Mikołajkowe spotkanie blogerów w Lublinie - charytatywnie!
Gdy tylko dowiedziałam się, że Mazgoo współorganizuje spotkanie blogerskie w Lublinie, moim rodzinnym mieście, zgłosiłam chęć uczestnictwa. Wyobraźcie to sobie - nareszcie mogę siedzieć na spotkaniu tak długo jak chce, żaden pociąg mnie nie goni, terminy nie naglą, nie ogranicza również brak noclegu. A do tego zapowiadała się fajna ekipa. Idealnie!
Dopiero później dotarła do mnie informacja, że dziewczyny organizują już takie spotkanie nie pierwszy raz i tradycją u nich jest, że na tym spotkaniu licytujemy kosmetyki. A pieniądze z licytacji dziewczyny wpłacają na konto jakiegoś hospicjum czy innej instytucji w potrzebie. Czy spotkania blogerskie mogą mieć więcej sensu? I tak się przecież spotykamy, i tak dostajemy gifty od firm, a okazuje się, że można z tego wycisnąć coś jeszcze. Poniższe firmy kosmetyczne zgodziły się podarować nam zestawy swoich kosmetyków z przeznaczeniem na licytację:
Kneipp, Ilabio, Be.Loved,Manufaktura Dobrych Kosmetyków, Hean, Yase Cosmetics, Aromatella.pl - Królestwo słodkiego relaksu,L'biotica Biovax, Sylveco - naturalne kosmetyki, Marion Cosmetics, ECOntour Brush Factory, Douces Angevines,Bandi Cosmetics, Eveline Cosmetics, Oceanic Cosmetics.
Jak to wyglądało? Po wstępnej fazie spotkania, kiedy to już każdy się usadowił i przywitał ze znajomymi i nieznajomymi twarzami, a także zamówił to co chciał, Madzia wyszła na środek naszej kanciapki i po kolei prezentowała nam paczki z zestawami kosmetyków. Każdy kosmetyk wyjęła, pokazała, opowiedziała o nim - jeśli go znała osobiście - to i owo, po czym zaczynała się licytacja od pewnej kwoty.
Będę szczera - stresowałam się tą licytacją. Przed spotkaniem trochę o tym myślałam i o naszym światku blogerskim, i zmroziła mnie myśl, że może będzie szło słabo. To licytowanie. Jakże się pomyliłam! Poszło lepiej niż świetnie!
Sama zgarnęłam trzy paczki kosmetyków, których wcześniej nie znałam - może opowiem Wam o nim, jeśli nie na blogu, to na Instagramie. Zebraliśmy ponad 1000 zł! Wyobrażacie sobie? Pomyślcie, że tych pieniędzy mogłoby nie być na tym stole, a dary losu i tak byśmy rozdzielili między siebie, jak na każdym spotkaniu blogerskim... Ogromnie mi się ta akcja spodobała i mam szczerą nadzieję, że będzie inspiracją również dla innych organizatorów spotkań blogerskich. Zajebisty pomysł!
A na co w ogóle zbieraliśmy? Otóż, moi drodzy, Madzia z Klaudią zapragnęły podarować te pieniądze Lubelskiemu Hospicjum im. Małego Księcia. Wszystkie zebrane pieniądze zostały zatem po spotkaniu przelane na konto Hospicjum. Brawo my! :)
Nawiasem mówiąc, muszę Wam również wspomnieć o rewelacyjnym miejscu na mapie Lublina, którego nie znałam wcześniej. Mowa o knajpie Dziki Wschód, gdzie absolutnie oczarowało mnie - po pierwsze - jedzenie (szpinakowa pizza palce lizać!), a także wybór craftowych piwek. W tym zupełnie wspaniałego Browaru Bazyliszek z Warszawy, który prowadzi kuzyn mojego Mężczyzny. Od niego więc zaczęłam.
A potem obsługa totalnie mnie chwyciła za serce, bo nie podali mi zamówionego kolejnego, tym razem ciemnego, piwa, ponieważ uznali, że, cytuję: "drożdże w nim za bardzo wybiły", więc stwierdzili, że mi tego nie podadzą bez uprzedzenia. Zaproponowali inne piwo. I kocham ich za tę decyzję. Zwracam uwagę na takie szczegóły, bo to wielka rzadkość, niestety.
Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom spotkania za cudną, ciepłą, koleżeńską atmosferę, firmom dziękuję za piękne prezenty i mocno liczę na to, że ponownie w tym gronie i w tym mieście spotkamy się znacznie szybciej niż dopiero na kolejne mikołajki :) To spotkanie nastroiło mnie ogromnie pozytywnie i odświętnie.
Kochani moi czytelnicy, a Wam życzę wspaniałych Świąt! Niech się dzieje co chce, dużo klątw pada przy krojeniu tej cholernej cebuli przy jednoczesnym mieszaniu polewy na piernika i rozplątywaniu tych *** lampek, ale nie ma nic lepszego niż ten moment, już po Wigilii, już na lajcie, gdy po prostu siedzimy z rodziną i okazuje się... że jest miło, i że tęskniliśmy. I że warto było gonić z tym wszystkim i starać się, i dawać z siebie wszystko, bo na koniec wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Udanego wypoczynku, dużo uśmiechów, dużo ciepła i barrrrrdzo smacznego, no, wszystkiego! :)
A, właśnie! Przypomniało mi się! W tym roku znowu upiekłam piernik z pomidorami wg Jadłonomii. Bardzo Wam go serdecznie polecam, jest mega pyszny, mokry w środku, aromatyczny i zawsze za mały. Zróbcie dwa, dobrze radzę.
I na koniec trochę prywaty, dla uśmiechu:
Arsenic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz