Serum malinowe z Kolorowka.com
Od czasu gdy włączyłam retinoidy do swojej pielęgnacji, bardzo dbam o to, aby mojej skórze nie zabrakło porządnego nawilżenia, rozpieszczenia i ochrony. Od pewnego czasu chętniej sięgam po wszelkiego rodzaju sera, które wspomagają tę pielęgnację. A wiadomo - jeśli chcemy porządnego kosmetyku, zaglądamy do oferty sklepu Kolorowka.com.
Ja również, jak całkiem spora część blogosfery, jestem wielką fanką ich serum z witaminą C. Jest świetne, choć myślę, że daje znacznie lepsze efekty na cerze, która nie jest regularnie traktowana kwasami. Mimo to jednak wrócę do niego w swoim czasie, a póki co sprawdzam możliwości serum malinowego.
Serum to, poza olejem z pestek malin, ma w składzie również hydromanil, kwas hialuronowy, aloes, pantenol, retinol roślinny i hydrolizowane białka jedwabiu - i to już w skrócie cały skład. Superkonkretny, wycelowany w największe bolączki cery.
Skład INCI malinowego serum z Kolorowka.com:
- Aqua
- Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil - Olej z nasion malin
- Aqua AND Hyaluronic Acid - żel hialuronowy
- Aloe vera - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
- Hydrolyzed Silk - hydrolizowane białka jedwabiu
- Water AND Medicago Sativa (Alfalfa) Extract - retinol roślinny
- Panthenol - D-pantenol
- Sorbitan Laurate, Polyglyceryl-4 Laurate, Dilauryl Citrate - SLP emulgator
- Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin - konserwant FEOG
Olej z nasion malin (INCI: Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil) cechuje niezwykle wysoka zawartość witaminy E (w postaci α i γ-tokoferolu), co w połączeniu z obecnymi w nim karotenoidami (witamina A) nadaje mu unikatowych właściwości pielęgnacyjnych. Kwasy tłuszczowe omega-3 (ALA) i omega-6 (LA) pozwalają zmniejszyć skutki stresu oksydacyjnego w skórze. Działają też przeciwalergicznie, przeciwzapalnie, podnoszą odporność na zakażenia, pobudzają regenerację nabłonków i tkanki łącznej. Olej z pestek malin wspomaga wytwarzanie kolagenu i elastyny, zwiększa elastyczność i jędrność skóry oraz redukuje zmarszczki. Posiada unikalne właściwości przeciwzapalne. Adsorbuje promieniowania UV.
![]() |
Źródło: http://dietpill-reviews.co.uk/raspberry-ketone/ |
Hydromanil (INCI: Aqua, Glycerin, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate) jest substancją pochodzenia naturalnego. Dzięki obecności galaktomannanów jest doskonałą substancją nawilżającą. Pozwala uzyskać długotrwały efekt nawilżania penetrując głębokie warstwy skóry i ograniczając transepidermalną utratę wody. Reguluje proces złuszczania naskórka i prowadzi do poprawy wyglądu skóry.
Aloes (INCI: Aloe vera) jest jednym z najczęściej stosowanych dodatków roślinnych o działaniu kojącym na skórę. Regeneruje, ujędrnia, łagodzi podrażnienia, utrzymuje wilgotność. Pobudza regenerację naskórka i ziarnowanie tkanki łącznej właściwej. Likwiduje przebarwienia, wypryski i wysięki skórne. Pobudza podziały komórek skóry, wygładza blizny. Rozszerza naczynia włosowate przyczyniając się do wzrostu przepływu krwi. Posiada właściwości filtrujące promienie słoneczne. Jest wskazany do cery suchej, dojrzałej z problemami dermatologicznymi, trądzikowej.
Hydrolizowane białka jedwabiu (INCI: Hydrolyzed Silk) uelastyczniają, wygładzają i intensywnie nawilżają tworząc na skórze film hamujący transepidermalną utratę wody. Dają efekt lekkiego liftingu. Skóra staje się przyjemna w dotyku i jedwabiście gładka. Aminokwasy o mniejszej masie cząsteczkowej wchodzące w skład fibroiny, wnikają do naskórka i zwiększając efekt głębokiego nawilżenia.
Retinol roślinny (INCI: Water AND Medicago Sativa (Alfalfa) Extract) to ekstrakt z lucerny bogaty w galaktomanniany. Intensyfikuje aktywność komórek skóry, dzięki czemu zahamowuje proces jej starzenia się. Stymuluje metabolizm komórek dzięki czemu wydajnie niweluje zmarszczki i podobnie jak retinol bierze udział w utrzymaniu funkcji macierzy pozakomórkowej. Wzmaga syntezę kolagenu I. Odżywia skórę, powoduje, że staje się promienna, a zmarszczki ulegają spłyceniu. W odróżnieniu od retinoidów nie powoduje fotouczuleń, można go stosować w produktach na dzień.
Serum dostajemy - tradycyjnie, jak to w Kolorowce - w postaci zestawu poszczególnych składników w odmierzonych porcjach, które sami sobie mieszamy. Wykonanie tego serum polega - dosłownie - na wlaniu wszystkich składników do buteleczki i wstrząśnięciu. Jestem przekonana, że jeśli mamy dzieci to możemy je tak ładnie wytresować, aby nam robiły kosmetyki z Kolorówki, podczas gdy my możemy w tym czasie leżeć i pachnieć ;)
W zestawie jest również buteleczka na gotowe serum - ja bardzo te buteleczki lubię, są zgrabne i bardzo wygodne. Mają precyzyjny dozownik, dzięki któremu łatwo jest odmierzyć sobie niewielką ilość serum. A naprawdę niewiele trzeba, aby serum zaaplikować na całą twarz - jest bardzo wydajne. Ja zwykle biorę dosłownie kilka kropli, tyle co na zdjęciu, i wystarcza mi to na twarz i na szyję.
Kosmetyk ma formę płynną i przed wylaniem na dłoń trzeba buteleczką wstrząsnąć. Pamiętajmy, że jest to serum - a więc kosmetyk stworzony do stosowania razem z jakimś kremem, czy to nawilżającym czy innym, które zwykle stosujemy. Nie jest to kosmetyk do stosowania zamiast codziennego kremu, lecz swoisty "wspomagacz".
Olej z pestek malin tłoczony z drobnych nasionek, duże zainteresowanie w kosmetyce budzi dopiero od niedawna. Jest to bowiem olej o bardzo wysokich właściwościach antyoksydacyjnych i przeciwwolnorodnikowych. Jednak ole malinowy jest rzadko wykorzystywany w kosmetyce, gdyż jest jednym z najdroższych olejów ze względu na wyjątkowo pracochłonny sposób otrzymywania tego produktu. Potrzeba ogromnej ilości malin, aby otrzymać niewielkie ilości oleju, co tłumaczy jego wysoką cenę oraz ograniczoną dostępność.
Własności promieniochronne oleju malinowego porównywane są z filtrami mineralnymi, jednak w praktyce olej ten nie ma dokładnie określonego faktora SPF i nie może być traktowany jako samodzielny olej ochronny podczas opalania lub intensywnego kontaktu z promieniowaniem słonecznym. Natomiast produkty kosmetyczne z dodatkiem oleju malinowego (jak choćby właśnie to serum), kwasu hialuronowego itp., mogą być stosowane na co dzień, jako produkty wzmacniające ochronę przeciwsłoneczną u osób nieużywających kosmetyków z filtrami anty-UV.
"Rozsądek is zatem required" jak mawia moja wewnętrzna Curie-Skłodowska. Porządna ochrona przeciwsłoneczna wymaga grubej warstwy i/lub częstych reaplikacji kosmetyku. Serum malinowe traktuję więc raczej jako silny antyoksydant, nawilżacz i "wspomagacz" odnowy komórkowej, a gdzieś pod koniec jestem mile połechtana również właściwościami fotoochronnymi oleju malinowego. Jak wiecie z mojego postu o filtrach z Ziaji i Pharmaceris - filtruję się standardowo, metody naturalne traktując jako pomocnicze.
Ale, ale... samo serum pachnie naturalnie - brak w nim jakichkolwiek substancji zapachowych, których nasza cera nie potrzebuje. Zaraz po zrobieniu zapach przypominał mi nieco zapach kleju biurowego, z czasem się wyciszył, zneutralizował - albo ja przywykłam.
Aplikacja tego cuda to prawdziwa przyjemność. Sunie gładko i naprawdę niewiele trzeba aby wklepać go w cała twarz, szyję - a jeszcze coś zostanie na dekolt :) Zalecam oszczędność, bo nie dość, że niewielka ilość wystarczy aby zaaplikować na twarz, to dodatkowo zbyt hojnie nałożone potrafi się nieco na twarzy kleić. Być może taki efekt występuje tylko w połączeniu z moim tonikiem z glukonolaktonem, do którego notorycznie "dodaje się" mi nieco zbyt wiele glukonolaktonu i żelu hialuronowego, przez co kosmetyk ten - choć tonikiem zwany - potrafi być niezłym ulepkiem na twarzy. Ale nie przeszkadza mi to. Po nałożeniu kremu nawilżającego wrażenie lepkości znika a skóra przez to jest porządnie nawilżona przez bardzo, bardzo wiele godzin. Przypadkiem to odkryłam i wykorzystuję.
Czy serum działa i nawilża? Owszem, jeśli jest stosowane regularnie. Jak wiecie (lub nie wiecie, ale już wiecie) od pewnego czasu stosuję retinoidy w pielęgnacji - a te skurczybyki potrafią wrednie wysuszyć twarz. Bałam się tej kuracji, bałam się suchej na wiór skóry, więc wyciągnęłam najcięższy posiadany arsenał - czyli właśnie tonik PHA, to serum + nagietkowego tłuściocha z Sylveco na noc. I szczerze mówiąc, czasami zapominam, że jestem w trakcie kuracji - i to już drugi miesiąc. Niekiedy pojawiają się wokół nosa suche skórki, ale na tyle drobne i szybko znikające, że właściwie nie ma o czym mówić.
Wierzę, że jest to zasługą porządnej pielęgnacji. Stan mojej skóry poprawia się sukcesywnie, patrząc w lustro na siebie bez makijażu nie kamienieję. Jestem w stanie nawet wyjść do ludzi bez tapety na twarzy i bez wstydu. No, byłam - gdy miałam przedłużane rzęsy ;) Bez nich jest nieco trudniej, przyznaję... ale to zupełnie inna opowieść.
Apeluję do Was, jako czytelniczek bloga, bądź co bądź, poświęconego świadomej pielęgnacji - jeśli macie wydać kilka dych na serum, sięgnijcie po coś z Kolorówki. Serio mówię. Nie znajdziecie w drogeriach nic lepszego, a i ekskluzywne kosmetyki za grubą kasę prawie w każdym przypadku nie reprezentują sobą niczego lepszego od taniego, dobrego serum z Kolorówki.
Jeśli macie natomiast magazynek kosmetyczny przepełniony półproduktami - warto ukręcić sobie podobne serum samemu.
Serum jest do kupienia tutaj za niecałe 30 zł:
Miłego dnia!
Arsenic