Pokażę Wam dzisiaj prosty trick niwelujący zaczerwienienia, np. delikatnej skóry wokół oczu. Ale też i w każdym innym miejscu na skórze, np. w przebiegu trądzika różowatego.
"Chodzę codziennie do Biedronki i stoję przed szafą Bell patrząc na nową kolekcję Magical Fairy Tale i... odchodzę z pustymi rękoma. Nie wiem co kupić, bo Arsenic jeszcze tych kosmetyków nie opisała na blogu." - jesteście najlepsi!!!!111 :D :D :D Przybywam zatem z odsieczą, zobaczmy czym nas Bell kusi tym razem.
Od jakiegoś czasu myślę o stworzeniu przepisu na jakiś fajny, wygładzająco-rozświetlający, delikatny pyłek do utrwalania makijażu wokół delikatnej skóry oczu, ale... Mam już jeden puder (link poniżej), z którego jestem bardzo zadowolona i wcale, ale to wcale nie widzę siebie używającej 2 różnych pudrów do wykończenia makijażu. No i wreszcie mnie olśniło: robimy korektor pod oczy ze specjalnymi właściwościami!
A konkretniej, słynny już, krem BB z Vianka. Ponoć niebawem pojawić się ma wersja jaśniejsza tego produktu i to mnie cieszy bardzo, bo wiele osób na pewno z tego skorzysta i będzie zadowolonych z efektu. Niestety, u mnie - w przypadku tego kremu BB - problemem nie jest stopień jasności, a temperatura tego produktu. Dodanie białej farbki do zmielonego Garfielda jedynie rozjaśni pomarańczkę, nadając jej cechy jarzeniowe. Tutaj trzeba działać w nieco innym wymiarze i przypomnieć sobie, że każdy kolor można określić za pomocą trzech współczynników :)
Po krótkim, acz intensywnym dniu wróciłam do domu - a tam czekała na mnie tajemnicza przesyłka. Jak się okazało, Bell HYPOAllergenic przygotował dla mnie przemiłą niespodziankę przysyłając kilka swoich produktów. Zobaczcie, co tam u nich nowego!
W zasadzie miałam pisać jedynie o tych podkładach w sztyfcie, bo bardzo mnie zaskoczyły, czemu dałam wyraz na swoim Facebooku, ale pomyślałam, że możecie być zainteresowani też i ich kremami BB i CC. A skoro już wyciągnęłam sztyfty i kremy, to korektory też Wam pokażę. Tym bardziej, że jeden z nich za chwilę mi się skończy i rozpocznę już jego drugie opakowanie!
Udało mi się dzisiaj złapać trochę światła w naszym zadymionym Krakowie, więc spieszę do Was ze świeżutkimi zdjęciami cacuszek do ust od Bell. A jest co pokazywać, te matowe pomadki w płynie to mistrzostwo świata.
Dziwię się sobie bardzo, że robię go dopiero teraz. Mordowałam się z korektorami drogeryjnymi, z maniakalnym wręcz zacięciem szukając tego dobrego. Owszem, Delia (post tutaj: KLIK) jest ok, nawet bardzo ok, ale ma jedną podstawową wadę - warzy się na tłustych kremach z filtrem. Nie współpracuje i basta. Niestety, latem łatwiej jest mi zrezygnować z korektora niż z filtra przeciwsłonecznego, dlatego chwilowo Delia idzie w odstawkę, choć pewnie wrócę do niego jesienią.
W zeszłym roku piałam z zachwytu nad zielonym korektorem z Delii, który cisnęłam na dno kufra kosmetycznego tuż po zakupie, a po jakimś czasie odkopałam go niczym skarb. Okazało się bowiem, że konsystencja, działanie, krycie i kolor tego korektora są dla mnie idealne. A cena - miodzio.