Serum z tetraizopalmitynianem askorbylu dla każdego!
Info dla wszystkich, którzy zostali tutaj teleportowani z przeszłości: tetraizopalmitynian askorbylu, to najnowsza i najnowocześniejsza olejowa forma witaminy C. Charakteryzuje się wyjątkową stabilnością, niweluje przebarwienia, pobudza produkcję kolagenu i elastyny, i ma silne właściwości antyoksydacyjne.
I jest już dostępne w niezwykle przyjemnej cenie w sklepie Kolorowka.com.
A jeśli umknęły Wam moje poprzednie posty, w których zachwycam się tym składnikiem (bo to petarda jest!), to zapraszam serdecznie do lektury. Wyjaśni ona bardzo wiele:
Jakie serum z wit C wybrać?
DIY: serum All Inclusive z tetraizopalmitynianem askorbylu
Otóż sprawa jest niezwykle prosta: ja bardzo polecam zrobić sobie takie serum olejowe z dodatkiem tej formy witaminy C, ponieważ jest to kosmetyk gwarantujący wspaniałą pielęgnację. Docenią je szczególnie osoby z cerą problematyczną z różnych powodów: czy to trądziku, podrażnień przeróżnych, czy banalnego starzenia się. To jest właśnie ten kosmetyk, po który powinno się sięgnąć "w pewnym wieku" i stosować go sumiennie, ponieważ ratuje on kolagen, wymiata wolne rodniki, wygładza i rozjaśnia cerę, a dodatkowo ładnie ją kondycjonuje eliminując suchość i nadając jej ten charakterystyczny dla młodej skóry blask. A zawarta w nim witamina C w tej konkretnie postaci - nie podrażnia!
Są dostępne badania, w których wykazano także działanie wybielające tetraizopalmitynianu askorbylu. Trzytygodniowa kuracja preparatem z 3% stężeniem tej formy witaminy C zredukowała przebarwienia, zaś po prawie dwóch miesiącach regularnego stosowania preparatu już z 2% stężeniem witaminy C całkowicie zostało usunięte znamię barwnikowe.
W serum z Kolorówki mamy aż 10% tetraizopalmitynianu askorbylu.
Więcej - w badaniu porównawczym użyto tetraizopalmitynianu askorbylu i kwasu L - askorbinowego w dawce 10 mikromoli/l – oba składniki wykazały skuteczną fotoochronę przed promieniowaniem UV, przy czym rezultaty w przypadku tego pierwszego były lepsze z powodu większej przenikalności.
Surowiec został także przebadany pod kątem jego zdolności do ochrony przed światłem UVA – naświetlanie jego promieniami powoduje wytwarzanie 8-hydroguanozyny, wskaźnika określającego stopień uszkodzenia DNA. Aplikacja olejowej formy witaminy C spowodowała zmniejszenie uszkodzeń o 31,5%.
Opcji do wyboru jest na rynku coraz więcej i jestem przekonana, że obecnie jest to już pielęgnacja na wyciągnięcie ręki dla każdego. Ja oczywiście - jak zawsze - najbardziej polecam sobie ukręcić takie serum samodzielnie. Tym bardziej, że w wersji zupełnie podstawowej jest to kwestią zmieszania ze sobą dwóch składników: wybranego oleju i tej witaminy C właśnie. A mieszają się ze sobą bajkowo łatwo. Niczego nie trzeba miksować, podgrzewać, stabilizować... Wlać jedno do drugiego, zamieszać i jest.
W opcji bardziej luksusowej warto dodać sobie również ujędrniający palmitynian retinylu i silnie nawilżający skwalan, do tego parę kropli witaminy E i w zasadzie mamy wszystko, czego nam trzeba, i co łatwo się ze sobą miesza bez podgrzewania i męczenia się z pH i takimi tam.
W opcji "DIY" cenię sobie najbardziej to, że używam wyłącznie tych surowców, których potrzebuje moja skóra, odrzucając całą niepotrzebną resztę składu. Jest to sposób na wyciągnięcie samej esencji z pielęgnacji. Jak jednak mogliście się zorientować, w moim przepisie na "Serum All Inclusive" operuję straszliwymi ilościami surowców - mam tutaj na myśli tak gigantyczną porcję wyprodukowanego serum z witaminą C, że w istocie można nim codziennie smarować całe ciało od czubków palców u stóp aż po końcówki włosów, a i tak najprawdopodobniej całości nie uda nam się zużyć przed wygaśnięciem daty ważności.
To jest jeden z poważniejszych minusów samodzielnego kręcenia kosmetyków, z którym - jak do tej pory - nie udało mi się sprytnie uporać. Chcąc wykonać jeden kosmetyk, muszę mądrze planować zakupy w sklepach z surowcami. Jest to wieczne kombinowane, co jeszcze dałoby się zrobić z reszty surowców, która mi zostanie. A wiecie jak to jest: nie zawsze jest mi potrzebny kolejny kosmetyk... i kolejny. I jeszcze jeden.
Też macie z tym problem? Jak sobie z tym radzicie? Czy starym sposobem - wszystko i tak na koniec ląduje na włosach? ;) :P
I za to właśnie uwielbiam sklep Kolorowka.com, który jest nie tylko specjalistycznym sklepem z surowcami kosmetycznymi, ale przede wszystkim: miejscem, w którym cała ta zaawansowana pielęgnacja już jest wstępnie przygotowana tak, żeby "DIY" było już tylko formalnością. Te wszystkie topowe, najmodniejsze i najskuteczniejsze receptury już tam są: każdy surowiec odmierzony i osobno spakowany wraz z instrukcją jak to połączyć, opisem działania poszczególnych składników oraz opakowaniem i naklejką na gotowe mazidło. Wszystko osobno, czysto, schludnie, czytelnie.
Nie trzeba liczyć, odważać, kombinować, znać się na tym. Ktoś już to wszystko zrobił i wyliczył tak, żeby uzyskać sensowną porcję kosmetyku za uczciwe pieniądze. A receptury są zacne, sprawdźcie: KLIK!
Skład tego serum również jest zacny
Moja receptura także oparta była na oleju moringa (Moringa Oleifera), bo to bardzo dobry kosmetyk sam w sobie jest. To olej z nasion "drzewa cudu", ceniony w kosmetyce ze względu na swoje unikalne właściwości. Jest mianowicie naturalnym środkiem przeciwutleniającym, a ponadto wygładza zmarszczki i zapobiega wiotczeniu skóry twarzy, stabilizuje wydzielanie sebum oraz usuwa efekty zmęczenia skóry. Posiada ponadto związki antyseptyczne i przeciwzapalne, dzięki czemu ułatwia gojenie się skóry po różnych uszkodzeniach (mechaniczne, oparzenia słoneczne, ugryzienia owadów itp.).
W serum z Kolorówki dostajemy dodatkowo skwalan, który zalecany jest do pielęgnacji cery suchej, wrażliwej, dojrzałej, trądzikowej (redukuje blizny i przebarwienia potrądzikowe), podrażnionej, ze skłonnościami alergicznymi, egzemami, z atopowym zapaleniem skóry, przesuszonej i odwodnionej.
Jest także niezawodna witamina E, jak również niezawodny palmitynian retinylu (Retinyl Palmitate, Arachis Hypogaea (Peanut) Oil, Tocopherol), który zastąpił mój problematyczny w recepturowaniu kwas alfa-liponowy, a działanie ma w zasadzie podobne. Czy wiecie, że przy dłuższym stosowaniu witamina A zaczyna działać także w skórze właściwej? Ujędrnia żywą warstwę skóry, wzmacnia włókna kolagenowe, dzięki czemu przywracana jest jej sprężystość. W tym serum więc działa nie tylko ta super-duper olejowa forma witaminy C - tutaj każdy składnik naprawia skórę.
W składzie występuje także olej arachidowy. Jest on tutaj bazą, w której rozpuszczone zostały witaminy A i E.
Ale najważniejsze pytanie brzmi...
Jak wykonać to serum?
No i właśnie już prościej nie będzie: wszystkie składniki wlać do buteleczki na serum, zakręcić, wstrząsać przez kilka minut i gotowe. Kosmetyk jest od razu gotowy do użycia. Sugeruję jednak poczekać do wieczora ;)
A jeśli zechcemy sobie sprawy skomplikować? :)
Oczywiście, zawsze można. To, że dostajemy zestaw surowców, z którego da się wykonać gotowy do działania kosmetyk wcale nie oznacza, że nie można składu nieco zmodyfikować. A nawet, powiedziałabym, jest to właśnie jeszcze łatwiejsze - ot, chcąc podmienić olej na jakiś inny wystarczy odmierzoną porcję oleju moringa włożyć do szuflady a zamiast niego wlać podobną ilość innego oleju.
Osobiście bardzo polecam też dodać sobie jedną czy dwie krople ulubionego olejku eterycznego. Nie więcej, bo skóra nie lubi gdy tego dobra jest zbyt wiele. Moim osobistym faworytem od dłuższego czasu jest olejek bazyliowy, który dodaję do właściwie wszystkich moich kosmetyków. Ma on specyficzny, ostry, ziołowy zapach, który nie każdemu się spodoba, ale mnie urzekł. Rzecz jasna, sprawdzi się każdy inny olejek eteryczny czy nawet zapach kosmetyczny, który Wam podoba się najbardziej.
A co, jeśli jednak bardzo byście chcieli dodać sobie do tego serum trochę kwasu alfa-liponowego? Znacie tę zasadę, że gdy czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można, prawda? ;) Polecam jednak nie szaleć już z ilościami i dosypując kwas alfa-liponowy do tego konkretnego składu, poprzestać na stężeniu 5%. W tym konkretnie serum wystarczy więc w zupełności ok. 0,6 g kwasu.
Kwas trzeba wstępnie rozpuścić w lekko podgrzanym oleju. Podgrzewamy olej bazowy, nie ten z witaminami. Czekamy aż proszek się ładnie rozpuści, lekko studzimy całość i mieszamy z resztą.
Jak stosować serum z tetraizopalmitynianem askorbylu?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że jest to serum olejowe, a więc specyficzne. Z jednej strony do znudzenia wręcz wydajne, a z drugiej - poleca się je stosować raczej na noc z uwagi na pro-retinol w składzie. Z powodu tego samego składnika też nie powinno się go stosować w ciąży. To był najważniejszy skrót, a teraz jedziemy z ulepszeniami :)
A skoro jest to serum olejowe, to nie powinno się go stosować na samą, "gołą" skórę. Jasne, że skwalan w składzie bardzo dużo tutaj ratuje i nic wielkiego się nie stanie, jeśli czasami zaaplikujecie je sobie po prostu po demakijażu, ale generalnie lepiej jest tę skórę zwilżyć przed aplikacją. Polecam serdecznie zainteresować się w pierwszej kolejności nanokoloidami - są to roztwory złota, platyny, srebra lub miedzi w postaci wygodnego toniku do stosowania bezpośrednio na skórę. Zerknijcie w linku na opisy aby wybrać opcję najlepszą dla siebie.
Rzecz jasna, klasyczne toniki czy po prostu hydrolaty również zdadzą egzamin.
Metodą, która u mnie sprawdza się od lat, jeśli chodzi o radzenie sobie z ciężką, tłustą, oleistą formułą kosmetyków jest mieszanie ich po prostu z dowolnym żelem. Sprawdziłam to już na chyba wszystkich możliwych żelach: aloesowym z wielu różnych firm, hialuronowym, siarczkowym, borowinowym a nawet na własnoręcznie ukręconym żelu na bazie naparu z zielonej herbaty :)
Dodając wybrany żel do oleju lub serum olejowego i mieszając, tworzymy po prostu emulsję, kremik, który już można stosować na czystą, suchą skórę bez uprzedniego nawilżania jej niczym. Choć i tak zawsze jednak polecam spryskać skórę nanokoloidami.
W tej postaci dostajemy kosmetyk, który z powodzeniem może zastąpić krem na noc, a skóra nie będzie się przyklejała do poduszki, jak to zwykle ma miejsce gdy przesadzimy z ilością olejowego serum.
Serum z żelem można mieszać bezpośrednio przed aplikacją na dłoni: dwie krople serum, duża kropla wybranego żelu, mieszu-mieszu, wklepać w skórę, gotowe.
Przypominam, że skóra szyi i dekoltu również ulega procesom starzenia. Warto zadbać także i o te obszary. A skoro już mamy całe dłonie wymazane w serum, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby te resztki wmasować sobie w skórę na dłoniach i skórki wokół paznokci. One lubią takie tłuste kuracje z witaminami.
Wiedzcie, że w prywatnych wiadomościach czy mailach polecam to serum tak samo jak tutaj. Porcja jest hojna, a cena bardzo dobra i cieszę się, że o tak dobrą, zaawansowaną pielęgnację jest już tak łatwo.
Serum kupicie tutaj: KLIK! I sprawdźcie też koniecznie inne zestawy do pielęgnacji w sklepie, to są same hity.
A dla wszystkich, którzy wytrwali z lekturą do samego końca mam jeszcze deserek w postaci oficjalnego raportu bezpieczeństwa omawianego tutaj tetraizopalmitynianu askorbylu: KLIK!
Na wypadek, gdyby ktoś potrzebował.
Pozdrawiam, ściskam
Arsenic
22:00
DIY
,
INCI
,
Kolorowka.com
,
olejek bazyliowy
,
retinol
,
serum
,
witamina A
,
witamina C
,
witamina E
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz