DIY: Superodżywczy krem dla męskich dłoni
...i nie tylko dla męskich dłoni, ale też dla wszystkich, które tego potrzebują. Jest to tłuścioch o ogromnej mocy nawilżającej dzięki sporej zawartości żelu hialuronowego w składzie.
Jest to wzbogacona wersja tego puszystego masła, którego przepis widzieliście tutaj: KLIK! Bazą do moich tłuściochów do zadań specjalnych jest masło shea lub kakaowe, zmiksowane z żelem hialuronowym. Do tej podstawy można dodawać wszelkie substancje aktywne, jakie tylko macie chęć dodać aby naprawić swój problem.
A skoro już jesteśmy przy proporcjach - zarówno masło przetopione z olejami jak i faza wodna, czyli woda z żelem hialuronowym, występują tutaj w mniej-więcej równych proporcjach. Nigdy nie odmierzam tego perfekcyjnie, co do dziesiątych grama, bo mija się to z celem. Wystarczy, że na logikę zaczniemy się orientować, iż większy udział maseł w kremie sprawi, że będą one bardziej tłuste i ciężkie, zaś więcej wody i żelu hialuronowego spowoduje, iż krem ten będzie lżejszy.
Nagietek należy do wszechstronnych leków ziołowych, a warunkuje to bogaty i różnorodny skład substancji czynnych. Nagietek i przetwory z niego stosowane zewnętrznie działają przeciwzapalnie, bakteriobójczo, grzybobójczo. Dzięki zawartym w tym surowcu karotenoidom i triterpenom przyspieszają gojenie się ran.
Posiada bardzo wysoki poziom nienasyconych kwasów tłuszczowych (powyżej 90%), jest bogatym źródłem witaminy E, zwanej witaminą młodości (do 120 mg/100 g) - wykazuje więc działanie przeciwrodnikowe. Ponadto zawiera również flawonoidy, witaminy A i B6, resweratrol, minerały i lecytynę.
Olej ten jest całkowicie przyjmowany i wchłaniany przez skórę, nie pozostawia nieprzyjemnie tłustej powierzchni.
Do fazy wodnej dodałam mocznik z glukonolaktonem, składniki używane przeze mnie w toniku z PHA, o którym pisałam tutaj: KLIK! Jak dobrze poszukacie w tekście, to znajdziecie odnośnik do przepisu.
Wraz z tymi składnikami dostajemy porządną dawkę nawilżenia, wygładzenia i wzmocnienia skóry. Ponadto, dosypałam hojnie alantoinę, niacynamid, dolałam d-pantenol... Aaa, zobaczcie sobie skład ;)
Podaję w gramach, bo taki sposób odmierzania jest dla mnie łatwiejszy i nie przeliczałam tego na mililitry. Stawiam zlewkę na wadze, taruję i odmierzam na wadze - prościzna.
- masło shea - 24 gramy
- olej z pestek winogron - 5 g
- olej z róży - 5 g
- macerat z nagietka - 5 g
- gliceryl cocoate - 7 g
- wosk pszczeli - 5 g
- witamina E - 5 g
- po jednej kropli olejków eterycznych: bergamotowego i cytrynowego
- woda demineralizowana (może być hydrolat) - 10 gramów
- żel hialuronowy - 15 gramów
- d-pantenol - 5 g
- alantoina - 1 g
- mocznik - 6 g
- glukonolakton - 12 g
- niacynamid - 5 g
- konserwant - 1 g
Składniki fazy olejowej mieszamy ze sobą, a fazy wodnej - ze sobą ;) Na koniec mieszamy fazę olejową z fazą wodną, koniec filozofii ;)
Uwaga! 1 kropla FEOG waży 0.04 g - wystarcza na zakonserwowanie od 4 do 8 gramów kosmetyku, czyli na 50 ml (40 g) kremu nalezy użyć od 5 do 10 kropel FEOG. W naszym przypadku jest to więc 25 kropli czyli 1 g konserwantu.
No, ale macie tutaj filmik, w którym pokazuję - po wycięciu co najmniej 20 minut chaosu (jednak przerwy w kręceniu DIY robią swoje...) - jak po kolei robię ten krem.
Opakowania kupiłam w sklepie Zrób Sobie Krem i jestem nimi podjarana, bo są ładne, zgrabne, nie mają w sobie nic z tej surowości "aptecznej". Gdy się na taką tubeczkę naklei ładną etykietę, nie będzie wstydu gdy się ją wyciągnie w towarzystwie z torebki i posmaruje dłonie. I mają butelki spieniające! Już planuję zrobić piankę do golenia :D
Miłego dnia!
Arsenic