Skąd brać wiedzę o składnikach kosmetycznych?
Napisała do mnie czytelniczka z pytaniem, skąd czerpać wiarygodne informacje o właściwościach, działaniu i szkodliwości składników kosmetycznych. I to jest pytanie na tyle trudne, wymuszające obszerniejszą odpowiedź, że postanowiłam udzielić jej również i tutaj, na blogu.
"Witam,Chciałam się zapytać skąd bierze Pani informacje o składnikach kosmetycznych?Czytelniczka poruszyła tym pytaniem bardzo obszerny i niełatwy temat, ponieważ chemia kosmetyczna jest taką samą dziedziną nauki jak, nie przymierzając, historia. I dla osoby, która nie ma tego zaplecza złożonego choćby z podstaw wiedzy z zakresu chemii, biochemii, kosmetologii, biologii, czy nawet fizyki, znalezienie wiarygodnej informacji o składniku kosmetycznym może być trudne również i dlatego, że zwyczajnie zabraknie narzędzi aby rozróżnić co jest faktem, a co jedynie opinią.
Czy są to pewne, prawdziwe i potwierdzone źródła, które mówią prawdę na jego temat?
Pytam, ponieważ teraz ciężko jest znaleźć prawdziwe informacje na temat danego składnika w internecie, czasami zdarza się tak, że na temat jednego składnika znajduje 3 różne informacje.Dlatego nie jestem pewna.
Czy poleca Pani np. jakieś książki dotyczące składników, które warto polecić?"
Jestem zawsze bardzo ostrożna przy polecaniu witryn internetowych, którym można zaufać w tej kwestii. Wiele z nich oferuje po prostu treści skopiowane bezrefleksyjnie z innych stron, które to skopiowały od kogoś innego, a tamten od kogoś, kto to sobie wymyślił, itd. Niespecjalnie też jest sens polegać na informacjach od producenta - te zwykle są zdawkowe, dużo w nich chemicznego żargonu i zwyczajnie trzeba i tak wiedzieć na co się patrzy, żeby rozumieć - ot, absurd. Przeciętny użytkownik kosmetyków raczej nie wyniesie z takich informacji żadnych danych dla siebie.
Z tego powodu więc, owszem, dam tutaj link do PubChem, od którego zawsze warto zacząć poszukiwania informacji o składniku, ale z zastrzeżeniem, że nie znajdziecie tam podziału na "złe" i "dobre" substancje, ani na "rakotwórcze" i "pomagające osiągnąć nirwanę". Znajdziecie tam samo słodkie, ekstrakt informacji o danym związku - ale trzeba to przeczytać i zrozumieć. Czym jest, jakie ma właściwości i nazwy, numerki, oznaczenia, a także pełną paletę możliwości użycia oraz informacje toksykologiczne wraz z pełną literaturą.
Jest to trudne, obrazków mało a tekstu dużo, ale jest to podstawa podstaw, bez tego nie pojedzie się dalej. Często zresztą okazuje się, że w "internetach" nie znajdziemy niczego więcej poza tłumaczeniem na polski skróconej informacji z PubChem na temat danego składnika.
Dobrym źródłem informacji jest też wyszukiwarka w CIR - Cosmetic Ingredient Review, którą polecił w komentarzach czytelnik. Pozwoliłam sobie skorzystać z jego polecenia i wciągnąć ten link do tego spisu.
Dobrym źródłem informacji jest też wyszukiwarka w CIR - Cosmetic Ingredient Review, którą polecił w komentarzach czytelnik. Pozwoliłam sobie skorzystać z jego polecenia i wciągnąć ten link do tego spisu.
Z pewnością też mogę odradzić szukania wiedzy na grupach facebookowych o tematyce pielęgnacji, czy to naturalnej, czy ogólnie. Jest tam mnóstwo osób doradzających źle nie ze złych intencji, ale z braku wiedzy. Spotkałam się już z radą aby trądzik regularnie „suszyć” na słońcu, najlepiej w samo południe, bez żadnej ochrony przeciwsłonecznej. Wierzę, że osoba polecająca taką metodę, przetestowała ją skutecznie sama na sobie, a nie była zwykłym trollem, jednak wiem też, że kilka osób z tej rady skorzystało ze znacznie gorszymi efektami. Apeluję o rozsądek. Wiedza jest w książkach, a internet radzę traktować trochę z przymrużeniem oka. A przynajmniej: długo obserwować i weryfikować rady danej grupy czy osoby przed skorzystaniem z nich.
Chcąc więc wgryźć się trochę w ten temat, na pewno warto dać sobie czas i przeczytać kilka książek czy magazynów, które wpuszczą trochę światła. Nie są to pozycje dające gotowe odpowiedzi na te wszystkie naiwne pytania, typu: "czy gliceryna jest naturalna czy syntetyczna?", lub: "czy lanolina jest wegańska?", ewentualnie: "które silikony nie są rakotwórcze?". Ale są to książki, dzięki którym takie pytania przestaną już się lgnąć ;)
Zacznę od tytułów, które mam od lat i wciąż do nich zaglądam:
Wiem, że to wszystko brzmi bardzo groźnie, ale tylko w taki sposób mogę odpowiedzieć na takie pytanie, chcąc pozostać w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami.
Jest to wiedza, jak każda inna. Trzeba włożyć trochę wysiłku ale i zdrowego rozsądku, żeby zacząć się poruszać w tym temacie ze zrozumieniem. A ja jestem bardzo daleko od pomysłu wdziania stroju coacha, który palcem pokaże Wam, które składniki są "be", da gotowe rozwiązania (niedrogo!) na wszystko i powie jak żyć. Z szacunku do Waszej inteligencji.Pozdrawiam,
Arsenic
Chcąc więc wgryźć się trochę w ten temat, na pewno warto dać sobie czas i przeczytać kilka książek czy magazynów, które wpuszczą trochę światła. Nie są to pozycje dające gotowe odpowiedzi na te wszystkie naiwne pytania, typu: "czy gliceryna jest naturalna czy syntetyczna?", lub: "czy lanolina jest wegańska?", ewentualnie: "które silikony nie są rakotwórcze?". Ale są to książki, dzięki którym takie pytania przestaną już się lgnąć ;)
Zacznę od tytułów, które mam od lat i wciąż do nich zaglądam:
- Z. Sarbak, B. Jachymska-Sarbak, A. Sarbak - Chemia w kosmetyce i kosmetologii;
- R. i M. Glinka - Receptura kosmetyczna z elementami kosmetologii;
- E. Lamer-Zarawska, C. Chwała, A. Gwardys - Rośliny w kosmetyce i kosmetologii przeciwstarzeniowej;
- E. Lamer-Zarawska, A. Noculak-Palczewska - Kosmetyki naturalne, przewodnik dla zielarzy, farmaceutów i zakładów kosmetycznych.
- K. Wołosik, M. Knaś, M. Niczyporuk - Fitokosmetologia, wykłady z fitokosmetologii, fitokosmetyki i kosmetyki naturalnej;
- M. Perłowska - Chemia w kosmetologii.
Wiem, że to wszystko brzmi bardzo groźnie, ale tylko w taki sposób mogę odpowiedzieć na takie pytanie, chcąc pozostać w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami.
Jest to wiedza, jak każda inna. Trzeba włożyć trochę wysiłku ale i zdrowego rozsądku, żeby zacząć się poruszać w tym temacie ze zrozumieniem. A ja jestem bardzo daleko od pomysłu wdziania stroju coacha, który palcem pokaże Wam, które składniki są "be", da gotowe rozwiązania (niedrogo!) na wszystko i powie jak żyć. Z szacunku do Waszej inteligencji.Pozdrawiam,
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz