Mój niegroźny bzik: peelingi domowej roboty.


Twoja skóra sprawia wrażenie szarej i szorstkiej? To efekt nagromadzenia się na niej martwych komórek naskórka, które czas najwyższy usunąć.

     Peelingów ci u nas w sklepach dostatek, a właściwie nadmiar i ciężko wybrać coś odpowiedniego nie wydając fortuny na spróbowanie choćby połowy z nich. Te tanie, drogeryjne często zawodzą – mają mało drobinek lub formułę (o zgrozo) wysuszającą skórę, oraz oczywiście masę konserwantów. Pomijam już ich małą objętość w stosunku do ceny – producenci kosmetyków są cwani i swoje zarobić muszą.

     Te droższe peelingi są często lepszej jakości, oferują ekstrakty z bajeranckich, egzotycznych roślin i dodatki modnych maseł czy olejów oraz sprzedają obietnicę luksusu i przemiany w Cleopatrę po zastosowaniu tego właśnie a nie innego kosmetyku.
Problem jest zawsze jeden – stosunek ceny do objętości i... jakości także. Nie dajcie się zwieść, te drogie, „ekologiczne” oraz „w 99% naturalne” produkty też zawierają konserwanty. Konserwanty są potrzebne produktowi... ale nie nam.

     Dziś skupię się na peelingach mechanicznych, a więc usuwających martwy naskórek poprzez ścieranie go. Jest to metoda niezwykle skuteczna, ale niestety zabroniona osobom z delikatnymi lub popękanymi naczynkami. Jeśli masz na twarzy czerwonawe pajączki, albo bardzo wrażliwą, cienką skórę, łatwo robią Ci się sińce – zainteresuj się raczej peelingami enzymatycznymi. Być może jednak będziesz mogła stosować takie peelingi mechaniczne na ciało, gdzie skóra jest naturalnie grubsza i odporniejsza.

     Peelingi mechaniczne są rewelacyjne w przypadku zgrubień na łokciach, kolanach, a także na stopach i dłoniach. Polecam stosować je przynajmniej raz w tygodniu.


     Przedstawię Wam kilka przepisów na peelingi, których używam sama i szczerze mogę je polecić. Są to moi faworyci wśród tysięcy przepisów, bo tak naprawdę każdy peeling można zmodyfikować wg własnych potrzeb i gustu czy fantazji.



Znów, jak w przypadku olejków – nie istnieje jeden ścisły przepis na peeling kawowy czy cukrowy. Możesz dodać do swojego kosmetyku co Ci się podoba, żeby Tobie było miło i przyjemnie się go używało :)



     Moim podstawowym peelingiem, o którym jest zresztą bardzo głośno, jest peeling kawowy.

Stosowany z żelazną regularnością w połączeniu z odpowiednią dietą i ćwiczeniami, gwarantuje redukcję cellulitu.

(Nie mylić z cellulitisem! To są dwie różne choroby. Ponieważ nazwy są bardzo podobne, często używa się ich nieprawidłowo. Najczęściej „skórkę pomarańczową" nazywa się cellulitis.



     Cellulit pochodzi od francuskiego słowa cellulité. Jest to przede wszystkim problem kosmetyczny i objawia się jako „skórka pomarańczy", czyli pofałdowanie i grudkowatość skóry przypominające powierzchnię tego owocu. Występuje najczęściej na skórze ud, pośladków lub ramion. Sprzyja mu otyłość. Pomocne są tutaj (z różnych skutkiem) środki kosmetyczne.



     Cellulitis oznacza natomiast zapalenie skóry właściwej i tkanki podskórnej. Nazwa pochodzi z łaciny, a końcówka -itis wskazuje na zapalenie. W około 80% przypadków jest ono spowodowane zakażeniem bakteryjnym: paciorkowcem lub gronkowcem. Cellulitis to problem dermatologiczny, który leczy się antybiotykami.)



     Znam osoby, które po wmasowaniu peelingu kawowego w uda, pośladki i brzuch, owijały się folią spożywczą i tak opakowane ładowały się pod kołderkę, aby pod wpływem ciepła kofeina zawarta w fusach kawy działała skuteczniej. Chcecie – bawcie się, mi się nie chciało. A zapewniam, że sam peeling zrobiony pod prysznicem działa rewelacyjnie.


Przepis na peeling kawowy:



  • fusy z kawy (opcja dla bojaźliwych) lub świeża, surowa, mielona kawa (opcja dla lubiących działanie kofeiny na skórze)
  • oliwa z oliwek lub oliwka do ciała (jeśli wybierasz opcję z oliwką do ciała, polecam wybrać mieszankę nie zawierającą konserwantów ani zbędnych substancji zapachowych, np. z Alterry)
  • dowolny inny olej lub masło, ja często używam oleju śliwkowego, który daje zniewalający zapach w połączeniu z kawą. Nie mogę mu się oprzeć. Często stosuję też olej jojoba.
  • Cukier. Zwykły biały, lub niezwykły brązowy – co wolisz.
  • Cynamon – to jest tylko opcja. Jeśli nie lubisz jego zapachu, albo nie masz go aktualnie w kuchni, nie zmuszaj się. Uważaj jednak z tą przyprawą, jeśli masz skórę wrażliwą - cynamon ma działanie rozgrzewające i w niektórych przypadkach może podrażniać.



     Gdy fusy z kawy wystygną, mieszam je z oliwą i cukrem na gęstą papkę. Fusów z kawy i cukru jest przeważnie po tyle samo. Mieszanina powinna konsystencją przypominać błotko, absolutnie nie może się przelewać między palcami.

Jeśli mam inne oleje, dodaję po łyżeczce. Cynamonu używam tylko wówczas, gdy nie dodaję do peelingu oleju śliwkowego, te dwa zapachy się bowiem nie lubią, a w połączeniu z zapachem kawy robi się sajgon.

     Peeling trzymam w szczelnie zamkniętym słoiku na półce w łazience i używam go średnio 3-4 razy w tygodniu na całe ciało. Uwaga! Ten peeling jest zdecydowanie za ostry na twarz. Zrób też najpierw próbę, czy coś Cię nie uczula, zanim wsmarujesz go w całe ciało.

     Ten peeling jest szczególnie dobry na zgrubiałą skórę na piętach. Zostawia całą skórę tak cudownie miękką i jedwabiście gładką, że po pierwszym jego użyciu nie mogłam przestać się głaskać po ramionach, które zawsze miałam szorstkie. (Update: jeśli masz "kaszkę" na ramionach, prawdopodobnie brakuje Ci w organizmie witaminy A. Uzupełnij braki, bo żaden peeling nie zagwarantuje Ci iż problem nigdy nie wróci.)

     Po tym peelingu nie potrzebuję już żadnego nawilżenia. Oliwka w nim zastosowana doskonale nawilża skórę pod ciepłym prysznicem.

     Znam też wersję tego peelingu z użyciem żelu pod prysznic zamiast oliwki. Spróbujcie, może Wam to podpasuje, ja jestem przeciwniczką mieszania naturalnego dobra z syfem oferowanym w żelach. Ponadto po takim żelowym peelingu na pewno musiałabym czymś nawilżyć ciało, więc wygodniejsze wydaje mi się używanie peelingu z oliwą.


     Drugi przepis jest dla osób nie mających problemów uczuleniowych z ziołami:

Delikatnie złuszczający, ziołowy peeling do ciała



  • 0,5 szklanki soli morskiej
  • łyżeczka oliwy z oliwek
  • 1/4 łyżeczki oleju z nasion winogron
  • 1/4 łyżeczki oleju jojoba
  • 4 krople witaminy E (lub jedna kapsułka)
  • 5 kropli olejku eterycznego (opcjonalnie, w zależności od preferencji ulubiony zapach)
  • 1/3 łyżeczki trawy cytrynowej
  • 1/3 łyżeczki mięty pieprzowej
  • 1/3 łyżeczki szałwii
  • 1/3 łyżeczki tymianku
  • 1/3 łyżeczki imbiru


    Zmieszaj ze sobą wszystkie zioła i skrusz je na drobny proszek. Jeśli nie masz specjalnego robota to użyj miksera lub łyżki. Upewnij się, że otrzymałaś bardzo drobny proszek.

     W osobnej miseczce zmieszaj ze sobą sól oraz oleje. Odstaw całość na bok na około godzinę.



Sprawdź konsystencję bazy peelingu (soli z olejami). Sól powinna osiąść na dnie zaś nad nią powinno unosić się około 1cm oleju. Jeśli tak nie jest dodaj troszkę więcej oleju, dokładnie wymieszaj i odstaw na bok.

     Jak już baza peelingu będzie mieć odpowiednią konsystencję możesz dodać do niej skruszone zioła. Całość możesz zmieszać za pomocą widelca.

     Peeling przechowuj w hermetycznym opakowaniu. Jeśli chcesz dać go komuś w prezencie przełóż go do ozdobnego słoika.

     Na samym końcu dodaj olejków eterycznych jeśli istnieje taka potrzeba. Ich zapach ulatnia się dość szybko zatem należy je zmieszać z peelingiem w dniu jego użycia.

     Po każdym użyciu dobrze zakręć słoik (zamknij pojemnik) aby peeling nie wysechł.

     Nie stosuj peelingu z solą jeśli masz na ciele jakieś ranki.

     Przed użyciem wypróbuj peeling na ręce aby sprawdzić czy nie masz alergii na któryś ze składników.

Jeśli masz skórę wrażliwą nie dodawaj olejków eterycznych. Peeling równie dobrze działa bez nich.

     Ten peeling złuszcza znacznie delikatniej niż kawowy. Zastosowanie w nim ziół sprawia, że skóra będzie po nim fantastycznie odżywiona i oczyszczona. Nie zmywaj go zbyt szybko, pomasuj chwilę i zostaw na 5-10 minut na ciele, pozwól wchłonąć się składnikom.

     Jeśli zamiast soli morskiej użyjesz drobniutkiej soli kuchennej i nie masz problemów z wrażliwą czy naczynkową skórą, możesz spróbować zastosować go na twarzy.





Peeling Miodowo- Solny



  • Woda mineralna
  • Miód (Najlepiej użyć miodu skrystalizowanego- takim najłatwiej wykonać peeling a jego struktura przyczynia się do lepszego masażu)
  • Sól (najlepsza jest sól morska ze względu na zawartość cennych mikroelementów. Wybierz sól drobno zmieloną, lub zmiel ją sama.)

     Ten peeling świetnie złuszcza, poprawia krążenie, dotlenia skórę. Miód znakomicie nawilża, sól morska posiada dużo mikroelementów przydatnych dla skóry. Ma bardzo wysoką zawartość magnezu, jodu, cynku i wapnia, co czyni ją idealną do stosowania w celach przeciwzapalnych.
     Potrafi świetnie zdezynfekować drobne ranki i przyśpieszyć proces leczenia.
     Z pomocą tego peelingu pozbędziemy się martwych komórek, nie przesuszając cery- a przy okazji możemy poradzić sobie z niechcianymi niespodziankami. Peeling jest również znakomity dla skóry ziemistej i dojrzałej.
     Opcjonalnie możemy użyć olejku- to coś dla osób z suchą skóra. Olejek zapewni dodatkowe nawilżenie. Ja używałam oilwy z oliwek, oleju śliwkowego i arganowego – wszystkie sprawdzały się świetnie.

Jeśli mamy problemy z niespodziankami na buzi możemy dodać kropelkę olejku z drzewa herbacianego- ale tylko kropelkę- inaczej nasz peeling będzie bardzo drażniący!

     Możemy również zagotować miętę lub lawendę i dodać ją zamiast zwykłej wody.


Przygotowanie:

3 łyżki stołowe miodu zalewany łyżeczką wody, mieszamy. Następnie dodajemy sól:

1 łyżeczka dla uzyskania delikatnego peelingu

3 łyżeczki dla uzyskania peelingu mocnego

Mieszamy do uzyskania jednolitej pasty. Opcjonalnie możemy dodać łyżkę stołową olejku.


     Na wilgotną buzię nałóż peeling i delikatnie masuj skórę. Po kilku minutach spłucz letnią wodą. Jeśli masz skórę tłustą i trądzikową możesz przetrzeć ją wacikiem zamoczonym w wodzie z odrobiną soli. Jeśli masz skórę suchą nałóż krem nawilżający.



UWAGA! Jeśli macie skórę bardzo wrażliwą na peelingi mechaniczne raczej odradziłabym stosowanie tego typu peelingu. Choć miód łagodzi nieco działanie soli, to jednak przy skórze wrażliwej lub naczynkowej nawet bardzo delikatne tarcie może wywołać podrażnienia. 




     To są moje trzy podstawowe peelingi, których używam najczęściej. Ten miodowy z dodatkiem oliwy stosuję też często na usta, są wówczas nieziemsko gładkie i dobrze ukrwione ;)



     Jak mówiłam, istnieją tysiące przepisów na peelingi, bo można je zrobić praktycznie ze wszystkiego co znajdziemy w kuchni. Nie trzeba szukać specjalnie jednego składnika, można go z powodzeniem zastąpić innym.

     Przykładowo świetnym peelingiem oraz maseczką do suchej i zmęczonej skóry jest mieszanina otrąb pszennych z miodem i oliwą. Wystarczy rano przed prysznicem pójść do kuchni i w 2 minuty przyszykować sobie taki kosmtyk. Jeśli nie masz oliwy, użyj jogurtu, maślanki czy wreszcie śmietany – też mają świetne działanie!


     Albo można też zmieszać twaróg z jedną łyżką grysiku i jedną łyżką miodu. Maseczkę starannie nakładamy na twarz. Kiedy trochę obeschnie zdejmujemy ją razem ze zrogowaciałym naskórkiem. Resztę zmywamy wodą. To także jest peeling, ale nieco delikatniejszy dla twarzy.



     Garść innych przepisów, które można dowolnie modyfikować:



Peeling z płatków owsianych



Garść płatków owsianych wymieszaj z łyżką śmietany i łyżeczką płynnego miodu. Powinna powstać dość gęsta papka, którą nałóż na twarz i dekolt na 5 min. Po tym czasie zacznij masować skórę miksturą, zataczając okręgi opuszkami palców (ok. 2-3 min.) Na koniec zmyj płatki ciepłą wodą i wklep krem nawilżający.



Orzechowy do skóry dłoni i stóp



Zmiel drobno garść orzechów włoskich. Dodaj je, razem z kilkoma kroplami soku z cytryny, do kremu do rąk. Dokładnie wymasuj dłonie (pamiętając o przestrzeniach między palcami). Spłucz ciepłą wodą i wklep sam czysty krem.



Migdałowy peeling do ciała



Szklankę zmielonych migdałów zmieszaj z oliwą w takich proporcjach, aby uzyskać gęstą papkę. Wymasuj nią całe ciało, a następnie dobrze spłucz pod prysznicem.






     Próbujcie i chwalcie się swoimi domowymi peelingami. Może odkryłyście składnik, który na Was działa w sposób fenomenalny? Dajcie znać, jeśli któryś z moich przepisów przypadł Wam do gustu.





Dziękuję za poświęcony mi czas i zapraszam na następne artykuły i makijaże.



Arsenic

3 komentarze:

  1. Peelingi domowej roboty są najlepsze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Nie spotkałam jeszcze sklepowego peelingu, który dorastałby do pięt kawowemu... ;)

      Usuń
  2. Ocet jabłkowy własnej roboty i peelingi własnej roboty - super sprawa. Dobrze, że młodzi uciekają od gotowców nasyconych chemią płacąc duże pieniądze . Pozdrawiam -trzymaj ten kurs

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger