Arsenic w kuchni: cuda dyniowo-gruszkowe z musem daktylowym... zwariowałam!
Ja tam jesieni nie lubię. Zwłaszcza, gdy mi Facebook pewnego październikowego dnia od rana pokazuje zdjęcia śniegu, który spadł w Krakowie, do którego właśnie wracam z mroźnego, ale złotego i słonecznego Lublina. Sezonowe warzywa i owoce to w zasadzie jedyna miła rzecz, na którą czekam wraz z nadejściem jesieni.
I w tymże Lublinie rozsmakowałam się w nich ostatnio bardzo! Bo jest tam sobie taka wegańska knajpka, Zielony Talerzyk, która mnie przyciągnęła wiosną obietnicą kwiatów mlecza w cieście... ja wiem. Wiem, że takie dziwa przyciągnąć potrafią tylko bardzo specyficzną klientelę, ale mają tam też i bardziej swojskie rzeczy, a cuda, jakie robią tej jesieni z dyni zasługują na oklaski samej Magdy Gessler.
Popijając tam koktajl dyniowy z daktylami obmyślałam plan akcji pt. "jaglanka dyniowa". A potem zajrzałam do książki Jadłonomii i odkryłam mus daktylowy z kakao... no i przepadłam na parę godzin w kuchni.
Zaczynamy od namoczenia daktyli (dwa opakowania, łącznie ok. 100 gramów) w wodzie. Ja je zalałam dwiema szklankami ciepłej, przegotowanej wody i odstawiłam na bok, po czym zabrałam się za patroszenie dyni.
Dynia nieduża, ok 2 kg żywej wagi. Myjemy pacjentkę, kroimy, drążymy i obieramy ze skóry. Następnie kroimy na nieduże kawałki i pieczemy na papierze w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni.
Gotuję kaszę jaglaną - najpierw opłukuję ją w chłodnej wodzie, potem przelewam wrzątkiem i na koniec prażę aż "wypije" całą wodę i będzie miękka. Do tego przepisu ugotowałam całą paczkę, a więc 350 gramów kaszy.
Wybrałam 4 dojrzałe, miękkie i soczyste gruszki, po namyśle dodałam jeszcze dwie. Umyte trę na tarce o grubych oczkach. Owoce puszczają dużo soku - wlewam go do kaszy jaglanej, aby jego również "wypiła". A ptem wrzucam do niej też starte gruszki. To nie muszą być gruszki, można zetrzeć również jabłka, też będą pasowały.
W tym czasie dynia już powinna zmięknąć w piekarniku. Jeśli tak się nie stało, to znaczy, że uwinęliście się ze wszystkim szybciej ode mnie ;) Dajcie jej czas, moja wręcz rozsmarowywała się jak pasta. Jeśli tak jest, dodajemy ją do kaszy z gruszkami i podsypujemy cynamonem. Ile cynamonu? Ja dałam pół łyżeczki - czuć go ale nie zdominował smaku potrawy, zależało mi bowiem na tym, żeby to dynia i gruszki grały pierwsze skrzypce.
Dodałam też odrobinę gałki muszkatołowej. Zeskrobałam jej dosłownie szczyptę nożem nie chcąc przedobrzyć. Jako dziecko uwielbiałam patrzeć jak podczas ścierania gałki ujawnia się jej marmurkowe wnętrze :)
Całość wymieszać, przełożyć do formy wyłożonej papierem i podpiec jeszcze w piekarniku (200 stopni przez ok. 15 minut)
Do namoczonych daktyli dodałam kopiastą łyżkę kakao (może być karob, jeśli nie tolerujecie kakao), trzeba wszystko zblendować na gładką masę wraz z tą wodą, w której się moczyły.
Upieczoną jaglankę polać masą daktylową i wystawić na balkon lub do lodówki, żeby wszystko zastygło. Po wyjęciu z formy można ją kroić nożem.
Można dynię też zblendować przed dodaniem do kaszy, albo nawet zmiksować ją z kaszą - ale ja lubię duże kawałki owoców (no, w tym przypadku dyni) w ciastach.
Wyszło wilgotne, smaczne, nie za słodkie i bardzo sycące. Sporo z tym roboty, ale warto. A te daktyle z kakao to w ogóle mistrzostwo świata, to jest o niebo lepsze niż każda czekolada. Oj, będą naleśniki z tym, gdy tylko zrobię mleko kokosowe.
Smacznego!
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz