Masło borowinowe pachnące goździkami od Sulphur Busko Zdrój
Zima upłynęła mi w mgiełce zapachu cynamonu i goździków. Korzystam bardzo chętnie z umiejętności nabytych podczas zajęć z masażu na uczelni i masuję Mężczyznę dość często – a że Sulphur Busko-Zdrój wypuściło pod koniec ubiegłego roku świetne masło borowinowe do masażu, no to jakże tu nie korzystać i nie cieszyć się jego właściwościami.
A jest się czym cieszyć, bo dostajemy wszystkie
fantastycznie bonusy borowiny zamknięte w bardzo wygodnej, poręcznej i pięknie
pachnącej formie masła do ciała. Można go używać również do masażu – ale
krótkiego. Dłuższe masowanie zużywa ogromne ilości produktu, ale do krótkiego
masażu rozgrzewającego nadaje się wspaniale.
Poza tym – warto ten produkt wmasowywać w skórę, dzięki
czemu dobroczynne składniki wnikają głębiej niż gdy masło jedynie
rozsmarowujemy po powierzchni skóry.
Bardzo lubiłam wymasować sobie nim całe ciało po
rozgrzewającej kąpieli wieczorem – zapach jest niezwykle otulający a
konsystencja masła pozwala świetnie nawilżyć skórę. Jako bonus – po ok.
tygodniu stosowania tego masła zauważyłam lepsze napięcie skóry, zwłaszcza w
okolicy ud.
Producent podpiera się badaniami, nie tylko aplikacyjnymi,
ale również aparaturowymi, wg których produkt ten faktycznie ma moc wspomagania
walki z cellulitem i rozstępami a także na długo rozgrzewa i rzeczywiście
bardzo podnosi poziom nawilżenia skóry.
Wiecie, że ja produkty Sulphur Busko Zdrój bardzo lubię, a
na takie masło borowinowe po prostu czekałam, jako wielka fanka właściwości
borowiny. Jest to absolutnie najwygodniej podana borowina ever i cieszę się, że
taki produkt powstał.
Składniki INCI (ze strony producenta): Aqua, Peat extract;
Glyceryl Stearate (and) Ceteareth-20 (and) Ceteareth –12 (and ) Cetearyl
Alcohol (and ) Cetyl Palmitate; Glyceryl Stearate; Cyclomethicone; Butyrosperum
Parki (Shea Butter) Fruit; Isopropyl Palmitate; Orbignya Oleifera Seed Oil;
Propylene Glycol; Caprylic/Capric Triglyceride; Magnifera Indica Seed Oil;
Parafinum liquidum; PEG-40 Hydrogenad Castor Oil (and) Propylene Glycon (and)
Water; Parafinum; Vaselinum album; Phenonip; Cholesterol; Olejek cynamonowy;
Olejek goździkowy; Olejek imbirowy; Citric Acid; Disodium EDTA.
Skład jest niezwykle prosty i niczego więcej nie oczekiwałam
po tym produkcie. Wyciągu borowinowego jest tutaj bardzo dużo, towarzyszą mu
masło shea, masło z mango, olej babassu i aż trzy różne olejki eteryczne:
cynamonowy, goździkowy i imbirowy.
Oczywiście, w składzie znajdziemy również cyklometikon – ale
powtarzam to, co pisałam już wielokrotnie: jeśli skład jest bogaty i spójny,
bazuje na składniku aktywnym i znajdziemy tam więcej niż silikon na silikonie,
to ja nie mam nic przeciwko takiemu dodatkowi. W tym składzie podnosi on
właściwości aplikacyjne i znosi nadmierną tłustość, jaką mogą dawać oleje.
Ponadto, daje też to fajne uczucie wygładzenia skóry, a nie ma nic lepszego niż
gładki, rozgrzany tyłek wskakujący po kąpieli do łóżka. Tak słyszałam ;)
Pracując w laboratorium nauczyłam się też już, że nie każda
parafina czy wazelina w składzie jest tam dodawana z premedytacją i złośliwie,
z myślą, że „a co mi szkodzi, walnę tu parafinę, po co mam dodawać cenne
oleje”. Nie. Często surowiec składa się z kilku składników, wśród których
wazelina czy parafina jest jedynie nośnikiem. Chcąc to wszystko uwzględnić w
INCI, wygląda to, niestety, tak jak wygląda. Ale akurat do tego składu
przyczepić się nie można – mamy tutaj wysokiej jakości oleje, nikt nam ich nie
pożałował, choć mógł, bo to przecie borowina jest tu główną gwiazdą.
Pozdrawiam
Arsenic