Roller Lash (powtórz to szybko 3 razy!) od Benefit
Pomysł stworzenia tuszu do rzęs podkręcającego i podnoszącego je tak jak robią to z włosami wałki mógł wyjść tylko od marki Benefit. Idea ociera się trochę o inny wymiar rzeczywistości i żadnej innej marce nie uszłoby to na sucho.
W zeszłym tygodniu w Warszawie miałam okazję zobaczyć ich nowość - i, tak, jasne że tak, spacerując później z Kuną Domową po Sephorze miałam dziką satysfakcję wiedząc, że ja tę nowość już mam a sephorzanki nawet jeszcze nie przeczuwają jaka abstrakcja niebawem zagości na półkach ich drogerii.
O co chodzi? O maksymalne podkręcenie rzęs i jednoczesne uniesienie ich dzięki drobnym haczykom znajdującym się na szczoteczce. Przypomina ona zresztą kształtem trochę tusz Volumix Fiberblast od Eveline, ale jest trochę drobniejsza, mniejsza, przez to łatwiej jest mi nią malować rzęsy.

Na wydarzeniu zabrakło tylko uroczego psa z wałkami wplecionymi w czuprynę, poza nim byli wszyscy :)
Po części oficjalnej i prezentacji produktu można było skorzystać z brow baru - dla mnie niezmiennie fascynujące jest obserwowanie jak twarz się zmienia pod wpływem dobrze wyregulowanych i podkreślonych brwi. Coś pięknego.
Do tego dobrze wytuszowane rzęsy i absolutnie każda, powtarzam: każda, kobieta wygląda pięknie.
Roller Lash podobno ma się pojawić u nas w marcu. Do tego czasu na pewno dam Wam znać, czy faktycznie warto lecieć w dniu premiery z okuciami na łokciach do Sephory aby wyrwać egzemplarz dla siebie. Póki co - zapowiada się na porządny tusz z wygodną szczoteczką.
Pozdrawiam
Arsenic