OH! Pure Pigments ze sklepu Kolorowka.com: Innocent White i Fairy Dust
Zapraszam dzisiaj na temat, który zainteresuje osoby o chłodnym i/lub czystym typie urody, a które jednocześnie uwielbiają błysk w makijażu. Świeżutkie swatche pigmentów Innocent White i Fairy Dust z kolekcji OH! Pure Pigment już czekają na zakochanie się i komentarze.
Nareszcie doczekałam się w sklepie Kolorowka pigmentu mineralnego w odcieniu neutralnego/chłodnego beżu z dużymi, iskrzącymi drobinami. Cieszę się, że osoby o chłodnej kolorystyce również będą miały z czego wybierać aby stworzyć imprezowy look.
Tak, pisząc to nie poznaję siebie, wszak to ja jestem tą osobą, która dosypywała sobie pigment Mirage do balsamu do ciała, wobec czego lśniła nie tylko na powiekach, ale na prawie wszystkich metrach kwadratowych skóry.
Przez wiele lat sięgałam po pigmenty w odcieniach fioletów (niezapomniana seria Satin!), gdy zależało mi na większym błysku. Z rozrzewnieniem wspominam też śnieżnobiałe miki o wielkich drobinach czy satynowe beże w chłodniejszych odcieniach. Niektórych z nich zresztą używam do dzisiaj z prawdziwą przyjemnością.
Potrzebny mi był jednak taki pigment mineralny, który miałby zupełnie neutralny dla mnie odcień beżu, a przy tym charakteryzował się sporymi drobinami. I oto jest!
Zanim jednak Wam pokażę te piękności, przypomnę kilka uwag z serii przyziemnych:
- Otóż na zdjęciach, na których prezentuję swatche tych pigmentów mineralnych widzicie je zaaplikowane na dwie bazy do cieni - cielistą i czarną.
- Chyba, że napisałam inaczej - uznałam, że w przypadku Innocent White nie ma sensu stosować czarnej bazy do cieni... ale o tym za chwilę.
- Dzisiaj użyłam dwóch kremowych baz do cieni z paletki What's The Tea marki The Balm. Zdarza się jednak, że używam innych baz, ale wówczas zaznaczam to wyraźnie w tekście.
- Nie ma potrzeby stosowania w ogóle żadnej bazy do cieni, ponieważ te pigmenty dobrze trzymają się nawet nagiej, suchej skóry. Wielokrotnie przetestowałam również aplikowanie pigmentów na powieki lekko muśnięte zaledwie podkładem i/lub korektorem - i trzymały się dobrze.
- Nie trzeba mi ufać na słowo, trzeba natomiast sprawdzić to na własnej skórze, ponieważ każda jest inna. I po prostu wybrać najlepszą metodę dla siebie.
- Przypominam też, że słoiczki z pigmentami z serii OH! Pure Pigment są zaklejone plombą z datą ważności. Próby odkręcenia wieczka przed odklejeniem plomby są bezcelowe. :D
Fairy Dust
No i jest, mój piękny, cielisty beż w chłodnym odcieniu. Nie za ciemny i nie za jasny, za to iskrzący dzilionem drobin. Dostrzegam w nim srebro, ale i trochę różanych, nieśmiałych tonów.
Podejrzewam, że osoby o ciemniejszej karnacji mogą podchodzić do tego koloru nieco mniej entuzjastycznie niż ja, ponieważ może wówczas nieco skórę rozjaśniać. Ale bez obaw, to nie jest farbka, to jest czysty pigment mineralny, który jest lekko transparentny i można go delikatnie rozetrzeć uzyskując perfekcyjny gradient.
Aby uzyskać aż takie krycie, jak na zdjęciu poniżej, trzeba użyć bazy do cieni... Ta tafla, prawda? ;)
Perfekcyjny codzienniak, który już rozgościł się w mojej kosmetyczce na dobre.
Jak używać? Najprościej: zanurzyć pędzel lub palec w pigmencie, delikatnie otrzepać nadmiar i nakładać na powieki. Bez obaw, pigment ma dość zwartą konsystencję, co oznacza, że nie pyli mocno.
Można używać go również jako rozświetlacza w kąciki oczu, albo wręcz zaryzykować - jeśli tylko lubicie taki efekt - i rozświetlić nim kości policzkowe czy obojczyki.
Wiem, że się stukacie w czoło w tym momencie, widząc co się dzieje na zdjęciach. Ale za chwilę Wam pokażę, że tym pigmentem również można osiągnąć subtelny efekt.
A wiecie, co jest najlepsze w pigmentach mineralnych, poza ich urodą rzecz jasna? To, że ich kolory są tak zmienne. I choćbym nie wiem ile zaklęć wypowiedziała podczas fotografowania kolejnych swatchy - tylko zobaczcie. Ruch dłonią, delikatna zmiana światła, już nie mówiąc o nałożeniu tego samego pigmentu na różne bazy - to wszystko sprawia, że w zasadzie widzimy zupełnie inne kolory. Choć wszystkie trzy poniższe swatche wykonane zostały jednym i tym samym pigmentem.
Przypuszczam, że osobie, która przewinęła jedynie fotki nie czytając tekstu, może się wydawać, że na tym zdjęciu porównuję trzy różne - choć podobne - pigmenty, cienie lub rozświetlacze. Prawda?
Sami widzicie, ile się zmienia w zależności od:
- sposobu aplikacji (rozcieramy do mgiełki, czy pakujemy grubo?),
- od użytej bazy lub jej braku (do jakiejkolwiek bazy pigmentu przyklei się po prostu więcej, dając bardziej kryjącą taflę),
- a zwłaszcza od koloru użytej bazy.
Na powyższym zdjęciu dołączyłam plamę pigmentu Fairy Dust nałożoną na czystą, suchą skórę. Bez żadnej bazy. Delikatnie roztarłam krawędzie, aby pokazać Wam ten uroczy gradient - tak właśnie wygląda ten pigment w moim codziennym makijażu.
Koloru pigmentu nałożonego na czarną bazę nie trzeba komentować, prawda? Na bazie cielistej wydaje się być nieco cieplejszy - ale to dlatego, że sama baza ma odcień ciepłego, choć dość jasnego i cielistego beżu. Pomyślcie teraz, jak by ten pigment wyglądał na bazach w różnych kolorach? Jak by rozświetlił brązowe cienie w kremie, albo fioletowe, jak by wyglądał na marsali lub tak modnych ostatnio oranżach i odcieniach ceglastych?
Innocent White
O, tak, niewiniątko. Innocent White to srebrzysto-biały, lśniący łagodnie pigment, który docenią przede wszystkim właścicielki bardzo jasnej karnacji oraz fanki subtelnych makijaży.
A także entuzjaści kombinowania z kolorami posiadanych cieni czy pigmentów, ponieważ Innocent White świetnie nadaje się do delikatnego rozjaśniania i dodawania efektu satyny. Ale o tym za chwilę.
W tym przypadku zdecydowałam się nie aplikować pigmentu na czarną bazę. Uważam, że mijałoby się to z celem, a poza tym znacznie lepszym pomysłem będzie zaprezentowanie go na bazie cielistej tuż obok czystego pigmentu nałożonego na suchą, nagą skórę. Voila:
Powyżej, po lewej stronie znajduje się swatch Innocent White na nieprzygotowanej w żaden sposób skórze. Czyli: bez żadnej bazy do cieni, bez kremu do rąk, itp. Roztarłam pigment na krawędzi, aby zaprezentować Wam jak bardzo delikatny potrafi dać efekt - gdy trzeba tylko subtelnie rozświetlić jakąś partię, nie włączając jarzeniówek.
Poniżej, po prawej stronie natomiast jest tafla tego samego pigmentu, ale zaaplikowanego na cielistej bazie z The Balm. Tak, kryje mocniej, ponieważ do każdej bazy czy kremu przyklei się więcej każdego pigmentu niż do suchej skóry.
A teraz magia, spójrzcie:
Delikatny ruch ręką, inny kąt padania światła i pigment ożywa. To mi się nigdy nie znudzi. Na tym ujęciu widać całą delikatność tego pigmentu - oślepieni blaskiem z poprzedniego zdjęcia możemy przeoczyć, że to wciąż jest bardzo subtelny, jasny cień, którym można śmiało tworzyć delikatne, romantyczne makijaże.
Chyba nie muszę dodawać, że jest gotowym rozświetlaczem, prawda?
I znów - podobnie jak to miało miejsce z pigmentem Fairy Dust - widzimy tutaj delikatną zmianę koloru na cielistej bazie z The Balm. Pigment wydaje się mieć cieplejszą barwę. Wyobrażam sobie, że wklepanie cieniutkiej warstwy Innocent White w skończony, gotowy już makijaż, np. na środku powieki, doda mu nie tylko blasku, ale i uroku.
Myślę, że pięknie rozświetliłby odcienie zgaszonego, brudnego różu czy błękitów gołębich, dżinsowych, ale też granatów i wszelkich odcieni kamiennych brązów, czy szarości.Oba zaprezentowane tutaj pigmenty są gotowymi cieniami do powiek - co, mam nadzieję, pokazałam na zdjęciach i wyjaśniłam w opisach. Ale, jeśli ktoś lubi się tak bawić, można też mieszać je z innymi pigmentami czy sypkimi cieniami aby uzyskać nowe kolory.
W tym miejscu szczególnie polecają się słynne bazy kolorystyczne - Color Blends w różnych odcieniach. Pisałam o nich tutaj, zobaczcie:
Color Blends to w istocie matowe cienie do powiek, których nie trzeba z niczym mieszać. Są gotowymi cieniami - po prostu wykonujemy nimi makijaż, jeśli tylko dany kolor nam odpowiada. Pisałam o tym obszernie w podlinkowanym artykule, nie będę się powtarzać.
A teraz wyobraźcie sobie makijaż wykonany CB Mysterious Mauve, CB Twilight lub CB Venetian Rose z wklepaną na środek powieki odrobiną Innocent White. Fajnie, prawda? Efekty można mnożyć, ogranicza nas tylko wyobraźnia i odwaga.
Wszystkie wymienione tutaj pigmenty mineralne, jak i bazy kolorystyczne są do kupienia w specjalistycznym sklepie z półproduktami do pielęgnacji i dla wizażystów - Kolorowka.com.
Buziaki
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz