Eclipta, Amla, Brahmi i Shikakai w jednej masce na włosy


Jak tam Wasza pielęgnacja włosów? U mnie bez większych zmian, nadal regularnie przed każdym myciem zapodaję sobie jakąś maskę - a to olejową, a to ziołową, a to mieszankę przypadkowych półproduktów, które wpadną mi w ręce. 
Przeważnie jednak główną osią, wokół której kręci się moja pielęgnacja włosów są zioła i oleje. Dziś o tych pierwszych, bo przyszły świeżutkie i od razu po wyjęciu ich z rąk kuriera ukręciłam z nich prostą maskę.

O eclipcie pisałam Wam już dawniej: KLIK! ale tamten przepis oparty był na żółtku i olejach, moja dzisiejsza maska jest znacznie mniej skomplikowana. Zrezygnowałam też z olejów tym razem, bo chcę aby moja maska była lżejsza. Wydaje mi się, że moim włosom oleje nieco się ostatnio przejadły. 

Zioła, o których mowa to Amla, Eclipta Brahmi, Shikakai oraz pokrzywa a konkretniej ekstrakt z jej korzenia, nie liści. Z powodzeniem można zrobić maskę z samej Eclipty, ale... jeśli macie wszystkie składniki to na bogato! na bogato! :)

Eclipta (Eclipta alba L.) - jest doskonałym i tradycyjnie stosowanym od wieków przez kobiety w Indiach środkiem pielęgnującym i wzmacniającym włosy. Stosowana samodzielnie w formie odżywek (sok z lisci, maseczki ze sproszkowanych wysuszonych liści, olejowy macerat), wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu oraz stymuluje i przyspiesza porost włosów. Włosy po jej zastosowaniu stają się gęstsze, grubsze i jedwabiście gładkie. Dzięki właściwościom przeciwzapalnym, antybakteryjnym i przeciwgrzybiczym wzmacnia także skórę głowy - łagodzi i goi stany zapalne objawiające się podrażnieniem, swędzeniem i łuszczeniem oraz wspomaga walkę z łupieżem. Z uwagi na zawartość naturalnych barwników: lawsonu i eumelaniny lekko przyciemnia włosy, a w przypadku siwych włosów może się przyczynić do ponownego wybarwienia włókna siwego włosa. 
Eumelaniny mi w niektórych włosach brakuje, ale jeśli znów zaczną mi bardziej dokuczać - znów je pofarbuję Indygo. Ecliptę polecam raczej osobom, które chcą zapobiegać pojawianiu się siwych włosów. Słowa te kieruję szczególnie do naturalnych brunetek, których mamy czy ciocie dość wcześnie osiwiały - Was też to prawdopodobnie czeka, zapobiegajcie. 



Amla (Emblica officinalis) - stosowana samodzielnie w formie odżywek, wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu oraz rozdwajaniu się końcówek, a także wzmacnia skórę głowy, działa przeciwzapalnie i przeciwłupieżowo. Włosy po jej zastosowaniu nabierają blasku i gęstości.W przypadku włosów naturalnie kręconych poprawia i utrwala ich skręt. Dodawana bywa również do henny lub mieszanek z Indygo bo delikatnie zmienia ich odcień, ale stosowana solo podobno nie przyczynia się do zmiany koloru włosów. Nie wiem, jestem brunetką z natury, nie wypowiem się czy blondynki mogą ją stosować bez obawy o swój kolor.

Shikakai (Acacia concinna) - czyli inaczej mówiąc sproszkowane orzechy piorące, które znamy ze sklepów z eko produktami. Dzięki naturalnej zawartości saponin oraz lekko kwaśnemu pH, Shikakai jest doskonałym i tradycyjnie stosowanym od wieków przez kobiety w Indiach środkiem myjącym i wzmacniającym włosy. Ekstrakt Shikakai oczyszcza włosy delikatnie, bez naruszania ochrony lipidowej włosa. Nie wysusza włosów i skóry głowy, pobudza także ich porost i wzmacnia cebulki. Stosuje się go także w walce z łupieżem. Dodatek tego składnika pomoże mi w zmywaniu maski. 
Proszek z tych orzechów ma charakterystyczny, słodkawy zapach, który nieco przełamał "nikotynowy" zapach Eclipty i Brahmi. Jest nieco podobny do Amli, ale słodszy.

Brahmi (Bacopa monnieri L.) - bakopa drobnolistna stosowana samodzielnie w formie odżywek, wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu oraz stymuluje i przyspiesza porost włosów. Włosy po jej zastosowaniu stają się gęstsze, grubsze i jedwabiście gładkie. Wspomaga walkę z łupieżem oraz zapobiega ich przedwczesnemu siwieniu.

Pokrzywa, a konkretniej ekstrakt z jej korzenia (Urtica dioica L.) - również - o zaskoczenie! - wzmacnia włosy, nadaje im połysk i działa przeciwłupieżowo. Oczywiście jest bogactwem soli mineralnych, które odżywiają skórę i przez to mają wpływ na kondycję również włosów. 

Wykonanie maski

Każdego z ziółek sypię do miski ok. 1 łyżkę, Eclipty nieco więcej, pokrzywy nieco mniej. W wersji podstawowej maskę - tak jak hennę - łączę po prostu z wodą z filtra i nakładam na włosy. Dzisiaj dodałam sobie jeszcze odrobinę żelu hialuronowego oraz mleczka pszczelego. Możecie śmiało z tych składników zrezygnować, zioła z samą wodą też robią co mają zrobić.



Wody dodaję tyle, aby powstało całkiem lejące błotko. Lubię taką konsystencję najbardziej, ponieważ najłatwiej jest mi to-to przetransportować na moją skórę głowy. A uwierzcie, że z taką ilością włosów przebicie się przez nie aż do skóry nie jest proste.

Moczę palce w uroczym, ziołowym błotku i masuję tym skórę głowy. Jeśli zostanie mi trochę maski, rozprowadzam ją na całej długości, ale zależy mi na tym, aby składniki aktywne działały przede wszystkim na skórze.



Maska po wyschnięciu będzie się kruszyć i osypywać, zatem polecam czepek foliowy i na to ręcznik. Ja zwykle trzymam ją dwie, trzy godziny, czasami dłużej. Maski bezolejowe nie powinny robić szkody również włosom o wyższej porowatości od mojej, zatem można je trzymać długo. Zmywam pod prysznicem najpierw dokładnie wypłukując zioła z włosów pod strumieniem wody, a potem myję włosy szamponem dwukrotnie.

Brudzi ręce, ubrania i podłogę w łazience, ale nie farbuje ich - można nakładać gołymi łapkami. 



Maska ta, stosowana regularnie, bardzo ujędrnia i pogrubia włosy. W sposób naprawdę widoczny. Trzeba uzbroić się jednak w cierpliwość podczas pierwszego i drugiego zmywania, gdyż włosy mogą się po pierwszym razie wydawać szorstkie czy sztywne. Trzeba im dać czas i nawilżać - dokładnie jak w przypadku henny.
U mnie tak się nie działo, po pierwszym zastosowaniu włosy były jedwabiście gładkie, miękkie, jędrne i cudownie sypkie, ale wiem, że mogą się zdarzyć różne historie podczas stosowania masek ziołowych, dlatego uczulam. Znieczulam raczej - to nic takiego, włosy muszą się przestawić na inną pielęgnację.

Wszystkie zioła kupuję przeważnie w mazidla.com, podobnie jak i Indygo do farbowania. Za to wielkie opakowanie Eclipty zapłaciłam ok. 22 zł - zużyję prawdopodobnie już w rok, może półtora ;) Pozostałe zioła kupiłam z ciekawości, ale samą Ecliptą też można osiągnąć wspaniałe efekty.

Ściskam i pozdrawiam
Arsenic

21 komentarzy:

  1. Już dawno nie robiłam sobie maski. Miałam kiedyś maskę (gotową ) z indyjskich ziół, ale nie lubiłam jej przygotowywać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, chyba wiem o co chodzi ;) Zioła są upierdliwe ale podchodzę do tego z cierpliwą rezygnacją - i tak przed myciem włosów siedzę i załatwiam swoje sprawy, więc mogę siedzieć z papką na głowie,a potem i tak wszystko ładnie się spłukuje pod prysznicem. Stąd przepis na maksymalnie prostą maskę, bo szczerze mówiąc nie chce mi się za każdym razem robić majonezu.

      Usuń
  2. Uwielbiam takie rzeczy ;d Mam w domu Brahmi, Kalpi Tone, Make oraz Amle, najbardziej lubię Kalpi Tone ;d Dużo zabawy ze zmywaniem, ja dokładam trochę zwykłej maski aby nie przesuszyć włosów, gdy najpierw kładę olej potem maskę wszystko dużo lepiej się zmywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kalpi Tone pierwsze słyszę ale wygooglowałam, że to po prostu mieszanka aloesu, Amli, Brahmi i Shikakai, więc w zasadzie masz wszystko w jednym opakowaniu :)
      Ze zmywaniem ziół nie mam problemu, Shikakai bardzo tutaj pomaga, gorzej gdy maska zasycha i się kruszy, ale czepek załatwia sprawę.

      Usuń
    2. ja zwykle siedzę z foliówką na głowie od pół godz do godziny z papką na głowie i ręcznikiem, i tak mi zawsze zasycha.

      Usuń
    3. Podczas zmywania mi to różnicy nie robi, że maska zaschła, bo zmywa się błyskawicznie. Czepek mi tu pomaga w tym, żeby maska nie wykruszała się z włosów wszędzie, gdzie pójdę ;)
      Ale jeśli faktycznie bardzo Ci to przeszkadza, to jak najbardziej maska czy olej są pomocne. Jeśli masz więcej ziół, możesz też pokusić się o zrobienie swojego maceratu :)

      Usuń
  3. Mam ecliptę (z mazideł) i na razie użyłam chyba dopiero ze 3 razy. Za pierwszym razem rozrobiłam z wodą, ale kiepsko mi sie to to nakładało, więc kolejne podejścia poczyniłam dodając ecliptę do maski z żółtka - tak już o wiele lepiej szło i chyba na razie przy tym sposobie pozostanę.
    Swoim wpisem przypomniałaś mi, że przy kolejnym myciu trzeba będzie zrobić taką maskę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba, trzeba, włosy same się nie pójdą wymoczyć w Eclipcie ;) Ja przed każdym myciem coś im zapodaję, ale jednak te zioła dają u mnie najlepsze efekty.

      Usuń
  4. Musieli w Mazidłach uzupełnić zapasy, jak kupowałam przed miesiącem indygo, to ziółek było znacznie mniej. Maski ziołowe stosuję już od dawna i potwierdzam ich skuteczność w ratowaniu ilości włosów na głowie. Często łączę je z glinkami, wtedy genialnie wpływają na ograniczenie produkcji sebum. W czasach biedy mielę w młynku do kawy polskie ziółka: mydlnicę zamiast shikakai, pokrzywę, łopian, bylicę boże drzewko, skrzyp, rozmaryn, tymianek. Kilka razy zdarzyło mi się, że zioła natychmiast zatrzymały wypadanie włosów wywołane podrażnieniem skalpu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo lubię maskę z siemienia lnianego :) Świetnie odżywia moje włosy i poprawia ich skręt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, żel z siemienia świetnie nawilża i wygładza włosy! Muszę dodać go do następnej maski.

      Usuń
  6. Moje włosy nie przepadają za ziołami (przesusz straszny plus zero pozytywnych efektów). Jak farbowałam indygo khadi to efekt był zerowy. Ale postanowiłam spróbować z indygo z mazideł (dzięki Twojej recenzji :) ) i zobaczymy czy kolor złapie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trudno mi w to uwierzyć, że Indygo nie dało żadnego koloru. Zmyłaś z włosów dokładnie silikony, brud i tłuszcz przed nałożeniem farby? Z jaką wodą ją rozrabiałaś?

      Usuń
    2. Produktów z silikonami nie używałam miesiąc przed koloryzacją a indygo rozdrobniłam w wodzie w temp. ok 50stopni i dodałam szczyptę soli dla lepszego efektu. Hennę nałożyłam na świeżo umyte, wysuszone włosy.
      Gdy pierwszy raz farbowałam miałam strasznie niskoporowate włosy więc może dlatego nic nie złapało + trzymałam na głowie hennę jedynie 2godziny.
      Naprawdę zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją i opisami Idalii :D
      Niemniej od tamtego czasu dużo się w moich włosach pozmieniało (przede wszystkim porowatość) więc liczę, że teraz trzymając hennę 6h uzyskam jakiś efekt :).

      Usuń
  7. chętnie spróbowałabym, lubię samo robione maski, ale niestety zazwyczaj wygrywa lenistwo :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mam chęć przetestować, zwłaszcza, że ma działać na skórę głowy i cebulki. Mam krótkie włosy i już nie umiem stosować odzywek, bo bardzo, bardzo łatwo dać za dużo i przyklap. Ziółka i balsam myjący z Sylveco, który mi wystarcza za odżywkę, mogłoby się sprawdzić. Eh, tyle rzeczy do kupienia przede mną ... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na krótkich włosach będziesz miała dużo łatwiej z aplikacją i zmywaniem. I z ilością ziół. Spróbuj koniecznie, nawet samej Eclipty na początek (jeśli nie boisz się lekkiego przyciemnienia włosów) albo wspomnianej wyżej mieszanki - Kalpi Tone.

      Usuń
  9. Witaj, najpierw chciałam wyrazić uznanie dla Twojej wiedzy i zaangażowania :-) ten blog to wspaniale źródło inspiracji, nie raz już korzystalam z Twoich porad i pewnie jeszcze nie raz skorzystam:-) a co do elipty, to również używam ( ten blog mnie zainspirował, a jakże :-) ) i naprawdę działa cuda, tylko potrzeba wytrwałości. Jeszcze raz gratulacje za bloga i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mi miło po takich słowach, dziękuję :)

      Usuń
  10. Nigdy nie robiłam takich masek. Wygląda ciekawie. Ja zwykle kupuję... Obecnie mam z Biovaxu i jestem zadowolona :).
    Muszę zajrzeć na tą stronę internetową, może znajdę coś dla siebie :D.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger