Arsenic w kuchni: szarlotka bez mąki i cukru, z breją sezamową i widokiem na Wieżę Mariacką



Mam takiego jednego przyjaciela - jazzmana, który wszędzie, gdzie pojedzie, tam powoduje anomalie pogodowe. Śmiejemy się z niego, że lata nad nim chmurka burzowa, ale tym razem przegiął. Przywiózł do Krakowa takie upały, że nawet ja prawie wymiękłam. Prawie!
Widzę, że ludzie często w taką pogodę "ratują się" lodami i mrożoną kawą aby nieco się schłodzić. Trochę to naiwne, bo po takiej dawce cukru organizm prędko dostaje "kopa" i w efekcie grzejemy się jeszcze bardziej i czujemy się jeszcze gorzej klejąc się w tym upale do wszystkiego.


Czytając ten przydługawy wstęp niemal słyszę w myślach, jak przyjaciel mówi:
"Lepiej podaj przepis na rozkoszny wieczor na balkonowym materacu, gdzie króluje smak pieczonego jabłka i brei sezamowo-bananowej! Zajedwabiste to było!"




Zaserwowałam mu deser, który wymyśliłam na poczekaniu nie chcąc jeść cukru, śmietany ani mąki. Miało być lekko, smacznie i miło, więc odpaliliśmy świeczki i gdy mężczyźni się wylegiwali na materacu na balkonie, ja "na szybciora" zrobiłam zapiekankę owocową z sosem sezamowo-bananowym zwanym również przez ignorantów kulinarnych breją.

Deser ten ma dodatkową moc leczenia poranionych organów - wątroby, serca... Zabiera smuteczki i przywraca uśmiechy, i wewnętrzny luz.
Dzisiejszy deser dedykuję i uśmiech ślę do Anny Marty, która nabawiła się kontuzji od biegania. Wiem, że ta zapiekanka potrafi wyleczyć nawet taką kontuzję. Wystarczy jeść ją codziennie podczas kuracji oraz smarować nadwyrężoną nogę Voltarenem i nie nadwyrężać jej. Po tygodniu, do dwóch, kontuzja w magiczny sposób mija! To cud! To zapiekanka! :D






Do wykonania sosu, zwanego breją, potrzebny jest przede wszystkim sezam, który trzeba zmielić. Proponuję zmielić go samodzielnie, nie kupować gotowych past sezamowych. Chodzi o prostotę składu - chcemy sezamu, a nie dodatków i polepszaczy konsystencji. Nie będą nam potrzebne.

Zmielony sezam miksujemy z bardzo dojrzałymi bananami i mlekiem (ja używam sojowego, można też zmiksować po prostu z wodą - sezam i banany nadadzą mu konsystencję) na dość gęsty sos. Przyprawiam go cynamonem, ale jeśli nie lubicie, można z niego zrezygnować lub dodać inne przyprawy, np. imbir, wanilię... 




Sos jest gotowy. To on nadaje słodyczy naszemu "wypiekowi" - dlatego banany muszą być bardzo dojrzałe. Te przecenione i taksowane z pogardą wzrokiem przez kupujących zielone banany.
Dziś sos zmiksowałam nie z mlekiem sojowym, lecz z sherry - bo jedząc zapiekankę na balkonie zastanawialiśmy się właśnie, jak by to smakowało z sherry. No więc dziś się przekonamy :)
Do przygotowania sosu wystarczą dwa dojrzałe banany, 6-7 łyżek zmielonego sezamu i szklanka sherry lub rumu.





Do zapiekanki można użyć dowolnych owoców. Bardzo jestem ciekawa połączenia gruszek z suszonymi śliwkami i pewnie niebawem spróbuję, jak to smakuje. "Oryginalny" przepis jednak składa się z kilograma jabłek i dwóch, może trzech brzoskwiń. Świeżych, nie z puszki!
Kroimy owoce na cząstki i układamy w żaroodpornym naczyniu. Każdą warstwę owoców polewam sosem. 




Tak przygotowane owoce wstawiam na ok. godzinę do nagrzanego piekarnika. Mój piekarnik jest specyficzny, dlatego zaglądajcie do zapiekanki i kontrolujcie jej stan. Owoce powinny z wierzchu się lekko przypiec na złoto-brązowo, ale nie spalić. No, chyba że to lubicie - nic mi do tego. 
U mnie trwało to ok. pół godziny w piekarniku nagrzanym do ok. 220 stopni Celsjusza.




Deser najlepiej jest spożyć w miłym towarzystwie, wieczorkiem, gdy robi się nieco chłodniej, przy świeczkach na balkonie z widokiem na Wieżę Mariacką. Świeczki, towarzystwo i Wieżę należy sobie zapewnić we własnym zakresie ;) 




Przepis jest zaskakująco dobry - jest to deser pełną gębą, dość słodki a przy okazji najzwyczajniej w świecie zdrowy.
Można go urozmaicać na wiele sposobów, np. dodając orzechy włoskie czy laskowe, rodzynki, suszone morele czy żurawinę. Zamiast jabłek i brzoskwiń świetnie sprawdzą się wspomniane wcześniej gruszki, śliwki a nawet dynia (polecam wtedy ją mieszać z rodzynkami i morelami). Imagination is the limit!



P.S. Szklanka sherry w tym sosie to aż nadto! :D

Smacznego!
Arsenic
Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger