Le Bleuet Infinity - zróbcie to koniecznie w domu!
O tym, że pigmenty z serii OH! Pure Pigments są rewelacyjne już wiecie. Potraficie też świetnie z nimi pracować - widziałam te wszystkie piękne makijaże udostępniane w relacjach i na Facebooku sklepu Kolorowka.com! A dzisiaj pokażę, co jeszcze można zrobić z tymi pigmentami aby kreatywnie wzbogacić swój makijaż. Będą też, oczywiście, swatche, a przyjrzymy się dzisiaj dwóm pigmentom: Infinity oraz Le Bleuet.
Jeśli jeszcze nie wiecie, czym są pigmenty mineralne z kolekcji OH! Pure Pigment, to polecam zapoznać się z poniższymi stronami. Jest to zbiór linków do miejsc, w których już pokazywałam niektóre pigmenty z tej serii, a także bezpośredni teleport do sklepu, w którym można je kupić:
- OH! Pure Pigment Infinity w sklepie Kolorowka.com,
- OH! Pure Pigment Le Bleuet w sklepie Kolorowka.com,
- Classic Blue wg Kolorowka.com - pigmenty i bazy kolorystyczne w kolorze roku 2020. (tutaj po raz pierwszy pokazuję pigment Le Bleuet i proste DIY, dzięki któremu stworzymy cień w kolorze Classic Blue),
- Mirkwood i Bronz Lee - swatche, analiza kolorystyczna i opis pigmentów mineralnych z Kolorowka.com,
- OH! Pure pigments ze sklepu Kolorowka.com: Innocent White i Fairy Dust,
- OH! Pure pigments ze sklepu Kolorowka.com: Desert Rose vs Cotton Candy,
- OH! Mimose - makijaż i porównanie z pigmentem Mirage,
- OH! Pure Pigments ze sklepu Kolorowka.com (tutaj pokazuję pigmenty: Myriad, Mirage, In Sunshine, Mimose, Patagonian Sunrise, Smokey Topaz).
Na powyższym zdjęciu swatche pigmentów Le Bleuet oraz Infinity wykonałam na nagiej skórze, tj. bez użycia żadnej bazy do cieni, ani innego produktu mogącego podbić kolor i zwiększyć przyczepność pigmentów. Skóra jest umyta, sucha (dosłownie!), a pigmenty trzymają się jej bardzo dobrze.
Oczywiście, że napakowałam ich grubo (na środku, przy odcięciu), rozcierając ku nadgarstkowi i kostkom.
Le Bleuet to czysty, intensywny, satynowy błękit o bardzo dobrym kryciu. "Czysty" w wielu znaczeniach: po pierwsze, ten kolor to niemalże stuprocentowa ultramaryna w satynowym wydaniu. Bez domieszek zieleni czy fioletów, sam błękit. Po drugie: ten produkt jest czystym pigmentem, tj. nie ma żadnych dodatków innych wypełniaczy ani polepszaczy kosmetycznych. To jest samo słodkie, czysty surowiec. No i po wtóre: kolor tego pigmentu jest czysty, tzn. bez domieszki szarości, a więc intensywny, jaskrawy, nasycony.
Jako kolor jednoznacznie czysty i chłodny wspaniale sprawdzi się w makijażu czystej zimy, ale też i pozostałych typów zimowych. Również i chłodne lato może sięgnąć po ten kolor w roli drobnego dodatku. Dla pozostałych typów letnich ten kolor może okazać się zbyt dominujący... ale mówimy przecież o makijażu, sztuce kreatywnej rządzącej się własnymi przywilejami. Polecam bawić się kolorem i czerpać z tego radość!
Infinity natomiast jest czystą, intensywną i mocno kryjącą bielą o bardzo małych cząsteczkach. Pigment ten ma niemal kremową konsystencję, a na zdjęciach wygląda... jak masło shea. I słusznie, bo dokładnie tak się rozsmarowuje na skórze. I trzyma się jej jak rzep. Te cechy sprawiają, że pigment ten może nie tylko być stosowany w makijażu solo, jako element rozświetlający (zwróćcie uwagę na tę delikatną, satynową, jasną mgiełkę przy nadgarstku!), ale także jako surowiec rozjaśniający i dodający krycia innym pigmentom mineralnym.
Jako czysta biel, najwdzięczniej będzie się prezentować na skórze bardzo jasnej, wręcz alabastrowej, podkreślając jej atuty. Mogę go więc polecić wszystkim bladziochom i kolorystykom ogólnie określanym jako jasne. U typów ciemnych oraz ciepłych Infinity może się odcinać za bardzo od kolorystyki, dając sztuczny, przerysowany efekt. Jednak użyty umiejętnie w niewielkiej ilości (np. w kącikach oczu lub jako drobny element makijażu), sprawdzi się u każdego.
Czy wspominałam, że Infinity świetnie rozjaśni i doda krycia innym pigmentom...? ;) Nie bez powodu wybrałam te dwa pigmenty, pomyślałam sobie bowiem, że pokażę Wam jak w pół minuty stworzyć niezliczoną ilość odcieni błękitu z pomocą Infinity i Le Bleuet.
Będzie do tego potrzeby woreczek strunowy, chwila cierpliwości i jakakolwiek łyżeczka miarowa. W tym eksperymencie zużyty został jeden woreczek strunowy do stworzenia 3 nowych odcieni błękitu i służy mi obecnie do przechowywania tego pigmentu.
Co więcej - aby mieszać ze sobą pigmenty tworząc nowe kolory wcale nie jest potrzebny żaden woreczek strunowy, ponieważ można je miksować bezpośrednio w makijażu (blendując odrobinę Infinity na wierzch Le Bleuet) lub na dłoni.
Mieszają się ze sobą bardzo łatwo. Nie trzeba praktycznie żadnego wysiłku ani zbyt wiele czasu - ot, wystarczy wsypać odmierzone ilości i trochę je pomiętolić w woreczku strunowym. U mnie stworzenie każdego kolejnego odcienia było kwestią 20-30 sekund.
Podaję Wam proporcje, ponieważ przy takich ilościach odmierzanie dziesiętnych grama jest... upierdliwe. Nie używam wagi, a jedynie łyżeczki miarowej 0,5 ml. Jedna część to jedna pełna, płaska łyżeczka pigmentu. Możecie używać innych łyżeczek o różnych pojemnościach, ale jak to z proporcjami bywa - czy zmieszacie dwa wiaderka pigmentu jednego z wiaderkiem drugiego, efekt będzie podobny jak wówczas, gdy zmieszacie ze sobą dwie łyżeczki jednego z łyżeczką drugiego. Tylko przy łyżeczkach jest mniej mieszania.
I ponownie - na powyższym zdjęciu wszystkie swatche wykonałam na suchej i w żaden sposób nieprzygotowanej skórze, aby dobrze oddać to, jak pigmenty się na niej zachowują. Stosując jakąkolwiek bazę do cieni, trwałość i intensywność tych pigmentów zdecydowanie wzrośnie.
Od strony lewej mamy:
- czysty pigment Infinity,
- 2 części Infinity zmieszane z 1 częścią Le Bleuet,
- tyle samo obu pigmentów, czyli 1:1,
- 1 część Infinity z 2 częściami Le Bleuet,
- czysty pigment Le Bleuet.
To są bardzo proste receptury, których nie trzeba szczegółowo rozpisywać. Wyobraźcie sobie jednak, że pomiędzy tymi odcieniami są jeszcze dziesiątki niuansów do odkrycia. Pomiędzy czystym Infinity, a tym jasnym błękitem 2:1 jest tyle jasnobłękitnych możliwości!
Zwróćcie też uwagę na to, jak kolor nr 4 zyskał na kryciu w porównaniu z czystym Le Bleuet. To zasługa Infinity, który wypełnił wszystkie szczeliny, w których cząsteczki Le Bleuet się nie mieściły. Infinity "uszczelnia" kolor, nadaje mu kremowej konsystencji, a jednocześnie rozjaśnia.
Pomyślcie teraz, że wszystkie pigmenty ze sklepu Kolorowka.com są tak podatne na zmiany. Wyobraźcie sobie, jak by wyglądał kolor nr 3, gdyby dodać do niego coś srebrzystego, z ogromnymi, iskrzącymi drobinkami, np. Silver Sparks albo Myriad? Cuda można tworzyć, panie sierżancie.
Zajrzyjcie na Instagram do domixkromix - dziewczyna tworzy piękne makijaże z użyciem pigmentów mineralnych z Kolorówki. Le Bleuet oraz Infinity także były już grane! :)
A może macie zdjęcia swoich makijaży z użyciem pigmentów mineralnych, którymi chciałybyście się pochwalić?
Pięknego dnia
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz