Dabur, czerwony diabeł w proszku do mycia zębów, po którym wyglądam jak pobity bokser
Jakiś czas temu pisałam Wam o tym, że przerzucam się na naturalne sposoby czyszczenia zębów: KLIK! No, przynajmniej na naturalniejsze, bo wywiad z Waris Dirie mnie zawstydził gdy przeczytałam, że czyści swoje zęby rozcapirzonym patyczkiem i nie używa past do zębów, a wszystkie swoje zęby ma zdrowe. Może dojdę do tego levelu za jakiś czas, na razie testuję różne inne substancje, niż fluoryzowane, które mają mi zapewnić czystość zębów i świeżość.
Gdy więc za sprawą swoistej wymianki dotarła do mnie pachnąca Baśniami z 1001 Nocy paka od The Curly Gal (Alino, dziękuję! Ja wciąż odkrywam wśród tych kosmetyków cudeńka i perełki, które co i rusz mnie zachwycają!), od razu pokraśniałam z radości na widok małej, czerwonej, plastikowej buteleczki z dziwnymi napisami, które nic mi nie mówiły.
Ale od czego jest internet, ciocia Wikipedia i wujek Google? ;)
Proszek do mycia zębów Dabur jest niczym innym jak po prostu sproszkowaną (tja... bystrzacha) mieszaniną ziół o właściwościach bakteriobójczych, odświeżających a nawet przeciwbólowych.
Co mamy w składzie?
- Lavang Ka Tail
- Kaali mirchi
- Pudina Satva
- Pippali
- Sunthi
- Karpoor & Tomar seed
- Sugandhi Dravaya
- Kasni
- Gairic powder
Goździki - to one odpowiadają za piekący smak mieszanki. Mają właściwości bakteriobójcze i nawet lekko przeciwbólowe. Goździki mają silne właściwości lecznicze. Działają stymulująco, przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo i antyseptycznie. Już w Starożytnych Indiach i Chinach goździki używane były nie tylko w kuchni, ale także do odświeżania oddechu (żucie goździków może zlikwidować nawet zapach czosnku z ust) i leczenia bólu zębów. Charakterystyczny zapach goździki zawdzięczają eugenolowi, czyli lotnemu składnikowi olejku, który szczyci się działaniem przeciwbakteryjnym, przeciwwirusowym, przeciwbólowym, pobudzającym i rozkurczającym. Eugenol pospolicie stosowany jest w stomatologii, spotyka się go też w składach pastylek leczących gardło i stany zapalne jamy ustnej oraz wielu kosmetyków.
Czarnuszka - maleńkie czarne ziarenka czarnuszki w starożytności były panaceum na wszelkie dolegliwości, wspominano o niej w biblii i dziełach grackich filozofów. Mówiono o niej, że leczy wszystko oprócz śmierci. W Polsce na początku używana jako substytut drogich wschodnich przypraw. Działa łagodząco na stany zapalne i ochronnie, często używana jest przy chorobach górnych dróg oddechowych.
Mieszanka olejków miętowych - olejek miętowy to rodzaj olejku eterycznego otrzymywanego z mięty pieprzowej. Od najdawniejszych czasów liście mięty były wykorzystywane w przemyśle farmaceutycznym, chemicznym, kosmetycznym i spożywczym. Olejek eteryczny wykazuje działanie podobne do naparu z liści mięty, tzn. łagodzi ból, ma też działanie antyseptyczne i niemałe znaczenie jako substancja orzeźwiająca i odświeżająca oddech. Mentol ma właściwości oddziaływania na receptory zimna, wywołując uczucie chłodu, co jest istotne przy łagodzeniu bólu.
Pieprz długi - Pochodzi z południowo-wschodniej Azji. Swym wyglądem przypomina pieprz czarny. Posiada zwarty owocostan w kolorze szarobrązowym do czarnobrązowego. Kłosowate owocostany osiągają długość do 5 cm i średnicę do 8 mm. Pieprz długi to roślina pnąca, ostrzejsza od czarnego pieprzu, z nutą słodkiego posmaku o zapachu cynamonowym. Mieszance Dabur nadaje ostrość i charakterystyczny smak.
Imbir - pomimo tego, iż ma bardzo szerokie zastosowanie w medycynie naturalnej, to jest również rośliną coraz częściej wykorzystywaną w przemyśle kosmetycznym. Zapiski z najstarszego zielnika chińskiego mówią o roku 2800 p.n.e., gdzie zaliczono go do drugiej klasy, czyli łagodzącej ciężkie choroby. Imbiru do preparatów kosmetycznych dodawano już w starożytności. Sprawiał, że skóra stawała się gładka i jędrna. Imbir przy tym ma również działanie ochronne oraz bakteriobójcze.
Kamfora i nasiona żółtokrzewu oskrzydlonego - ten drugi składnik, znany również jako "pieprz seczuański" jedną z pięciu najważniejszych przypraw kuchni chińskiej. Smakosze mówią, że pieprz seczuański ma ostry smak, z lekką cytrusową nutą. Powoduje uczucie drętwienia i mrowienia języka.
Nagietek - mój ukochaniec wśród naturalnych metod pielęgnacji. Jego kwiaty zawierają duże ilości flawonoidów, karotenoidów i saponin. Do tego obfituje w związki śluzowe, kwasy organiczne, fitosterole, witaminę C, magnez czy mangan. O dobroczynnym działaniu rośliny decydują jednak w głównej mierze te pierwsze związki. Saponiny działają przeciwgrzybicznie, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Do tego rozkurczowo i przeciwzapalnie. Podobnie funkcjonują flawonoidy, które także są substancjami przeciwzakrzepowymi i antyoksydantami. Silnymi przeciwutleniaczami są również karotenoidy.
Cykoria podróżnik - Napar z kwiatu działa przeciwzapalnie, nawilżająco, odżywczo, słabo antyseptycznie. Nadaje się do przemywania podrażnionej skóry i oczu przy stanach zapalnych.
Sjena palona to pigment tlenków żelaza o ciepłej, brązowawej barwie. Sjenę paloną uzyskuje się w chemicznym procesie spalania gliny limonitowej (tzw. sjeny surowej).
Mamy tutaj więc mieszankę ostrą, aromatyczną, taką jak lubię. Jest to skoncentrowana mieszanka ziół działających głównie antybakteryjnie, odświeżająco, łagodząco, nawet leczniczo. Śmiem twierdzić, że ten specyfik, używany zamiast naszej europejskiej, tradycyjnej pasty do zębów, jest w stanie zapobiegać rozwojowi próchnicy i rzeczywiście wzmacniać dziąsła. Wystarczy porównać skład przeciętnej pasty, w której od biedy znajdzie się jeden ekstrakt ziołowy pod koniec składu...
Proszek jest ciemnoczerwony i myjąc nim zęby barwi je, jak i całą buzię, na czerwono. Dzięki temu wyglądam jak Mike Tyson, który przed chwilą komuś coś odgryzł, ewentualnie jakbym dostała w zęby. Uprzedźcie bliskie osoby o takich efektach specjalnych aby nie zeszli na zawał widząc Was z "okrwawioną" twarzą.
Niemniej, proszek po wypłukaniu nie zostawia żadnego śladu, zero koloru na zębach czy dziąsłach, dlatego nie ma się czym martwić. Może jednak zostawić plamy na ubraniu - więc tutaj zalecam ostrożność.
Nawiasem mówiąc: czy są na sali dentyści, protetycy lub ludzie pokrewnych profesji? Bardzo jestem ciekawa Waszej opinii na temat tego typu produktów do higieny jamy ustnej. Ufacie takim produktom? A może sami stosujecie coś podobnego? Bardzo jestem ciekawa opinii profesjonalistów, którzy oglądają zęby z bliska na co dzień i wiedzą jak o nie dbać. A może nic, poza regularnością i sumiennością w higienie nie ma większego znaczenia? Dajcie znać w komentarzach.
A tymczasem zapraszam Was po nowe końcówki i endometry stomatologiczne tudzież inne materiały protetyczne do sklepu Lubdent. Można kupować online, jak i stacjonarnie w Lublinie, na ul. Królewskiej 8/2.
Stosowanie proszku jest dla nas, Europejczyków, początkowo dość zabawne, może przysporzyć trudności. Ale od czego jest pomysłowość? Ja zwykle wysypuję niewielką ilość proszku na dłoń, po czym nabieram go na wilgotną szczoteczkę do zębów i szoruję.
Zwróćcie uwagę, aby nie wdychać proszku wkładając szczoteczkę do ust - mnie się to raz zdarzyło, nic przyjemnego. Proszek ma specyficzny, orientalny zapach, bardzo piekący smak, w którym wyraźnie można poczuć korzenny posmak goździków. Dla mnie jest to coś cudownego - jestem wielką fanką takich smaków i zapachów, bardzo odpowiada mi to niezwykłe uczucie odświeżenia, które pozostaje w buzi po wyszorowaniu nim zębów, zupełnie inne od tego, do czego przyzwyczaiły nas typowe, mentolowe pasty do zębów.
Jak czyści? Rewelacyjnie! Zęby są doczyszczone, białe i lśniące. Co ważne, proszek przyczynia się do wzmocnienia dziąseł, jeśli więc macie problem z krwawiącymi dziąsłami, to może być pomocą.
Na opakowaniu widnieje informacja, że należy go używać dwa razy każdego dnia. W internecie natomiast doszperałam się informacji nie popartej żadnym argumentem, żeby stosować go nie częściej niż 2-3 x w tygodniu.
Nie wiem, którą wersję powinnam promować jako "bezpieczną" - u mnie rozwiązało się to w sposób naturalny tak, że sięgam po proszek codziennie wieczorem. Jakoś tak wyszło. Prawdopodobnie dlatego, że po szczotkowaniu tym proszkiem świeżość w buzi utrzymuje się bardzo długo, rano nie budzę się z "kapciem".
Natomiast myjąc nim zęby w dzień zaburzam sobie na dłuższy czas możliwość odczuwania smaków - bo ostry smak proszku utrzymuje się dość długo pomimo obfitego płukania wodą.
Zdecydowanie warto spróbować, tym bardziej, że produkt jest szalenie wydajny - używam go od ponad miesiąca i nawet połowy nie zużyłam. Ceny się nieco różnią, za 60 g proszku zapłacimy ok. 10 zł w różnego rodzaju sklepach z produktami i kosmetykami indyjskimi.
Jestem z niego bardzo zadowolona, na pewno do niego będę wracała. Moja dentystka zresztą ostatnio pochwaliła moje zęby mówiąc, że są bardzo ładne, mocne i nie ima się ich próchnica. Fakt, przez całe życie uzbierałam zaledwie jedną plombę, ha! :)
Dobrego dnia!
Arsenic
Muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym postem. Nie wiedziałam, że istnieje nawet takie coś. A czy w Krakowie można to znaleźć?
OdpowiedzUsuńAktualizowałam posta :)
UsuńDzięki wielkie ;)
UsuńMyślałam, że to-to droższe będzie :) Za dychę chętnie spróbuję tego proszku, naprawdę mnie zainteresowałaś. Ale tak samo jak kruchescianyszczescia zastanawiam się, czy dostanę go w Krakowie...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, pierwszy raz spotykam się z takim specyfikiem. Na pewno się za nim rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńAle cudo! Narobiłaś mi na niego ochoty wielkiej :)
OdpowiedzUsuńtylko gdzie ja go znajde? ;)
nigdy nie miałam niczego takiego, ale porównanie do pobitego boksera mówi samo za siebie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio szukałam czegoś na wzmocnienie zębów i dziąseł. Przerzuciłam się już na miękkie szczoteczki, próbowałam płukania ust olejem (ale bez szału) a teraz kuszą mnie te indyjskie specyfiki do mycia zębów. Muszę poszukać w ynternecie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że TheCurlyGal nagle zniknęła bo obie dla mnie jesteście skarbnicą wiedzy alternatywnej pielęgnacji:}
Kurczę, szukałam jej wczoraj aby ją podlinkować - szkoda, że usunęła swoją pracę i wiedzę z internetu, czerpałam garściami z jej doświadczenia... Trzymajmy za nią kciuki, oby wszystko było ok.
Usuńja używam himalaya z naturalnym fluorem, widziałam-że w poprzednim wątku była dyskusja o sls-ach, mojemu Tż nie podpasowała w ogóle, ja jestem jak na razie zadowolona! ale chętnie poszukam alternatywy. warunek jest taki by nie zawierała szkodliwego fluoru i by kosztowała max do 12zł, tyle jestem w stanie wydać na pastę do zębów standardowej pojemności:):):)
OdpowiedzUsuńszczotkowałam też przez kilka tyg. zamiennie z mydłem węglowym raz dziennie ale po jakimś czasie poczułam dziwny niesmak i zrobiłam przerwę od tego eksperymentu:) jeśli chodzi o częstotliwość-w przypadku mydła zaleca się czasem umyć zęby pastą-ze względu na to-żeby zbilansować ścieranie-którego mydło nam nie zapewni, to tak jak z szamponami-raz na jakiś czas używamy sls by zresetować włosy, może podobnie jest z tym czerwonym proszkiem? a może co za dużo to niezdrowo:):):)
Ciekawy produkt, jak będę miała okazję to kupie i przetestuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.deesis.com.pl/sklep/product_info.php?products_id=4239 jest też tutaj, także stacjonarnie.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńGoździki w paście do zębów... nareszcie <3
OdpowiedzUsuńooo super, ja mam manie ostatnio na różne specyfiki do mycia zębów więc pewnie wypróbuję. Obecnie używam CZARNEJ PASTY(http://www.happydental.pl/p/pl/02004/argital_astringente_75ml_-_czarna_pasta_biale_zeby_w_100_naturalna.html) :):) miałaś może?
OdpowiedzUsuńOczywiście mnie skusił kolor - jest raczej szara niż czarna, ale zawsze coś innego..opisze ją za jakiś czas u siebie
Ciekawa rzecz - nie miałam jej nigdy. A jaki ma smak? A zresztą, czekam na opinię u Ciebie :)
UsuńSmak ma miętowy, ale taki delikatny..a do siebie zapraszam i tak i tak;)
UsuńCzego to ludzie nie wymyślą :D Pierwszy raz słyszę o czymś takim :P
OdpowiedzUsuńWczesniej nie słyszałam o czymś takim, ciekawe tym bardziej ze zawiera goździki :) Jak bedę w Anglii poszukam w indyjskich sklepach :)
OdpowiedzUsuńI proszku, i patyczków używałam w Indiach - sposoby dały radę ;)
OdpowiedzUsuńW sumie tak myśląc o tym - to nasz, europejski sposób mycia zębów jest stosunkowo młody...
UsuńCiekawa ta past :D Chętnie bym ją wypróbowała.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę :) Będę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Ja też jestem z niego zadowolona i choć używam go 3 razy w tygodniu zauważyłam, że moje dziąsła są mi wdzięczne za ten proszek ;) Naprawdę świetny produkt! ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję, zwłaszcza, że mam poważne problemy z dziąsłami, ale jeżeli powinno się stosować tylko 2-3 razy w tygodniu to macie jakąś alternatywę, co używać w pozostałe dni tygodnia?
OdpowiedzUsuńszukam i szukam foty pobitego boksera :P
OdpowiedzUsuńMam to samo, z tym ze w postaci pasty, nie proszku ;) Tez Dabur, pasta z papryka czy czyms, zdaje sie ze 15zl za 150ml :) Dla mnie troche zbyt piekaca, wole zwykla gozdzikowa, bez SLS i bez fluoru :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować;) pamiętam jak kiedyś wyczytałam,że mycie zębów cynamonem i sodą pomaga, ale szybko się zniechęciłam...:P
OdpowiedzUsuńO kurczę, a ja się zastanawiałam co to jest ten Gairic Powder, który jest również w paście :D
OdpowiedzUsuń