Le Bleuet Infinity - zróbcie to koniecznie w domu!


O tym, że pigmenty z serii OH! Pure Pigments są rewelacyjne już wiecie. Potraficie też świetnie z nimi pracować - widziałam te wszystkie piękne makijaże udostępniane w relacjach i na Facebooku sklepu Kolorowka.com! A dzisiaj pokażę, co jeszcze można zrobić z tymi pigmentami aby kreatywnie wzbogacić swój makijaż. Będą też, oczywiście, swatche, a przyjrzymy się dzisiaj dwóm pigmentom: Infinity oraz Le Bleuet.

Jeśli jeszcze nie wiecie, czym są pigmenty mineralne z kolekcji OH! Pure Pigment, to polecam zapoznać się z poniższymi stronami. Jest to zbiór linków do miejsc, w których już pokazywałam niektóre pigmenty z tej serii, a także bezpośredni teleport do sklepu, w którym można je kupić:





Na powyższym zdjęciu swatche pigmentów Le Bleuet oraz Infinity wykonałam na nagiej skórze, tj. bez użycia żadnej bazy do cieni, ani innego produktu mogącego podbić kolor i zwiększyć przyczepność pigmentów. Skóra jest umyta, sucha (dosłownie!), a pigmenty trzymają się jej bardzo dobrze.
Oczywiście, że napakowałam ich grubo (na środku, przy odcięciu), rozcierając ku nadgarstkowi i kostkom. 



Le Bleuet to czysty, intensywny, satynowy błękit o bardzo dobrym kryciu. "Czysty" w wielu znaczeniach: po pierwsze, ten kolor to niemalże stuprocentowa ultramaryna w satynowym wydaniu. Bez domieszek zieleni czy fioletów, sam błękit. Po drugie: ten produkt jest czystym pigmentem, tj. nie ma żadnych dodatków innych wypełniaczy ani polepszaczy kosmetycznych. To jest samo słodkie, czysty surowiec. No i po wtóre: kolor tego pigmentu jest czysty, tzn. bez domieszki szarości, a więc intensywny, jaskrawy, nasycony. 
Jako kolor jednoznacznie czysty i chłodny wspaniale sprawdzi się w makijażu czystej zimy, ale też i pozostałych typów zimowych. Również i chłodne lato może sięgnąć po ten kolor w roli drobnego dodatku. Dla pozostałych typów letnich ten kolor może okazać się zbyt dominujący... ale mówimy przecież o makijażu, sztuce kreatywnej rządzącej się własnymi przywilejami. Polecam bawić się kolorem i czerpać z tego radość!


Infinity natomiast jest czystą, intensywną i mocno kryjącą bielą o bardzo małych cząsteczkach. Pigment ten ma niemal kremową konsystencję, a na zdjęciach wygląda... jak masło shea. I słusznie, bo dokładnie tak się rozsmarowuje na skórze. I trzyma się jej jak rzep. Te cechy sprawiają, że pigment ten może nie tylko być stosowany w makijażu solo, jako element rozświetlający (zwróćcie uwagę na tę delikatną, satynową, jasną mgiełkę przy nadgarstku!), ale także jako surowiec rozjaśniający i dodający krycia innym pigmentom mineralnym. 
Jako czysta biel, najwdzięczniej będzie się prezentować na skórze bardzo jasnej, wręcz alabastrowej, podkreślając jej atuty. Mogę go więc polecić wszystkim bladziochom i kolorystykom ogólnie określanym jako jasne. U typów ciemnych oraz ciepłych Infinity może się odcinać za bardzo od kolorystyki, dając sztuczny, przerysowany efekt. Jednak użyty umiejętnie w niewielkiej ilości (np. w kącikach oczu lub jako drobny element makijażu), sprawdzi się u każdego.


Czy wspominałam, że Infinity świetnie rozjaśni i doda krycia innym pigmentom...? ;) Nie bez powodu wybrałam te dwa pigmenty, pomyślałam sobie bowiem, że pokażę Wam jak w pół minuty stworzyć niezliczoną ilość odcieni błękitu z pomocą Infinity i Le Bleuet. 

Będzie do tego potrzeby woreczek strunowy, chwila cierpliwości i jakakolwiek łyżeczka miarowa. W tym eksperymencie zużyty został jeden woreczek strunowy do stworzenia 3 nowych odcieni błękitu i służy mi obecnie do przechowywania tego pigmentu. 

Co więcej - aby mieszać ze sobą pigmenty tworząc nowe kolory wcale nie jest potrzebny żaden woreczek strunowy, ponieważ można je miksować bezpośrednio w makijażu (blendując odrobinę Infinity na wierzch Le Bleuet) lub na dłoni. 


Mieszają się ze sobą bardzo łatwo. Nie trzeba praktycznie żadnego wysiłku ani zbyt wiele czasu - ot, wystarczy wsypać odmierzone ilości i trochę je pomiętolić w woreczku strunowym. U mnie stworzenie każdego kolejnego odcienia było kwestią 20-30 sekund. 

Podaję Wam proporcje, ponieważ przy takich ilościach odmierzanie dziesiętnych grama jest... upierdliwe. Nie używam wagi, a jedynie łyżeczki miarowej 0,5 ml. Jedna część to jedna pełna, płaska łyżeczka pigmentu. Możecie używać innych łyżeczek o różnych pojemnościach, ale jak to z proporcjami bywa - czy zmieszacie dwa wiaderka pigmentu jednego z wiaderkiem drugiego, efekt będzie podobny jak wówczas, gdy zmieszacie ze sobą dwie łyżeczki jednego z łyżeczką drugiego. Tylko przy łyżeczkach jest mniej mieszania. 


I ponownie - na powyższym zdjęciu wszystkie swatche wykonałam na suchej i w żaden sposób nieprzygotowanej skórze, aby dobrze oddać to, jak pigmenty się na niej zachowują. Stosując jakąkolwiek bazę do cieni, trwałość i intensywność tych pigmentów zdecydowanie wzrośnie. 

Od strony lewej mamy:
  1. czysty pigment Infinity,
  2. 2 części Infinity zmieszane z 1 częścią Le Bleuet,
  3. tyle samo obu pigmentów, czyli 1:1,
  4. 1 część Infinity z 2 częściami Le Bleuet,
  5. czysty pigment Le Bleuet.

To są bardzo proste receptury, których nie trzeba szczegółowo rozpisywać. Wyobraźcie sobie jednak, że pomiędzy tymi odcieniami są jeszcze dziesiątki niuansów do odkrycia. Pomiędzy czystym Infinity, a tym jasnym błękitem 2:1 jest tyle jasnobłękitnych możliwości! 
Zwróćcie też uwagę na to, jak kolor nr 4 zyskał na kryciu w porównaniu z czystym Le Bleuet. To zasługa Infinity, który wypełnił wszystkie szczeliny, w których cząsteczki Le Bleuet się nie mieściły. Infinity "uszczelnia" kolor, nadaje mu kremowej konsystencji, a jednocześnie rozjaśnia.

Pomyślcie teraz, że wszystkie pigmenty ze sklepu Kolorowka.com są tak podatne na zmiany. Wyobraźcie sobie, jak by wyglądał kolor nr 3, gdyby dodać do niego coś srebrzystego, z ogromnymi, iskrzącymi drobinkami, np. Silver Sparks albo Myriad? Cuda można tworzyć, panie sierżancie.

Zajrzyjcie na Instagram do domixkromix - dziewczyna tworzy piękne makijaże z użyciem pigmentów mineralnych z Kolorówki. Le Bleuet oraz Infinity także były już grane! :)
A może macie zdjęcia swoich makijaży z użyciem pigmentów mineralnych, którymi chciałybyście się pochwalić? 

Pięknego dnia
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger