Krem redukujący przebarwienia Lighter+ z kwasem kojowym, retinolem i arbutyną


Przebarwienia skóry, takie jak piegi, znamiona barwnikowe wrodzone, spowodowane starzeniem lub chorobą, są związane ze zwiększeniem w danym miejscu stężenia melanin. Można je usuwać różnymi sposobami, m.in.: laseroterapią, krioterapią (ciekły azot), mikrodermabrazją, również tą chemiczną. Dzisiaj opowiem Wam o tej ostatniej metodzie, podanej w bardzo przyjemnym kremie pielęgnacyjnym od Peel Mission, który nie tylko pomaga zwalczać uporczywe plamki na skórze, ale też całkiem udanie ją pielęgnuje i nawilża.

Przeczytaj moje poprzednie wpisy na temat przebarwień:
Kosmetologia: przebarwienia
Wykład o sensie stosowania kuracji rozjaśniających
DIY: marchewkowe serum z kwasami
Kolejny krem wybielający: Clarena Giga White Night Elixir

Marka Peel Mission znana jest i doceniana przez osoby pracujące w salonach kosmetycznych i gabinetach odnowy. Mają w ofercie szeroką gamę produktów do peelingów chemicznych dedykowaną specjalistom, ale stworzyli również produkty do pielęgnacji domowej, dzięki którym łatwo można podtrzymać uzyskane u kosmetyczki efekty. Jednym z takich produktów jest krem Lighter+, którego działanie bazuje na mocy kwasu kojowego, retinolu i arbutyny. 

Likwidacja przebarwień sposobem chemicznym jest związana z:

  • destrukcją wytworzonych melanin,
  • zahamowaniem wytwarzania nowych melanin,
  • zahamowaniem syntezy melanin przez kwasy.

Jednym ze związków blokujących wytwarzanie tyrozynazy (enzymu uczestniczącego w syntezie melanin) jest kwas kojowy będący jednym ze składników tego kremu. Jest to związek, który równocześnie zapobiega tworzeniu się wolnych rodników, oraz działa antybakteryjnie. Warto przypomnieć, że najlepsze efekty w tym przypadku uzyskuje się stosując różne substancje aktywne o działaniu depigmentacyjnym. Stąd w kremie znaleźć można także, słynącą ze swojego działania wybielającego, alfa arbutynę.

Ten glukozyd hydrochinonu występuje w postaci naturalnej w liściach bergenii Bergenia crassifolia i B. cordifolia, w liściach gruszy pospolitej Pirus communis (zawierają 2-20% arbutyny), w liściach mącznicy lekarskiej Arctostaphylos uva-ursi (4,5-12% arbutyny), w liściach borówki brusznicy Vaccinium vitis idaea, w rodzinie wrzosowatych Ericaceae.
W preparatach kosmetycznych używa się bądź czystej arbutyny bądź wyciągów z roślin ją zawierających, szczególnie chętnie z wymienionej wcześniej mącznicy lekarskiej, przy czym działanie wybielające czystego związku jest skuteczniejsze niż ekstraktów. Arbutyna jest także naturalnym filtrem zatrzymującym promieniowanie UV (A, B, C). 



Innym składnikiem wspomagającym działanie rozjaśniające ww jest palmitynian retinylu, inaczej proretinol. Jest to najbezpieczniejsza dla skóry postać retinolu, powodująca najmniej podrażnień, a jednocześnie sam w sobie ma działanie emoliencyjne. W skórze ulega przekształceniom z wydzieleniem retinolu - podstawowej formy witaminy A. Odmładza skórę, ujędrnia, rozjaśnia i regeneruje naskórek. Przy dłuższym stosowaniu ujędrnia skórę właściwą, wzmacnia włókna kolagenowe, dzięki czemu przywracana jest jej sprężystość. 

Warto wspomnieć też, iż skład tego kremu został wzbogacony również w witaminę C w formie kwasu askorbinowego. Jest to składnik dość nietrwały, jednak zamknięty w nieprzejrzystej tubce i trwałej emulsji ma szansę rzeczywiście wykazać się swoimi cudownymi właściwościami. Łatwo zapomnieć, że ten "zwykły" kwas askorbinowy jest potężnym antyoksydantem, który dodatkowo stymuluje syntezę kolagenu i - w zespole z kwasem kojowym, arbutyną i retinolem - pięknie rozjaśnia skórę. 
Słuszność zastosowania witaminy C w kosmetykach została potwierdzona wieloma badaniami. Witamina ta stanowi świetne uzupełnienie ochrony przeciwsłonecznej. Jej ilość drastycznie spada pod wpływem regularnego kontaktu ze słońcem, dlatego warto ją uzupełniać poprzez zastosowanie zewnętrzne na skórę, zwłaszcza, że witamina C z pożywienia trafia do skóry w bardzo małych ilościach.



Krem ma dość lekką formułę, która jednak bardzo przyjemnie nawilża skórę, nie obciążając jej. Z tego powodu zalecenie producenta, aby go stosować dwa razy dziennie - rano i wieczorem - łatwo można wprowadzić w życie. Krem dobrze współpracuje z makijażem, również mineralnym. Szybko można zapomnieć, że jest to specjalistyczny krem mający konkretne zadanie do wykonania - jego aplikacja to czysta przyjemność, nic nie podrażnia, nie uczula, nie tłuści się. Po ok. 4 tygodniach stosowania już widać pierwsze efekty - bardziej wyrównany koloryt skóry, uporczywe przebarwienia lekko rozjaśnione. Koleżanka pracująca w gabinecie kosmetycznym, która zna tę linię kosmetyków, poleca stosować go w kombinacji z tonikami Aza lub Amber. Ponoć efekty są jeszcze szybsze i bardziej spektakularne.
Ja obecnie stosuję ten krem w połączeniu z tonikiem BHA ze Skin79, zamiennie z moim ukochanym tonikiem z glukonolaktonem, który robię sama i jestem bardzo zadowolona z efektów. Skóra rzeczywiście wraca do równowagi po lecie, jej koloryt jest znacznie bardziej wyrównany a te moje dwie nieśmiertelne plamki pod oczami (które ponoć dostrzegam tylko ja!), są jakby jaśniejsze. 
Stosujecie kwasy, retinol lub arbutynę w sezonie jesienno-zimowym aby rozjaśnić swoją skórę? A czy Wasze mamy słyszały już o tym, że tego typu preparaty fantastycznie rozjaśniają plamki nie tylko na twarzy, ale również np. na dłoniach?

Pozdrawiam
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger