Drugie Igraszki Kosmetyczne w Warszawie
Pati, Ela i Gosia, dziewczyny z ekipy Igraszek Kosmetycznych znów dały czadu. Wysoko postawiona poprzeczka po pierwszym spotkaniu nie była żadnym problemem, bo organizacja drugiego była palce lizać. Było na nim wszystko to, co Tygryski lubią najbardziej - dużo rozmów, macanki kosmetyczne i wykłady prostujące nieco rzeczywistość zaczarowaną przez speców od marketingu oraz same konsumentki.
I tak jak poprzednio, Ela znana również jako Kuna Domowa, ugościła mnie u siebie dając kawę z lodami, dwa koty do głaskania w łóżeczku, rozmowy do późna i wizytę w naprawdę fajnym sklepie z winami. Ja nie wiem, jak ci bohaterowie gier rpg dają radę z tymi wszystkimi life i mana potionami - my z pięcioma flaszkami ledwo dowlekłyśmy się do jej mieszkania a moje ręce na pewno się wydłużyły o kilka centymetrów. Plany były ambitne, naprawdę. Kunars gotuje tv i te sprawy, ale gdy wreszcie dotachałyśmy się do jej mieszkania, jedyną myślą było: niech mi ktoś poda pizzę ;)
To "na już" było zresztą winem hiszpańskim i choć nie przepadam za winami europejskimi (wyjątkami NIEKIEDY są gruzińskie - o ile podpinamy Gruzję do Europy jeszcze), to było całkiem, całkiem. Nie bolało przy spożywaniu ;) Czerwone, wytrawne, zgodnie z zapowiedzią sprzedawcy, smakowało jak półsłodkie. Lekkie, do obiadu (pardonsik, do pizzy :P), do plotek, do głaskania kotków wyżerających pizzę wprost z pudełka gdy nikt nie widzi ;)
Nie miałam pojęcia, że ta firma produkuje również colostrum, które przyjmuje moja babcia. Markę kojarzyłam tylko z kremem No.04, który mnie absolutnie zawiódł swoją konsystencją.
Nadal zresztą uważam, że w jego przypadku potrzebna jest zmiana opakowania na tubkę z długim "dzióbkiem" sugerującym użycie punktowe oraz jasna informacja, iż nie jest to krem nawilżający do stosowania na całą powierzchnię twarzy, ale silnie skoncentrowane serum do stosowania na zmiany, punktowo.
To nie zmieni niczego, jeśli chodzi o samą konsystencję - nadal będzie ciężko go wklepać, ale zmieni podejście klientek. Do serum mamy więcej wyrozumiałości i cierpliwości, nie próbujemy też go nanosić na całą twarz ani zmuszać do posłuszeństwa rozcieńczaniem lżejszymi kremami, co pewnie też nie pozostaje bez echa w jego właściwościach.
I pewnie jeszcze długo bym się tego nie dowiedziała, krem cisnęłabym w kąt, gdyby nie 2 Igraszki Kosmetyczne w Warszawie, na których miałam okazję poznać osobiście właściciela firmy Gold Water Blue - Wojciecha Karwowskiego - i zamienić z nim kilka słów na ten temat. Przy okazji dowiedziałam się właśnie, że jego dziełem jest również suplement z colostrum. Bardzo ciekawie się to życie niekiedy plecie.
Wiedzieliście, że colostrum kozie jest skuteczniejsze od krowiego i nie uczula tak jak ono?
Źródło: http://sweet-and-punchy.blogspot.com/2013/12/igraszki-kosmetyczne-vol-2.html |
A potem już z górki - kosmetyczne macanko z markami Bare Minerals i Gosh... w trakcie których musiałam, psiocząc pod nosem, wyjść aby zdążyć na transport do Krakowa. Logistycznie, znowu, dałam ciała - tym razem tracąc drugą połowę spotkania (w przypadku pierwszej, ze względu na egzamin, obcięłam początek Igraszek). Nie ma bata, następnym razem rozplanuję to inaczej. Wracając do Krakowa pukałam się w czoło - kto mi kazał tego samego dnia wracać do domu?
Ale wracając do milszych wspomnień. Znacie Bare Minerals? Kto nie zna ;) Jako wierna fanka sklepu Kolorowka.com sceptycznie podchodzę do kosmetyków mineralnych kosztujących tyle, co Bare Minerals. Pisałam Wam o ich cieniu wyglądającym dokładnie jak pigment Rose Taupe tutaj: KLIK!
Nikt mnie nie widzi, to sobie zmacam kosmetyki :P Źródło zdjęcia: http://igraszki-kosmetyczne.blogspot.com/2013/12/igraszki-kosmetyczne-minirelacja-z-ii.html |
Kosmetyki Bare Minerals są naprawdę dobre, trudno temu zaprzeczyć. Gdybym nie znała tańszych i trochę lepszych kosmetyków z Kolorówki, pewnie byłabym fanką minerałów Bare Minerals czy innych marek mineralnych. Cieszę się jednak, że miałam okazję te kosmetyki poznać i zmacać. Pomadki kuszą, oj kuszą!
Do zobaczenia!
Arsenic
Arsenic