Jak duże firmy kosmetyczne to robią, że ich kosmetyki są takie milusie? Rzecz o Low Luster.


Jest coś takiego w kosmetykach z tzw. "górnej półki" (zwłaszcza cenowej), czego próżno szukać w tańszych produktach. I można się sprzeczać o definicję "dobrego" oraz "czystego składu", ale jest grupa konsumentek, które jednak będą podążały przede wszystkim za tym luksusowym, jedwabistym odczuciem na skórze, jakie dają... pozornie zwyczajne, stare jak świat surowce, których jakość może łatwo umknąć przy lekturze składu INCI.
Czy kojarzycie kosmetyki Lierac? Albo Esthederm? Nie są tanie, ale to tylko drobna próbka marek korzystających z dobrodziejstw zaawansowanych surowców o pozornie banalnym składzie INCI. To znany zabieg chroniący poniekąd tajemnicę składu danego kosmetyku. Jak?
Cóż, z wpisu o krzemionkach wiemy już, że w INCI każdy jej rodzaj to Silica. Wiemy też, że są ich dziesiątki rodzajów - o różnej strukturze, powlekane, niepowlekane, bardziej lub mniej chropowate, itd.
Każda z tych krzemionek ma swoje unikatowe właściwości, zmieniające parametry kosmetyku, w którym zostały użyte. I nie inaczej jest ze starą, dobrą miką, dwutlenkiem tytanu i innymi tzw. wypełniaczami. Niby mogłoby ich w składzie nie być, niby po co w kremie jakaś tam mika - a jednak: ich dodatek nieraz potrafi zrobić kolosalną różnicę, pozwalającą wywindować cenę kosmetyku o x procent. Tylko dlatego, że krem jest tak zniewalająco gładki, lekki, jedwabisty, bezbłędny.

W wymienionych wyżej kosmetykach znajdziemy w składzie m. in. mikę, dwutlenek tytanu i siarczan baru, "schowane" pomiędzy innymi składnikami. Proszę państwa, to nie są pojedyncze składniki, ale jeden półprodukt, będący w istocie tylko miką, ale o powierzchni modyfikowanej właśnie siarczanem baru i dwutlenkiem tytanu. W sklepie Kolorowka znany jest jako Low Luster.

Pisałam o tym wielokrotnie, ale powtórzę: traktowanie składu jako skupiska zmieszanych ze sobą, pojedynczych składników, może dać zaledwie blade pojęcie o tym, co się w tym kosmetyku wyprawia. To znajomość chemii kosmetycznej i bycie na bieżąco z aktualnymi trendami w surowcach kosmetycznych może nieco to pojęcie poszerzyć. A i tak przecież, widząc te trzy wymienione wyżej składniki na liście, trzeba ogromu doświadczenia i wiedzy, żeby móc ostrożnie założyć, iż marka ta używa w swoich produktach znanego nam i cenionego Low Luster. I też można się pomylić.



No dobrze, ale co ten Low Luster robi?
Otóż robi znacznie więcej, niż te trzy surowce po prostu zmieszane ze sobą i dodane do kremu. Jest to przede wszystkim mika, rodzaj minerału, której powierzchnia została w nieznany mi sposób zmodyfikowana siarczanem baru i dwutlenkiem tytanu. Znamy właściwości miki i dwutlenku tytanu, potrafimy więc z grubsza przewidzieć zachowanie takiego surowca. 
W połączeniu z siarczanem baru otrzymujemy surowiec o tak bezbłędnej konsystencji, że - choć sam jest przecież proszkiem - rozsmarowuje się na skórze niemalże jak krem. I w taki właśnie sposób jego dodatek wpływa na konsystencję emulsji, do której go dodano - czy to jest luksusowy krem do twarzy, czy pod oczy (lubimy "mięciutkie", lekkie, silikonowe formuły w kosmetykach do delikatnej skóry wokół oczu!), czy balsam do ciała stworzony na potrzeby wymagających klientek, które nie lubią gdy coś im się klei i nierówno rozprowadza.
I ten właśnie surowiec od lat jest dostępny w sklepie Kolorowka.com, aby sobie kosmetyki ulepszać i cieszyć się zaawansowanymi, luksusowymi składami bez zbędnego wysiłku, również finansowego.

Nie, jego dodatek do kremu nie sprawia, że ten będzie bielił skórę. Na zdjęciach poniżej prezentuję porównanie - swatch czystego Low Luster tuż po nałożeniu, a niżej: po lekkim roztarciu. Uwierzcie mi, rozcieranie go na skórze daje perwersyjną przyjemność, można tak w nieskończoność miziać paluszkiem...


Low Luster przed roztarciem
Low Luster po roztarciu
Ale wracając. Do emulsji dodajemy go w ilości do max. 10%, więc nawet i z tego powodu staje się on zupełnie na skórze niewykrywalny - jest go zwyczajnie w emulsji zbyt mało. Ale swoje robi.  
Pomyślcie, ile to rodzi możliwości! Wystarczy szczypta, aby udoskonalić swój krem, który kochacie za skład, więc jesteście w stanie ścierpieć jego toporniejszą konsystencję. Albo wręcz - uratować krem pod oczy, czy podkład we fluidzie, który już, już oddajecie teściowej. 
A kto lubi smarować się balsamami latem, w trakcie upałów? Nikt, bo się kleją, są tłuste, nie wchłaniają się jak trzeba, to jasne. Kleją się nawet do pościeli, gdy - próbując oszukać przeznaczenie - smarujemy się wieczorem. Dodatek Low Luster do dowolnej emulsji nie tylko sprawi, że nabierze ona właściwości matujących i będzie sunęła po skórze gładko jak lubrykant, ale też wygładzi ją optycznie. Tak, proszę państwa, mamy tutaj efekt soft-focus, a jakże.

Powiem więcej - jeśli robicie swoje kosmetyki i macie zagwozdkę z konserwantami, lodówką, witaminą C i - ogólnie - dość nietrwałymi składnikami, to Low Luster w jakimś stopniu ten problem również rozwiązuje, ponieważ zmniejszając przepuszczalność światła przedłuża trwałość kosmetyku i zapobiega utlenieniu zawartych w nim substancji wrażliwych na działanie promieni UV.
Serio, dodajcie sobie 2-5% Low Luster do kremu i cieszcie się jedwabistością. Zobaczycie różnicę.

Nie wspominając już nawet o tym, że przede wszystkim jest to, rzecz jasna, surowiec polepszający właściwości wszelkich produktów mineralnych. 
Zastanawialiście się kiedyś, jak to się dzieje, że podkłady mineralne różnych marek tak bardzo potrafią się różnić się swoją konsystencją, stopniem matowienia cery, jedwabistością, trwałością...? Ile razy porównywaliście składy tych kosmetyków i z niepewną miną konstatowaliście, że w sumie to wszędzie jest mika i dwutlenek tytanu? 
Tymczasem nie zawsze liczy się co, ani ile, tylko: JAK

Low Luster można dodać sobie do podkładu mineralnego, do sypkiego pudru, a nawet do sypkich cieni, jeśli te wydają się być zbyt "szorstkie" i "toporne". Jego dodatek, poza superwygładzającym efektem soft focus, daje też bardziej konkretne korzyści: przedłuża trwałość makijażu silnie adsorbując sebum i wilgoć. A zatem uwaga dla posiadaczek tłustej cery i wszystkich pozostałych, próbujących przetrwać w makijażu w trakcie tych upałów!



Kolorowka.com to specjalistyczny sklep z zaawansowanymi surowcami kosmetycznymi, które znaleźć można w składach kosmetyków najdroższych, najbardziej luksusowych marek. Otwiera to możliwości tworzenia dla siebie wysokiej jakości kosmetyków w domu i dopieszczania swojej skóry bez przymusu zgadzania się na kompromisy w kwestii konsystencji, działania, koloru czy ceny.

Cudownego dnia!
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger