jada się go prawie wcale, a osteoporozy ani śladu. Trochę to przeczy temu, co na co dzień słyszymy w reklamach. A przez skórę to niestety wchłania się prawie wszystko, w tym szkodliwe substancje z kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz sporo racji, jednak patrząc na codzienną dietę swoich znajomych - ba, nawet swoją, gdy nie mam czasu myśleć nad jedzeniem - widzę, że podpieranie się dodatkowymi źródłami minerałów jest wskazane ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczyłam słowo "magnez" i oczka mi się zaświeciły. Teraz, kiedy serce, umysł i mięśnie domagają się tego pierwiastka, już nie wiem co robić, żeby magnezu nie brakowało. Mimo, że dieta jest ok od dawna, to co robić, kiedy uprawia się sport, pije nałogowo mate i się denerwuje bo nie ma pracy :P
    A ten magnez farmaceutyczny można dodać do swojego balsamu czy on zda egzamin tylko w kąpieli?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Znasz się jakoś dokładniej w tym temacie? Zastanawia mnie, czy każdy magnez w tabletkach wchłania się tak samo słabo, czy lepiej działają tabletki dojelitowe bądź np. mleczan magnezu zamiast węglanu magnezu itp. Jeśli masz taką wiedzę to bardzo proszę o odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Artykuł świetny, lubię czytać takie rzeczy. Udowadnia, że człowiek się uczy całe życie:) Jestem zaskoczona wchłanianiem przez skóre. Czekam z niecierpliwością na przepisy, i już nie mogę sie doczekać kiedy wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja spryskiwałam się chlorkiem magnezu tzw oliwą magnezową (można kupić na www.naturadlapiekna.pl) ale może ukręcę sobie balsam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat! Magnez to dla naszych organizmów prawdziwe błogosławieństwo. Tanim i bardzo skutecznym sposobem na uzupełnienie niedoborów jest oliwa magnezowa (przykładowy przepis: http://www.kaila.pl/oliwa-magnezowa-magnesium-oil-naturalny-dezodorant-oraz-tania-suplementacja-magnezu/). Dzięki oliwie pozbyłam się większości dołków i napadów złości, co najlepsze działa praktycznie od razu - kiedy mam stresujący dzień, smaruję ręce magnezem i po 20 minutach jestem dużo spokojniejsza. To raczej nie placebo, bo np. rumianek nie działa na mnie w ogóle.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie planuję kupić czysty chlorek magnezu i sobie tę oliwę zrobić - ciekawa jestem efektów i w ogóle możliwości komponowania z niej innych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, piszę o oliwie również :) Niebawem ją wypróbuję i może uda mi się wymyślić kilka ciekawych przepisów na kosmetyki magnezowe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tam, uczy zaraz - raczej przypomina pewne rzeczy ;) Jestem przekonana, że wiedziałaś o wchłanianiu pierwiastków przez skórę tylko nie przywiązywałaś do tego aż takiej wagi :) Przepisy prawdopodobnie się pojawią, muszę tylko sama najpierw wypróbować oliwę magnezową - jak działa, jak się zachowuje i czy sprawdzi się w różnych formulacjach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze tego nie wiem, ale prawdopodobnie da się zrobić balsam, w którym fazą wodną będzie tzw. oliwa magnezowa, o której piszę w poście. Będę na pewno próbowała coś dobrego ukręcić i podzielę się przepisem, gdy mi się to uda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. efekty są fajne. Przestała mi powieka drgać. Jak brałam magnez w tabletkach to nie pomagał zbytnio.
    Btw. Już sobie balsam ukręciłam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno kiedyś, gdzieś, słyszałam. Ale tutaj tak ładnie, kawa na ławe, bezpośrednio. W każdym razie - objawienie:) suplementacje tabletkami darowałam sobie już dawno, bo nie widziałam żadnych efektów, a że nerwus ze mnie straszny, to jestem tym tematem żywo zainteresowana. Poczekam, wypróbuj. Jeśli można zrobić samemu coś co działa, to ja to od Ciebie biorę w ciemno:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A jakbym się do Ciebie uśmiechnęła, to byłabyś skłonna przygotować przepis na domowy balsam z dawką magnezu? :D Bo skoro oliwka, to czemu nie balsamik od razu?

    OdpowiedzUsuń
  16. Arsenicu, a czy z solą EPSOM da się taki eksperyment zrobić?
    Znaczy wmieszać do balsamu i smarować...?
    Bo akurat to mam na stanie, a mechanizm działania wydaje się być analogiczny jak przy chlorku magnezu...czy to ma szansę działać?

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mam zielonego pojęcia :) Rozpuść ją w wodzie i dodaj do gęstego balsamu - zobaczymy co się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  18. No właśnie z "oliwką" magnezową i wchłanianiem magnezu przez skórę, pozostaję nieco sceptyczny. Słyszę o tym już od jakiegoś czasu i widzę że hasło "magnez skórą" szeroko się rozeszło. Nexus to dla mnie mało wiarygodne źródło, a jeszcze bardziej jeśli sprawdzić, że przywoływani w nim badacze to w większości producenci suplementów z magnezem, autorzy książek o suplementach magnezowych itp. Nie lepiej jest z badaniami - można znaleźć ogólnikowy dokument producenta soli kąpielowych mający być sprawozdaniem z badania wchłaniania soli Epsom, wykazujący wzrost zawartości magnezu u osób codziennie kąpiących się z tą solą. Brak grupy kontrolnej i wyliczenia stopnia wchłaniania. Obawiam się że gdyby dokładnie przeliczyć, to stopień wchłaniania wyszedłby skrajnie niski, rzędu 0,1%, podobnie jak stopień wchłaniania innych metali, a zatem śmiałe twierdzenie że skórą wchłaniamy lepiej niż jelitem wydaje mi się mało oparte na prawdzie.



    Chm... może poszukam głębiej i napiszę o tym u siebie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger