Organic Shop maska do włosów fig & almond od Beauty Olive
Każdy, kto widział ostatnio moje włosy w "pełnej krasie", a więc rozpuszczone (dosłownie - jak bachory!) i rozpuszone, pomyślał, że przydałaby im się porządna maska nawilżająca. Cóż, ja też tęsknię za czasami, gdy sobie po prostu rosły, były gładkie i lejące, i niewiele musiałam z nimi robić aby wyglądały po prostu dobrze. Stan włosów zwykle jednak doskonale odzwierciedla stan całego organizmu, gdy się w nim źle dzieje, trudno aby i one wyglądały nieskazitelnie. Postanowiłam jednak walczyć o ich dobry wygląd, pomaga mi w tym ostatnio maska marki Organic Shop, do której zalet należą dobry skład, działanie i... cena.
Skład maski jest dość nieskomplikowany i opiera się na lekkich emolientach z odrobiną protein pszenicy, z dodatkiem wygładzającego ekstraktu z figi bogatego w witaminy A i C. Nie zabrakło również antystatyku ułatwiającego rozczesywanie najbardziej suchych i opornych pasm. Ponadto mamy w składzie też stary, dobry olej kokosowy oraz lekki i świetnie kondycjonujący włosy olej migdałowy.
Skład INCI (ze strony dystrybutora):
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Distearoylethyl Dimonium Chloride, Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy), Ficus Carica Fruit Extract* (organiczny ekstrakt z greckich fig), Prunus Amygdalus Dulcis Oil* (organiczny olej ze słodkich migdałów), Tocopherol (witamina E), Hydrolyzed Wheat Protein, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, CI 77491
(*) – składniki pochodzące z organicznych upraw
Postać tego kosmetyku to dość zwarta, choć lekka i gładka emulsja w mlecznofioletowym kolorze. Nie spływa z włosów, aplikuje się ją bardzo komfortowo.
Jest dość wydajna, choć posiadaczki naprawdę długich i do tego gęstych włosów i tak wiedzą swoje ;) Mimo wszystko, opakowanie 250 ml zużyłam w ok. dwa miesiące regularnego stosowania - mam tutaj na myśli aplikację po każdym myciu, czyli dwa razy w tygodniu. Nie trzaskam się, jak trzeba działać to działam.
Moim ulubionym sposobem jej stosowania było zmieszanie porcji maski na dłoni z niewielką ilością oleju Khadi (pisałam o nim TUTAJ) i rozprowadzenie na pasmach włosów. Powtarzałam czynność do momentu, w którym uznałam, że każdemu włoskowi się dostało, potem zawijałam je w luźny kok i zostawiałam w spokoju na ok. 10-15 minut.
Nie spłukiwałam mieszaniny zbyt dokładnie wiedząc, że moim włosom to nie zaszkodzi, a wręcz tego potrzebują. Moje włosy są w stanie przyjąć po umyciu naprawdę sporą ilość oleju i wyglądać dobrze, ale nie sugerujcie się mną - sami wiecie najlepiej, co robi dobrze Waszej fryzurze.
Po wyschnięciu faktycznie nadawały się do pokazywania ludziom przez jakiś czas i generalnie byłam zadowolona z działania tej maski, choć nie miałabym nic przeciwko, gdyby nawilżała intensywniej - zabrakło mi w składzie większej ilości humektantów. Mamy tutaj wyłącznie glicerynę i wydaje mi się, że jak na moje potrzeby to za mało. Aczkolwiek - ja mam naprawdę ostatnio włosy w opłakanym stanie, weźcie na to poprawkę.
Niemniej, maska świetnie nadaje się do wszelkich eksperymentów "kulinarnych", jak np. dodawanie cukru i tego typu historie (a na cóż cukier? TUTAJ). Z uwagi na lekką i bezproblemową konsystencję rozrabia się zarówno z wodą z cukrem, jak i z niewielkimi ilościami olejów idealnie, po prostu zwiększając swoją objętość.
Organic Shop to marka dla mnie nowa, wiem o niej niewiele, ale po tym produkcie zapamiętałam ją jako przyzwoitą i wartą sprawdzenia. A teraz najlepsza część - pudełko 250 ml tej maski kosztuje... werble... 10 zł. Do kupienia w sklepie Beauty Olive - KLIK!
Pozdrawiam
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz